24 - 2023 Ludzie to idioci. Historia bez cenzury Wojciech Drewniak

 Znak Horyzont 2023

464 str









Według przysłowia nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi. Niestety historia zna mnóstwo przypadków popełniania błędów, w różnych dziedzinach i nie wyciągania z nich nauki. A to już nie jest w porządku, szczególnie gdy dotyczyło nie tylko tego, kto te błędy popełniał. Wojciech Drewniak bezlitośnie wytyka potknięcia, upadki i inne przejawy głupoty, które nie powodowały li tylko ujmy na honorze, ale czasem ciągnęły za sobą śmiertelne żniwo.

To jest ten moment, że bez filmu nie sięgnęłabym po książkę. A dokładniej bez serii filmów na YouTubie, które porwały mnie humorem, ogromem wiedzy autora i, nie ma co ukrywać , jego poziomem złośliwości, który pozwala wyciągać mnóstwo smaczków ze zdawać by się mogło martwej nauki, jaką jest historia. Czytając papierową wersję jego wypowiedzi słyszę w głowie jego głos i widzę miny Naprawdę, gość tak wchodzi w mózg, że nie sposób jest się go pozbyć. I jak opowiada, tak pisze. Miłośnicy jego kanału nie będą zawiedzeni, bo w książce też podtrzymuje swój styl. A ci, którzy go nie znają? Cóż. Ostrzeżenie na okładce, że książka jest kontrowersyjna i nie każdemu przypadnie do gustu jest jak najbardziej na miejscu. Najpierw obejrzyjcie jakiś odcinek, potem czytajcie. Choć w ostrzeżeniu powinna być również wzmianka, by nie czytać przy, a nawet tuż po jedzeniu, bo rozdział o medycynie naprawdę może powodować sensacje, nie tylko umysłowe.

To już siódmy tom, ale spokojnie, można zacząć lekturę od niego, całość jest tak poprowadzona, że ma wątek przewodni, Wojtek też robi wstępy, gdy jest taka konieczność, nie ma więc oderwania od kontekstu. Zresztą książka podzielona jest na rozdziały i te też można czytać w dowolnej kolejności. Jeśli kogoś bardziej interesują potyczki wojskowe od błędów medycznych, czy też głupot, w które wierzono może zacząć od nich, a potem śmiało przejść do tajnych stowarzyszeń. Można też skorzystać z indeksu i wyszukać informacje o konkretnej osobie, zjawisku czy wydarzeniu. Ale nawet, jak nie macie ochoty na takie poszukiwania, to koniecznie zajrzyjcie do indeksu nazwisk – ubaw gwarantowany.

Całość jest świetna, fantastycznie napisana, oczywiście zakładamy, że ktoś nie jest fanatykiem historii wykładanej od a do z, poprawnie i bez śmiechów-chichów, przezabawna, ale… nie da się jej czytać ciągiem, choćby człowiek bardzo chciał. Ogrom ludzkiej głupoty, która przewinęła się na kartach tej książki powoduje co chwilę zwątpienie i walenie się w czoło w zdumieniu. I naprawdę, nie jest się w stanie tego zdzierżyć, bo mózg staje w poprzek. Ale przynajmniej można sobie dawkować.

Polecam dla odważnych i tych mniej spiętych miłośników historii nie tylko obarczonej datami, ale też od strony obyczajowej i kulturowej, bo ten tom skupia się bardziej na tym. I właśnie takie szczegóły, poparte ogromem wiedzy autora sprawiają, że to przestaje być nudne, a staje się fascynującą przygodą.


Za egzemplarz dziękuję



23 - 2023 Ostatnia z rodu Paweł Jasienica

 Wydawnictwo MG 2023

336 str












Zygmunt August nie zostawił męskiego potomka, za to pozostawił Polskę dość rozprężoną. Jagiellonowie odchodzą ze sceny historii, a Paweł Jasienica znów próbuje nam to przybliżyć, tym razem od żeńskiej strony.

Jadwiga była wyjątkiem, koronowana na króla jednak nie cieszyła się długo władzą, szybko wydana za mąż, bo dawna Polska na mężczyznach stała. Dlatego też ostatnia z rodu, Anna, nie miała lekkiego życia. Choć sprytna, umiejąca myśleć i wykorzystywać wiedzę na arenie politycznej, najpierw żyła w cieniu ojca, potem brata. Wychowywana na posłuszną królewnę nie wtrącała się, tylko obserwowała. I uczyła się przy okazji. A że pochodziła z dumnego rodu, który dał Polsce wiele, gdy nadszedł jej czas – była gotowa. Autor z ogromną swobodą przedstawia nam czasy dawne, nie tylko datami i wydarzeniami, ale całym zapleczem kulturowo-obyczajowym. Dzięki temu łatwiej odnaleźć się w zawiłościach politycznych i tak naprawdę rozsmakować się w historii. Ja osobiście lubię zawsze lubiłam ten przedmiot, interesuje się dawnymi czasami, ale wielu rzeczy nie wiedziałam. Z ogromną przyjemnością zagłębiłam się w lekturę i naprawdę mnie pochłonęła. Czytałam, jak wspaniałą powieść przygodową o kobiecie tyleż wielkiej, co niedocenionej. Z niedowierzaniem czytałam o tym, jak w czasie bezkrólewia trzymała wszystko razem, pozostając z boku i jak stanęła u boku drugiego elekcyjnego króla, kiedy wreszcie doczekała się i ożenku i tytułu królowej. I na końcu oczywiście, jak doprowadziła na tron syna swej siostry Katarzyny, znów ustępując władzy.

Jak już wspominałam, to nie jest typowa książka historyczna. Co więcej, mój tata znający twórczość Jasienicy i rozsmakowany w historii bardziej, niż ja, mówi, że to wydanie jest pełniejsze, bardziej obrazowe, niż to, które on czytał, wtedy zdobywane pokątnie, przedrukowywane. I dzięki wielkie składam na ręce wydawnictwa, że zechcieli wydać to wielkie dzieło i to jeszcze w takiej formie. Bo forma, jak zawsze zachwyca. Książka jest piękna i stanowi prawdziwą ozdobę biblioteczki. A oprócz tego wzbogaca wiedzę. Jestem przekonana, że nawet osoby nie do końca lubiące historię, chętnie przeczytałyby tę opisywaną przez Jasienicę. Autorowi bowiem nie brakuje poczucie humoru i dystansu do czasów, które opisuje. To prawdziwa gratka dla miłośników smaczków i nie do końca szkolnych faktów i ciekawostek.

To cienka książka, choć jeśli weźmiemy pod uwagę, że opisuje jedną osobę i to kobietę w czasach, gdy te miały dobrze wyjść za mąż, to jednak staje się obszerna, ale jest naładowana wiedzą po brzegi. Miłośnicy historii się nie zawiodą, ja czytałam z zapartym tchem.


Za egzemplarz dziękuję




22 - 2023 Nie to miejsce, nie ten czas Gillian McAllister

 Znak Crime 2023

Tłumaczyła Anna Tomczyk

348 str









Matka widząca, jak jej dziecko popełnia przestępstwo zawsze stanie po jego stronie. Czasem mądrzej, czasem mniej, ale zawsze. Jak daleko posunie się Jen, gdy jej syn zostanie aresztowany za morderstwo?

To pytanie zdecydowanie ma drugie dno, bo tutaj działania idą daleko, ale w przeszłość. Gdyż dzień po zbrodni nie ma jutra, ale wczoraj. A po kolejnej nocy jest przedwczoraj, po jeszcze kolejnej, no właśnie? Co będzie dalej? Koniecznie musicie przeczytać ten wciągający od pierwszej strony thriller dziejący się wstecz. Możemy poukładać wszystkie brakujące elementy cofając się wraz z Jen i dostrzegając niuanse, których wcześniej nie widziała. I to jest kolejny szalenie istotny wymiar tej książki. Pomaga dostrzec, że czasem przegapiamy tak dużo, tak dużo poświęcamy w imię czegoś, że szczegóły, tu ważne, by nie dopuścić do zbrodni, gdzie indziej ważne w inny sposób są naprawdę istotne i czasem warto się zatrzymać, odpuścić. Ale to jakby poboczny wątek, choć naprawdę poruszający na tle tego, czego dowiaduje się Jen. Bowiem nowa wiedza, którą teoretycznie posiadała, ale gdzieś jej umknęła burzy kompletnie jej obraz świata, siebie, własnej rodziny. A wszystko jest tak podane, że już wiem, jak to się skończy, o co chodzi i nagle coś się znów zmienia, a na ostatnich stronach i tak mąż musiał mi powiedzieć, żebym oddychała, bo byłam tak zaskoczona, że aż wstrzymałam oddech i po prostu patrzyłam na książkę, jakbym dopiero co ją odkryła.

Bardzo ciekawym zabiegiem jest przedstawienie kilku zdarzeń z perspektywy policjanta, o którym w zasadzie od początku wiemy, że nie żyje. Dokłada swoje wskazówki, a jednocześnie niczego nie wyjaśnia. Choć oczywiście czytelnik dowiaduje się o tym ostatni.

Wciągnęła mnie ta powieść. Sama idea cofania się w czasie, by coś naprawić jest wielokrotnie poruszana w filmach i literaturze i za każdym razem ciekawi i pozostawia więcej pytań, niż odpowiedzi, bo nikt dokładnie nie wie, jak to ma wyglądać. Tu autorka zastosowała nie do końca cofanie się, a raczej przenoszenie za sprawą ogromnej siły. Jednak nadal mamy wątpliwości, co się stanie, jak coś zostanie w przeszłości zmienione. Odpowiedź może się jednym spodobać, innym nie, ale to już musicie przeczytać, nie będę psuć niespodzianki. Powiem tylko, że od strony Jen byłam zachwycona, a potem, w stylu autorki dostałam kubeł zimnej wody na łeb.

Polecam każdemu, kto cierpi na czytelniczy zastój, mój ta książka pokonała. Świetnie się przy niej bawiłam, poruszyła skłonności detektywa – raczej kiepskiego - skłoniła do refleksji, co ja przegapiam i jaki moje zachowanie będzie miało wpływ na przyszłość, ale również zasiała ziarno niepokoju. Bardzo dobra książka.


Za egzemplarz dziękuję



21 - 2023 Kroniki Skrzatów Szagawarra Marbella Atabe

 NovaeRes 2016

401 str









Znów możemy wrócić do świata małej, pełnej współczucia, empatii i miłości Amelki i jej bliskich oraz do z pozoru zimnej i nieczułej Marbelli. Ale przecież jeszcze jest Gutek i Serfain, więc wszystko zdarzyć się może.

Pierwszy tom trochę nudził mnie opisami. Było ich dużo, były co prawda piękne i nastrojowe, ale jakoś brakowało mi… No właśnie, pośpiechu. Dopiero w drugim tomie mogłam tak naprawdę odetchnąć, oderwać się od tego, co jest tu i teraz i zanurzyć się po uszy w tej magicznej narracji. Bo właśnie tak odebrałam część, gdzie do znanych boahaterów dochodzi Szagawarra, pełna tajemnic i humoru skrzatka oraz druga, Parzawka, która również wpływa na księżniczkę Mabellę i jej zachowanie. Tu wszystko ma swoje miejsce, a każda postać jakąś misję do wykonania. Choćby małą i niepozorną, ale autorka przekonuje, że nawet mało znaczące gesty potrafią zmienić drugą istotę. I w tym tkwi cała magia tej powieści. Pełno w niej uczuć, tych mniej i tych bardziej budujących, ale Marbella Atabe pokazuje, że wszystko da się załatwić miłością, bliskością i cierpliwością. Czytając miałam wrażenie, że cały ten świat otula mnie swoim dobrem i ciepłem, jak najmilszy kocyk. I nic się nie liczyło, było tylko to wytchnienie i spokój. I właśnie na to musicie się przygotować, czytając tę część. Oraz na ogromną dawkę tajemnic, bo część co prawda się wyjaśnia, ale nadal jest mnóstwo zagadek do rozwiązania, serc do naprawienia i dróg do naprostowania.

W zasadzie jest to książka dla dzieci, ale ja szczególnie polecam ją dorosłym. Jako remedium na pośpiech dzisiejszego świata, na lęk, na trudności. Pomiędzy wierszami można bardzo wiele wyczytać, każdy znajdzie taki morał, jakiego potrzebuje. Jeśli tylko otworzymy się na przesłanie, które bije z każdej strony, możemy znaleźć odpowiedź na wiele pytań. To również piękne wyjście do dyskusji z dziećmi o tym, co tak naprawdę jest w życiu ważne, o uczuciach, nie tylko naszych, ale też innych ludzi.

I znów nie sposób nie wspomnieć o wspaniałych rysunkach, które przybliżają nam bohaterów, czynią ich bardziej realnymi, dzięki którym autorka uchyla drzwi do swej wyobraźni, a tę ma naprawdę bogatą. Świadczy o tym drugi tom wspaniałej baśni, pełnej ciepła i dobra, bez potworów i strachów.

Jeśli czytaliście pierwszą część, na pewno bez wahania sięgniecie po tę. Ale jeśli dopiero planujecie rozpocząć wędrówkę do Doliny Stokrotek i na Różane Wzgórze to koniecznie zacznijcie do pierwszego tomu. Na pewno nie pożałujecie.


Za egzemplarz dziękuję



20 - 2023 Kroniki Skrzatów Marbella Marbella Atabe

 NovaeRes 2012

496 str










Ktoś się rodzi, by uratować świat. A zła czarownica nie jest do końca zła. Olbrzymy, smoki, wróżki i skrzaty, tak różne, w tej baśni znajdują wspólne miejsce w tej książce.

Ta książka jest magiczna. Na tyle magiczna, że zachwyca zarówno dorastających chłopców, jak i dziewczynek. Przez brak nachalnego wątku romantycznego, za to z mnóstwem przygód i pięknych opowieści sprawia, że każdy ma ochotę zagłębić się w ten świat. Autorka buduje napięcie, nie odkrywa od razu wszystkich kart. Przedstawia bohaterów stopniowo, daje ich polubić, przedstawia ich dobre cechy, ale też przywary, wady i potknięcia. Dzięki temu każdy czytelnik znajdzie kogoś, kogo polubi, z kim się utożsami. I nie przeszkadza w tym pochodzenie bohatera, bo tak samo sympatyczne są olbrzymy, jak i skrzaty są równie urocze i sympatyczne. Każdy ma swoją historię, a za tą historią kryje się wielka tajemnica ze znikaniem i mieszkańców i złą czarownicą. Fascynująca, pełna wrażliwości i czułości. I bez dramatycznych, strasznych scen, co docenią nie tylko rodzice, ale i dzieci. To wspaniała książka do czytania przed snem. Po przeniesieniu się w świat wykreowany przez autorkę czas zwalnia, problemy przestają mieć znaczenie, a świat realny znika. Sny po takiej lekturze są spokojne i kolorowe, wolne od strachów, choć potwory też w tej książce istnieją. Jednak są przyćmione innymi bohaterami i wcale nie straszą czytelnika.

Porwała mnie ta opowieść, jej niespieszny charakter. Jednak chwilami opisy sprawiały, że czułam się znużona. Miałam ochotę je pominąć, przejść dalej, by poznać kolejnego bohatera lub wejść mocniej w przygodę. Jednocześnie moim dzieciom te opisy się bardzo podobały, pozwalały bardziej wczuć się w akcję, mocniej wyciszyć i uspokoić.

To nie jest zwykła opowieść, to baśń, a więc jako taka ma nie tylko różnych bohaterów, ale i morał. I już sam ten fakt sprawia, że warto ją przeczytać, bo rozmów o wartościach i uczuciach nigdy nie jest za wiele. Jednak nie tylko tutaj można rozpocząć rozmowę o ważnych sprawach. Wraz z rozwojem akcji powoduje też mnóstwo pytań od dzieciaków, a i dorosłych skłania do przemyśleń.

Całości dopełniają rysunki, dzięki którym można skonfrontować własną wyobraźnię z wyobrażeniami autorki na temat bohaterów. Kolorowe, piękne rysunki zachwyciły dzieciaki.

Nie byłam przekonana do tej książki, spodziewałam się, że taka forma nie może już niczym zaskoczyć, ale przekonał mnie opis. I nie żałuję, bo dostałam naprawdę mądrą, ciepłą, wartościową książkę. Polecam małym i dużym, tym wierzącym w inne gatunki, jak i tych mocno stąpających po ziemi.


Za egzemplarz dziękuję



19 - 2023 Wszystko, czego Ci nie mówią, gdy jesteś nastolatkiem Mikołaj Marcela

You&Ya 2023

Ilustrowała Marta Krzywicka

256 str


 







Okres buntu, konflikt pokoleń, nierozważna, nieodpowiedzialna młodzież – to tylko niektóre określenia, jakie słyszymy w odniesieniu do młodych ludzi i ich stosunków ze światem. Jeśli dołożymy do tego wymagania, by taki człowiek się uczył, bo trzeba mieć zawód, utrzymać się i mieć kasę to obraz wychodzi raczej kiepski. Na szczęście są ludzie, wśród nich Mikołaj Marcela, którzy widzą, z jakimi wyzwaniami na co dzień spotykają się nastolatkowie, jak jest im trudno z samymi sobą i którzy chcą pomóc im zrozumieć siebie, a potem świat. Dokładnie w tej kolejności.

Jako rodzic jestem tą książką zachwycona, jako pedagog – jeszcze bardziej. Podzielam pogląd autora, że nasz system edukacji jest zdecydowanie przestarzały, robiący czasem więcej krzywdy, niż pożytku i tylko mądrzy nauczyciele i rodzice są w stanie cokolwiek uratować. A oni czasem potrzebują wskazówek, bo gdzieś im umknęło, jak „wól cielęciem był”. I chwała Marceli za to, że przypomina, tłumaczy w sposób prosty i zrozumiały nie tylko, że trzeba wzajemnego zrozumienia i komunikacji, ale też wszelkie mechanizmy, które sprawiają, że tak jest i już. I że żadna walka tego nie zmieni, a tylko pogłębi frustrację.

Książka w zasadzie skierowana jest do młodych ludzi. By ich podbudować, obudzić w nich pasję, entuzjazm, miłość do siebie i wiarę w przyszłość, o którą mogą walczyć już teraz. Może nie taką, jak widzą to dorośli, ale lepszą, bo ich, skrojoną na miarę. Jednak z mojej perspektywy bardzo ważne jest, by poznali ją też rodzice. Żeby poznali zmiany nie tylko hormonalne okresu dojrzewania, o których się naprawdę dużo mówi, ale też te w dziejące się w mózgu. Oraz zmiany społeczne, kulturowe i technologiczne, które nie są tylko samym złem i ich zrozumienie pomoże w zrozumieniu siebie nawzajem, wypracowaniu nowych metod i wychowaniu szczęśliwych ludzi. Bo chyba o to chodzi wszystkim, i nastolatkom, i ich rodzicom, by w przyszłości być szczęśliwym.

Książka jest podzielona na tematyczne rozdziały, można je czytać po kolei, ale i wracać lub zaczynać od tych najbardziej w danej chwili aktualnych. Co więcej, na końcu każdego jest szybka ściąga i miejsce na własne notatki. To czyni z tej książki nie poradnik, ale przyjaciela, który służy radą, pomocą, ale i popycha do działania. Zdecydowanie przypadła do gustu mojej młodej nastolatce. Pobudziła ją do działania, otworzyła oczy na nowe możliwości poznania.

Serdecznie polecam pogubionym nastolatkom, ich rodzicom i wszystkim, których los dzieciaków nie jest obojętny. Prosta forma, jeszcze prostszy język i wpadające w oko ilustracje na pewno uprzyjemnią i tak fascynującą lekturę.


Za egzemplarz dziękuję






Na stronie jest również wywiad z autorem

18 - 2023 Polska Jagiellonów Paweł Jasienica

 MG 2023

560 str









Dynastia Piastów skończyła się na Kazimierzu Wielkim. Wielki władca umarł bez następcy i tak sojusz z Węgrami, który miał być tylko na wszelki wypadek stał się faktem i Ludwik wkracza do Polski. Tak zaczyna się oficjalnie panowanie Andegawenów w naszym kraju.

I tu jak zawsze Jasienica przytacza mnóstwo wydarzeń, które miały miejsce w chwili, gdy korona przechodziła od Piastów do Jagiellonów, a o których historia w szkole milczy. Rozszerza kontekst, dzięki któremu pewne rzeczy stają się nie tylko bardziej zrozumiałe, ale też bliższe. Ci wszyscy monarchowie i im poddani zaczynają mieć ludzkie rysy, nie są tylko obrazami czy posągami kogoś z przeszłości. Kochają, nienawidzą, kombinują, zawierają sojusze i zdradzają. W jego książkach historia ożywa, nawet o instytucjach potrafi pisać w taki sposób, że przestają być nudne, a ich działalność nabiera większego sensu.

Kiedy Jadwiga poślubiła Jagiełłę, nikt nie spodziewał się, że unia Polski  z Litwą przyniesie takie korzyści. Nikt też nie zakładał, że Andegawenowie tak szybko pozbędą się polskiej korony, bo Jadwiga nie dała królowi potomka. Jednak jest to okres, gdy Polska była naprawdę potężna i liczyła się na arenie międzynarodowej. Jasienica sprawnie posługuje się faktami, by pokazać całą ich otoczkę. To nie jest nauka, bo książka ta nie jest podręcznikiem, ale wspaniała podróż w czasie. Nie może zastąpić podręcznika, gdzie wszystko jest po kolei, niestety autorowi zdarza się trochę skakać w czasie, odwoływać się do przeszłości lub wybiegać w przyszłość. Osobie nie znającej historii będzie się ciężko w tym połapać, trzeba znać podstawy, by nadążyć za, skądinąd słusznym ,tokiem rozumowania Jasienicy. Kto jednak ma te podstawy, może dzięki temu opracowaniu rozszerzyć wiedze, zdobyć szersze spojrzenie i zobaczyć nie do końca oczywiste związki przyczynowo-skutkowe. To raczej uzupełnienie, ciekawostka, niż regularna nauka, ale dla pasjonatów nadal jest to wyrocznia wiedzy historycznej.

Autor jest zabawny, nie boi się odkrywać mrocznych sekretów władców, nie boi się również porównań i daleko idących wniosków. Wszak z dawnej Polski wyrosła ta, którą obecnie znamy. Z każdej strony wychodzi ogrom wiedzy i pasja. On nie tylko wie, o czym pisze, ale kocha historię, kocha o niej mówić i zarażać nią kolejne osoby. Świadczy o tym niezbicie fakt, że kolejne wydawnictwa podejmują się wydawania jego książek.

Należy też wspomnieć o wydaniu. Książka jest naprawdę obszerna, to ponad pięćset stron samej historii i jeszcze kilkadziesiąt kolejnych zajmują przypisy. Do tego twarda okładka może odstraszyć. Jednak książka jest lekka i poręczna, do tego pięknie wydana w środku, dzięki czemu czytanie jej to prawdziwa uczta dla oczu i umysłu.


Za egzemplarz dziękuję



17 - 2023 Wyrwa Wojciech Chmialerz

 Marginesy 2023

384 str











Żona Macieja ginie w wypadku. Rzecz sama w sobie straszna, bo zostawia go z dwójką dość małych dzieci. I z mnóstwem pytań, bo miała jechać pod Kraków, a wypadek miał miejsce na Mazurach. OD tego czasu odnalezienie odpowiedzi staje się celem życia Macieja.

Rzadko czytam kryminały i thrillery. Jednak tu szalenie zaciekawił mnie trailer do ekranizacji tej powieści, a że nie lubię oglądać filmu bez znajomości książki – sięgnęłam po nią. I od razu wpadłam po uszy, bo nie tak dawno, jak Maciej, musiałam powiedzieć bliskim osobom, że ich świat już nie będzie wyglądał tak, jak do tej pory. I nie wiem, ile w tym tergo utożsamienia się z bohaterem, a ile faktycznej wartości książki, ale dawno nie czytałam czegoś tak dobrego pod względem psychologicznym. Autor jest mistrzem grania na emocjach i budowania z nich napięcia. Ja nie przeczytałam tej książki, ja ją pochłonęłam w jedno przedpołudnie, bo nie mogłam się oderwać. Cały czas byłam pod ogromną presją czasu, jak Maciej, gnana pytaniami, wątpliwościami, na fali uczuć tak wielkiej, że czułam wewnętrzne rozedrganie. Ja byłam tam z bohaterami, widziałam, co oni, odczuwałam wraz z nimi. Chmielarz zafundował mi jazdę bez trzymanki w mroczne i tajemnicze zakamarki ludzkiego umysłu. Idąc krok za krokiem zapadałam się w obsesję bohatera, we wszystkie tajemnice, kłamstwa i ułudy. Macieja poznajemy w najgorszym stadium żałoby, gdy jeszcze nie do końca dowierza, gdy pragnie zaprzeczyć i za wszelką cenę udowodnić, że to nie jego Janina. I ta rozpacz, ten gniew przeradzający się we wściekłość jest tak dobrze opisana, tak dobrze wyjaśnia wszelkie zachowania bohatera, że nie sposób mu nie współczuć i nie sposób nie iść za nim w ten obłęd.

Jako thriller „Wyrwa” trzyma w napięciu do samego końca. Wątku kryminalnego, czyli zagadki śmierci Janiny nie udało mi się rozwiązać do końca, w związku czym finał kompletnie mnie zaskoczył. Nie tylko przez rozwiązanie, ale też przez to, co zrobił Maciej. Zapewniam, warto czekać. I właśnie przez ten koniec nie da się tej książki po prostu zakończyć. Ona pozostaje w człowieku, drąży, powoduje lawinę pytań i konieczność zastanowienia się „co by było gdyby”. Długo po niej nie mogłam zabrać się za czytanie czegoś innego, mieliłam wszystkie sytuacje w głowie, obracałam je w myślach i szukałam własnych rozwiązań, własnych dróg.

Zrobiłam jednak jeden błąd. Dla mnie bohaterowie mają twarze osób z filmu. Kompletnie wyłączyło to moją wyobraźnię i jakiekolwiek opisy postaci były dla mnie już nieistotne. Dlatego nie lubię filmowych okładek. Nie pozostawiają za wiele miejsca na własną interpretację.

To było moje pierwsze spotkanie z autorem i zdecydowanie nie ostatnie. Jeśli ktoś nie czytał jego książek, a też zaciekawił go film, zdecydowanie polecam. Fanom pewnie poleceń nie potrzeba.


Za egzemplarz dziękuję



16 - 2023 Jutro, jutro i znów jutro Gabrielle Zevin

 Zysk i S-ka 2023

512 str

Tłumaczyła Marta Faber









Sam i Sadie znają się od dziecka, fascynują się grami komputerowymi i na tym właśnie postanawiają oprzeć swoją przyszłość. Projektują grę, która staje się hitem, a oni stają się sławni. Brzmi, jak przepis na powieść o dorastaniu i dojrzewaniu do sukcesu?

Spodziewałam się spokojnego romansu wyrastającego z przyjaźni i wspólnych pasji. Do tego liczyłam na trochę świata gier i ten cały misz-masz miał dać ciekawą mieszankę i wspaniałą przygodę. Niestety okazało się, że to kompletnie nie mój klimat. Nie umiałam się odnaleźć w fabule i choć pomysł dobry i wykonanie również, to ja się nie zachwyciłam. Owszem, były ciekawe momenty, ale nie uratowały dla mnie tej książki. Bardziej się nudziłam, irytowałam, niż miałam przyjemność z lektury. Nie znaczy to bynajmniej, że książka jest zła. Dla tych, których fascynuje świat gier będzie idealna, bo właśnie tego jest tam dużo. Jest też sporo dramatów, bólu i straty, rozumianej bardzo różnie. Jestem pewna, że wielu czytelników się tym zachwyci, będzie to dla nich wartościowe i ciekawe. Pod względem psychologicznym bowiem, postacie są dobrze skonstruowane, nie ma zbytnich dram, nie ma czegoś, co jest sztuczne. Autorka dobrze przechodzi od emocjonalności dziecka przez nastolatków po wczesną dorosłość. Tu nie mogę nic zarzucić.

Bardzo ciekawym zabiegiem są skoki w czasie. Czasem mamy powrót do dzieciństwa, czasem jesteśmy tu i teraz, przeplatane wywiadem o osiągnięciach. Pozwala to spojrzeć na wydarzenia z różnej perspektywy. Bardzo ciekawe jest pokazanie pozycji Sadie na męskim rynku gier. To opowieść o ambicji, marzeniach i dążeniu do nich. Dla kobiet szukających inspiracji Sadie może stać się motywacją do działania.

W związku z tym wszystkim, tymi plusami, które wymieniłam, nie mam pojęcia dlaczego książka mi nie podeszła. Bo ona jest naprawdę dobra i nie dziwi mnie, że została najlepszą powieścią 2022 według Goodreads, Amazon, Apple i "Time". Młodym na pewno się spodoba. Ja jednak jestem dla niej na nie, nie moja gra.


Za egzemplarz dziękuję

Zysk i S-ka

15 - 2023 Wiersze wszystkie Wisława Szymborska

 Znak 2023

800 str









„Bez tej miłości można żyć” pisała w „Gawędzie o miłości ziemi ojczystej”. I bez jej poezji też można żyć. A jednak zachwyca i rozkochuje w sobie kolejne pokolenia, a jednak kolejni czytelnicy czekają na nowe wydania jej wierszy. I oto dziś mamy przed sobą dzieło życia, wszystkie tomiki zebrane w jeden.

Szalenie skromna, z podziwem przyglądająca się światu i ludziom i z trafnością opisująca to w prostych, trafiających prosto do umysłu i serca słowach. Taka była noblistka, kobieta, poetka.  Trzynaście tomów poezji i ten czternasty, zbierający jej najwcześniejsze dzieła robi wrażenie. A Wydawnictwo Znak zebrało je wszystkie, by podać je czytelnikom w naprawdę piękne formie. I choć cały tom waży sporo, do tego twarda okładka nie ułatwia szybkiego wzięcia w rękę i zachłyśnięcia się twórczością Wisławy Szymborskiej, to jednak wolę ten tom zbiorczy, niż kilka pojedynczych. Po pierwsze dlatego, że jak się go już weźmie w ręce, to można zatrzymać się na dłużej, mocniej wejść w jej sposób widzenia świata. Zatrzymać się, przestać pędzić i chłonąć całym sobą słowa, zdania i przesłanie między wierszami. Wydawca zadbał, by wiersze były ułożone według kolejności powstania, przez co tomik wydany jako ostatni, jest tu jako pierwszy. Ale też możemy dzięki temu poznać bliżej autorkę, to, jak się zmieniał jej świat i ona sama. A rękopisy zdobiące strony poprzedzające każdy kolejny tomik jeszcze bardziej zdają się przybliżać jej osobę, staje się dzięki temu bliższa, jakby była obok i, jak przyjacielowi, pokazywała swoje dzieło.

Jeśli ktoś nadal szuka nowych znaczeń, próbuje pójść dalej ścieżkami poezji Wisławy Szymborskiej, na pewno ucieszy się z posłowa Wojciecha Ligęzy, znawca jej poezji, który odnosi wiersze do zmieniającej się rzeczywistości, pokazuje nowe konteksty i możliwości powiedzenia „co autor ma na myśli?”. Możemy się z nim zgadzać, możemy dyskutować i zderzać nasze odczucia w stosunku do wierszy z jego interpretacją. Jest to naprawdę cenny komentarz, który bierze pod uwagę całą twórczość, jej zmiany i pojawiające się częściej lub rzadziej symbole, a nie tylko kilka pojedynczych, ukochanych przez nas wierszy.

„A ja nie wiem i nie wiem” dlaczego lubię jej poezję, ale „trzymam się tego, jak zbawiennej poręczy”(„Niektórzy lubią poezję”) I kocham już to tomiszcze, w którym znalazłam kilka nowości, posłowie, które otworzyło mi oczy bardziej, niż lekcje polskiego i to wszystko, co do tej pory w jej twórczości kochałam. I polecam to zbiorcze wydanie każdemu, kto poetkę kocha, bo wzbogaci bibliotekę. Nawet, jeśli ma się osobne tomiki. Bo ten jest wyjątkowy, jak sama Wisława Szymborska.



Za egzemplarz dziękuję



14 - 2023 Żona nazisty Sylwia Trojanowska

 Marginesy 2023

320 str









Ania Łabędź staje się Anną Guderian, przykładną żoną niemieckiego urzędnika. Gustaw wywozi ją do Stettina, gdzie ma przeżyć. Czy ta mistyfikacja się uda, gdy wokół pełno nazistów, wojna szaleje, a ludzie wraz z nią, opętani pomysłami Hitlera?

Czekałam na tę książkę odkąd zamknęłam ostatnią stronę w „Łabędziu”. Wiedziałam, że rzucę wszystko, gdy tylko dostanę ją w ręce. Z niecierpliwością przewracałam kolejne strony, by jeszcze szybciej poznać historię Polki, która w mieście nazistów nie tylko chciała przeżyć, ale też chciała uczynić lepszym życie kobiet stykających się z okrucieństwami wojny. I chciałam poznać historię i tajemnicę Gustawa.

Żal mi tytułu. I choć świetnie pasuje, to ostatnio jest wysyp książek z nazistami w tytule i ta książka po prostu zniknęła w zalewie tamtych. Dodatkowo pierwszy tom miał tak tajemniczy tytuł, że od drugiego oczekiwałam czegoś podobnego, a tu wszystko od razu podane na tacy. Jednak na szczęście nie do końca i nie tytuł świadczy o książce. Historia nadal wciąga i budzi dość skrajne emocje. Przyznaję, że na początku byłam zła na autorkę za spłycenie całości. Bo wszystko się pięknie układa, jest mnóstwo pozytywnych zbiegów okoliczności, ludzie na drodze Ani są dobrzy, albo przynajmniej nie zagrażają jej bezpośrednio. Sielanka. Oczywiście wiem, że Ania bardzo dobrze mówiła po niemiecku, zresztą Bydgoszcz leży na tyle blisko granicy, że akcent nie stanowi problemu, ale cała reszta wydarzeń już mnie złościła. Bo jak można zrobić coś takiego kontynuacji książki, która zachwyca i trzyma w napięciu? Byłam naprawdę zła, że Sylwia Trojanowska zrobiła z tego lekką opowiastkę z historię w tle. Przepraszam, myliłam się. Ale to musicie już doczytać i ocenić sami. Od siebie powiem tylko, że nic nie jest takie, jak się wydaje.

Autorka jest dla mnie mistrzynią w opisie osób. Jej spostrzeżenia i obserwacje przekładają się na realnych bohaterów, którymi targają emocje, a wszystkie wybory mają swoje konsekwencje. Jest też niezwykle skrupulatna w dopasowaniu zachować do charakteru, nie ma tu żadnych rozbieżności i ta spójność sprawia, że wszystko czyta się z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem. Nie znaczy to jednak, że wszystko jest proste do odgadnięcia, bo historia jest skomplikowana tak, jak natura ludzka. Bardzo poruszyła mnie zarówno próba radzenia sobie z traumą samej Ani, jak i jej sąsiadki. Bo w tej książce nawet postacie drugoplanowe mają swoją historię.

Zdecydowanie polecam. Książka dla miłośników fabularyzowanej historii jest wisienką na torcie. Wojenny Szczecin mnie zaskoczył, nie wiedziałam, że tak tam było. I wzbogacił dzięki temu moją wiedzę. I za to cenię te wszystkie książki. A ta ma jeszcze fenomenalną historię.


Za egzemplarz dziękuję



13 - 2023 Włoska Balerina Kristy Cambron

 Znak 2023

Tłumaczyła Dominika Chylińska

432 str









Julia pragnie tańczyć, kocha balet ponad wszystko. Ale gdy wybucha wojna jeszcze bardziej pragnie pomagać ofiarom, choć jej partner sceniczny ma inne plany.

Court przyciąga kłopoty, jak magnes. Wojna odrywa go od nich, jak i od ukochanej kobiety. I pakuje w kolejne kłopoty, kiedy idąc za głosem impulsem ratuje małą żydowską dziewczynkę.

Jaka tajemnica kryje się w malutkiej walizce, jak potoczą się losy bohaterów i co z tym wszystkim ma wspólnego Rzym?

Już pierwszą powieścią autorka wbiła się na zawsze w moje czytelnicze serce. Nic dziwnego, losy tamtych bohaterów splata w wojennej Polsce. Jednak kolejne książki osadzone równolegle w realiach współczesnych i tych z zawieruchy wojny nadal wywołują dreszcz podniecenia i ciekawości. I tym razem Kristy Cambron nie zawodzi. Jak zawsze jest tajemnica, wątek miłosny i milion ścieżek, w które bohaterowie mogą wkroczyć. Jest mnóstwo miejsca na domysły. I oczywiście jest to, co w jej książkach lubię najbardziej, czyli realia wojny od strony zwykłych ludzi, którzy robiąc to, co podpowiada im serca stają się bohaterami. Ale nie takimi, o jakich piszą gazety. Takimi cichymi, niosącymi radość i nadzieję tam, gdzie już dawno jej nie ma lub powinna była dawno umrzeć. Co więcej, zderza ze sobą postacie bardzo różne, z innych światów wręcz, i wrzuca ich w sytuacje, które w normalnym życiu byłyby nie do wyobrażenia.

Nie można pominąć również wątku teraźniejszego. Tu też nie można się nudzić, też jest tajemnica i miejsce na wiele przypuszczeń, które autorka prędzej, czy później rozbija kolejną sceną, która powoduje, że pojawia się jeszcze więcej pytań.

Tym razem nie mam ulubionego bohatera, jest za to kilka postaci, które mnie denerwują swoim podejściem do życia i sytuacji, w której się znajdują. Ale cóż, tak bywa, że bohaterowie błyszczą na tle tchórzy i kombinatorów. Cieszę się, że autorka wprowadziła te postacie, dzięki nim wszystko staje się jeszcze bardziej realne i rzeczywiste. Dzięki temu możemy bardziej zrozumieć, zapamiętać i poczuć historię, wszak czyta się tę książkę, jak opowieść dobrych przyjaciół. A to jest bardzo istotne, by nigdy więcej takiego bestialstwa nie powtórzyć, by móc, ucząc się na błędach innych, stanąć po dobrej stronie. I kiedyś zabłysnąć gwiazdą cichego bohatera.

Ta historia wydarzyła się naprawdę. I choć autorka włożyła w usta bohaterów frazy, które mogły nie paść i dała im do przeżycia sytuacje, które mogły się nie zdarzyć, to jednak świadomość, że gdzieś kiedyś to wszystko mogło się właśnie tak wydarzyć, nadaje tej książce jeszcze bardziej szczególnego charakteru.

Polecam każdemu. Bo są postacie, o których historia w szerokim aspekcie milczy, a powinien poznać je cały świat.



Za egzemplarz dziękuję



12 -2023 Czulsza niż dotyk Dominika Rosik

 Zysk i S-ka 2023

384 str











Marieta wyjeżdża na Mazury, żeby odpocząć i złapać dystans na polecenie psychoterapeuty. Ma nadzieję na uleczenie i poczucie czegoś. Maks z kolei nie chce nic czuć i ma nadzieję na spokój. Żadne z nich nie ma natomiast na romans.

Liczyłam na spokojny, delikatny romans, takie czytadełko, które pozwoli się rozerwać, spędzić miło czas, ale które na długo w głowie nie pozostanie. By po jakimś czasie znów można było zanurzyć się w świat bohaterów i nie pamiętać, co tam się działo. I jeślibym miała oceniać książkę po własnych oczekiwaniach to musiałabym napisać, że się rozczarowałam. Jednak, na szczęście, autorka wiedziała lepiej, czego chcę i stworzyła opowieść, która co prawda zostaje w pamięci, ale tuż po zakończeniu lektury chce się znów zacząć czytać.

Co w tej książce jest takiego niesamowitego, że porwało mnie bez reszty? Sposób przedstawiania historii przez autorkę. Pisze o sztuce: o fotografii i rzeźbie, ale robi to w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie, że to w nim rzeźby, tworzy emocje i je utrwala, wydobywa te najgłębiej schowane i szlifuje je, nadając im piękny kształt. Albo utrwala chwile, opisując je tak plastycznie, że wystarczy zamknąć oczy, by przenieść się nad urokliwe jezioro, czy do tajemniczego baru. Jej język jest tak obrazowy, że pod palcami można poczuć fakturę materiału, a do nozdrzy dolatuje upajający zapach. To wszystko tworzy niepowtarzalny klimat tej historii.

Bohaterów takich, jak Marieta i Maks jest wielu. To prawie standard, że z dwójki ludzi któremuś, o ile nie właśnie obojgu, jak w tym przypadku, towarzyszą demony z przeszłości. I właśnie dlatego liczyłam na proste i łatwe czytadełko. A jednak Dominika Rosik potrafiła przedstawić ich tak, że z banalnych postaci stali się ciekawymi, wielowymiarowymi bohaterami. Ma się ochotę poznać ich bliżej, zrozumieć i polubić. Świetnym tłem do tego procesu są postacie drugoplanowe, które czasem bardziej motają, czasem wyjaśniają przyczyny i pomagają zmierzyć się ze skutkami.

Należy koniecznie wspomnieć również o medycznej stronie książki, zarówno od strony zdrowia fizycznego i psychicznego. Nie będę zdradzać szczegółów, jednak historia Mariety zrobiła na mnie spore wrażenie, a jej dochodzenie do siebie i do prawdy oraz terapia – jeszcze większe. Myślę, że taka terapia możę się przydać każdemu, nie tylko w takim kryzysie, w jakim znajdowała się dziewczyna.

„Czulsza niż dotyk” to mądra, opowiedziane z ogromnym wyczuciem opowieść o ranach, na których nie pojawią się blizny, bo wciąż są na nowo rozdrapywane. I o bliznach, których nie da się przykryć, można tylko nauczyć się z nimi żyć. Oraz o tym, jak pierwsze zamienić w drugie. To opowieść o sile, determinacji i strachu, głupich decyzjach i jeszcze głupszej dumie, która potrafi zniszczyć szansę na szczęście. I oczywiście o miłości, która potrafi zamieniać rany w blizny i uczy je kochać.

Polecam każdej romantyczce. Oraz każdemu, kto ma chwilę zwątpienia. A ja zabieram się za czytanie. Znów. By poczuć magię plastycznych opisów i księżycowej tęczy.

 

Za egzemplarz dziękuję



11 - 2023 Księżniczka na zawsze Connie Glynn

 Insignis 2022

Kroniki Rosewood 5

Tłumaczyła Maria Kłosiewicz

311 str









To już koniec. Ten tom jest ostatnim z serii Kronik Rosewood, czas na większe podsumowanie całości.

Zaskoczyła mnie ta seria. Spodziewałam się bajkowej opowieści o zamianie ról między zwykłą dziewczyną, a księżniczką. I faktycznie na początku tak jest. Jednak z czasem ta gra, zamiast być jedynie przykrywką i dawać Ellie możliwość normalnego życia, staje się niebezpiecznym zajęciem. Zdecydowanie ponad miary i siły nastolatków, ale o tym już wielokrotnie wspominałam. Co prawda w ostatnim tomie bohaterowie mają po osiemnaście lat, ale nadal są bardzo młodzi, a przeżyte przez nich przygody powinny odcisnąć większy ślad na ich psychice. Jednak nie tylko o niebezpieczeństwach są te książki. One są przede wszystkim o przyjaźni, o jej jasnych i ciemnych stronach, o budzących się uczuciach, odpowiedzialności za siebie i innych, nawet za cały kraj. Aż wreszcie o zwykłych, nastoletnich problemach, bo i tego tu nie brakuje. Za to pokochacie tę serię i wybaczycie kilka potknięć.

W tym tomie dużo rzeczy staje się zupełnie inne, ze względu na to, co zdarzyło się na końcu tomu czwartego. Przyjaźń się rozluźnia, Ellie i Lottie już nie są sobie bliskie, a Jamie w ogóle staje z boku. To musi się kończyć wieloma zwrotami akcji i emocjonującymi momentami. Szybko się czyta tę część, właśnie ze względu na to skomplikowanie fabuły. I jednocześnie chce się poznać koniec, najlepiej szczęśliwy, wszak to miała być bajka o księżniczkach, a z drugiej strony bardzo nie chce się skończyć czytania, bo to takie dobre. A jak się ma w perspektywie, że więcej nie ma, ta chęć do delektowania się czytaniem jest jeszcze większa. Ale przecież zawsze można zacząć od nowa, prawda?

Z minusów moja córka wskazuje na brak opisu innych osób z Lewiatana poza przywódcą. Ten wątek bardzo ją zaciekawił i chętnie poznałaby motywy i historie kilku innych osób. Mnie tego nie brakowało, mogłabym o tym przeczytać jednak w jakimś dodatkowym opowiadaniu.

Najbardziej przypadł nam do gustu koniec tego tomu, gdzie są opowiedziane losy prawie wszystkich bohaterów występujących na kartach powieści na długo po tym, jak kończymy przygodę główną. Przez te pięć tomów zżyłyśmy się obie z pewnymi postaciami i bardzo miło było się dowiedzieć, co się z nimi dzieje.

Polecamy całą serię. Jednak lojalnie uprzedzam, seria nie jest taka, jaka zdaje się być na pierwszy rzut oka. Ma w sobie sporą dawkę przemocy, miłości homoseksualnej, choć w bardzo delikatnej formie i innych trudnych tematów. Jeśli nie boicie się pytań, a chcecie podarować nastolatce podróż w piękny świat – ta seria idealnie się do tego nadaje. Dla nich będzie to wspaniała książka. Dorosły widzi parę rzeczy, które nie do końca mu się podobają, ale to wspaniały początek do rozmowy. Tak, czy inaczej, seria przyniesie wiele radości.


Za egzemplarz dziękuję



10 - 2023 Księżniczka w sercu Connie Glynn

 Insignis 2022

Kroniki Rosewood 4

Tłumaczyła Maria Kłosiewicz

352 str









Po wakacyjnej przerwie w Japonii, Lottie może wrócić do Rosewood i kontynuować naukę wraz z przyjaciółmi. Początek książki przenosi nas jednak nie do szkoły, a do pałacu Wolfsonów. Jednak nie zabawimy tam długo. Co tym razem stanie się z przyjaciółmi, jak rozwiążą sprawę z Lewiatanem, gdy znają już jego przywódcę?

W tym tomie Ellie stara się odsunąć od Lottie, a ta z kolei chce się do niej z powrotem zbliżyć. Partyzan i jego księżniczka mają zamiar utrzymywać z portmanką mniej osobiste relacje. Dla Jamie’ego plan był prosty, ale jak zawsze coś idzie nie tak gdy mowa o uczuciach i wszystko się komplikuje. Z tego względu ten tom czyta się z pewną trudnością. Wszystko się komplikuje, czytelnik może się pogubić.

Bohaterowie dorastają, miotają nimi różne emocje, wątpliwości i pragnienia. I to jest wspaniałe w tej książce, że nie wszystko idzie pięknie i prosto, a młody czytelnik może odnaleźć na kartach powieści siebie i swoje dylematy. To sprawia, że książka jest jeszcze bardziej ciekawa i wciągająca, choć nie można powiedzieć, że łatwa. Zdarzenia, które mają miejsce w powieści mają ogromny wpływ na bohaterów, na ich postrzeganie świata i siebie samych.

Lewiatan chwilowo pasuje, mało jest niebezpiecznych sytuacji. Tylko Claude próbuje coś pokazać Lottie, ale zaczyna od środka układanki, co przy zdolnościach domyślania się Lottie, które poznaliśmy już w poprzednich tomach sprawia, że cała fabuła się jeszcze bardziej komplikuje. Dziewczyna znowu się nie domyśla, znowu zachowuje się głupio, nadal nie umie poskładać tego, co ma przed nosem. Jest to denerwujące, choć w tym tomie nawet czytelnik ma problem z rozszyfrowaniem tego wszystkiego.

W tym tomie dużo dzieje się od strony Clauda. Dzięki temu dowiadujemy się dużo nowych rzeczy, a również to, jak on myśli i co go doprowadziło do takiej, a nie innej funkcji w życiu. To ciekawa perspektywa, rzucająca nowe światło na wszystkie wydarzenia.

To powieść o tajemnicach, które mają wspływ na dalsze życie. O tym, że nawet jeżeli coś ukryjemy, to w końcu prawda wyjdzie na jaw i narobi to jeszcze większego zamieszania. To opowieść o powinnościach, których nie powinny  doświadczyć tak młode osoby (tak, nadal są za młodzi jak na to, co im się przydarza i jakie decyzje muszą podejmować). Ale również to historia o miłości, przyjaźni i poświęceniu.

Piękna okładka, piękna historia, czegóż można chcieć więcej, by miło spędzić czas?


Za egzemplarz dziękuję



9 - 2023 Zagubiona Księżniczka Connie Glynn

 Insignis 2021

352 str

Tłumaczyła Anna Kłosiewicz









Lottie przyjeżdża do Rosewood, żeby odebrać wyniki z egzaminu. Okazuje się, że jej oceny są za słabe i musi coś z tym zrobić. Ma dwa wyjścia: napisać egzamin po raz kolejny lub pojechać do Japonii, poprawić stopnie i odpocząć. W związku z obawą, że Lewiatan stoi za złymi wynikami egzaminu i jego powtórne napisanie może się skończyć tak samo, wybiera to drugie wyjście. Oczywiście Jamie i Ellie jadą z nią, choć chłopak nie jest tym zachwycony, a żadne z nich nie musi poprawiać ocen.

Każdy poprzedni tom to był rok z życia bohaterów. Tutaj jest inaczej i od razu wzbudziło to zachwyt młodej czytelniczki. Bardzo spodobało się nam, bo ja również na to zwróciłam uwagę, że bohaterce nie wszystko idzie łatwo i coś przyszło jej z trudem, choćby nawet ktoś w tym maczał palce. Zresztą, jeśli weźmiemy pod uwagę zapędy Lewiatana, wręcz błędem byłoby sądzić, że po stronie bohaterów będzie tylko jedna zawalona sprawa. Na szczęście trzeci tom przynosi kolejne kłopoty, które Jamiemu będą spędzać sen z powiek. Ja naprawdę lubię tego chłopaka i żal mi go ze względu na jego historię i związane z tym uczucia i wątpliwości. Jednak jeszcze bardziej mi go żal, bo on naprawdę stara się być dorosły i odpowiedzialny, a dziewczyny mu tego nie ułatwiają, wręcz przeciwnie. W tym tomie trochę się zmienia, znajduje przyjaciela, dopuszcza kogoś do siebie. I nawet przygarnia zwierzątko, co już jest zdecydowanie postępem.  Dzięki temu głębiej wchodzimy w psychikę chłopaka, bardziej go poznajemy, możemy wyrobić sobie o nim zdanie nie w oparciu o opinię osób z zewnątrz.

Dla młodego czytelnika bardzo ważne jest to, że mimo, iż pojawia się język japoński, większość zwrotów jest wyjaśniona na końcu książki. Co więcej, autorka zamieściła też wyjaśniania, jak Japończycy używają zwrotów grzecznościowych. Wraz z opisami w książce pozwala to poznać tamtejsze obyczaje i kulturę. Dzięki tej wycieczce również czytelnik podróżuje z Lottie.

Pojawiają się nowe przyjaźnie i choć nadal pozostają w cieniu strachu, komu można zaufać, a komu nie, czasem okazują się przydatne. A czasem po prostu są. Na szczęście autorka dobrze potrafi opisywać postacie, każdy jest jakiś, nie ma bohaterów nijakich, dzięki czemu łatwo się we wszystkim połapać.

Dla mnie trochę naciągany jest fakt, że wszystko ląduje w tych samych korzeniach, nawiązuje do tego samego wydarzenia z przeszłości połączonego jedną osobą.  Wiem, że te szkoły są ze sobą powiązane, ale mimo to mi to nie pasuje. Jednak wiem też, że cała powieść jest utrzymana w dość bajkowej tonacji i młodemu czytelnikowi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, tworzy kolejny efekt „wow” i sprawia, że jeszcze chętniej snuje domysły i szuka rozwiązań. Przyznać jednak należy, że i mnie, i córce szybciej idzie rozwiązywanie różnych zagadek, niż bohaterom. Czasem zastanawiałyśmy się nawet, jak oni mogą być tak ślepi i głupi.

Mimo tych minusów czyta się naprawdę przyjemnie, książka budzi emocje, karmi ciekawość i pobudza myślenie, a to największy dar literatury.


Za egzemplarz dziękuję



8 - 2023 Tolkien, człowiek, króry stworzył Śródziemie Jesse Xandre

 Znak Koncept 2022

272 str

Tłumaczył Arkadiusz Romanek









Jedni kochają, inni nie rozumieją fenomenu. Jednak chyba każdy, kto spotkał się z „Władcą Pierścieni „przyznaje, że jest to swego rodzaju fenomen, wielkie dzieło i coś na ogromną skalę. Kim zatem jest człowiek, który stworzył świat niepodobny do niczego, a tak chętnie poznawany przez fanów fantasy?

Jesse Xandre próbuje w sposób ciekawy i porywający przybliżyć postać profesora. Jak samo (forma poprawna, Jesse Xandre identyfikuje się jako osoba neutralna płciowo) przyznaje, była to praca trudna, bo ciężko w sposób zajmujący napisać biografię opartą na faktach, a jednocześnie porwać nią fanów autora, który pisał tak plastycznie i ciekawie. Moim zdaniem udaje się to w sposób bardzo dobry. Idąc przez kolejne etapy życia Tolkiena wskazuje związki wydarzeń z momentami w książkach. Nie poprzestaje jednak na tym, sięga głębiej i analizuje wpływ osób na historię Śródziemia. Dzięki temu zabiegowi możemy dostrzec dlaczego kobiety w świecie elfów i ludzi pełnią takie, a nie inne role, dlaczego przeznaczona jest im żałoba i raczej osobne życie, choćby jako bohaterki, ale jednak gdzieś obok. Znajdziemy też odbicie wielkiej miłości do żony, choć też nie takiej, jak ją sobie wyobrażamy. Tolkien nie był idealnym mężem, z biografii wynika, że ich małżeństwo było raczej dziwne, ale jednak to na jego podstawie powstała najbardziej romantyczna opowieść autora.

Najciekawsze dla mnie było zestawienie obyczajowo kulturowych wątków z życia Tolkiena z jego twórczością. Zawsze byłam przekonana, że „Władca Pierścieni” uczy współpracy, tolerancji, zgody w różnorodności. Wszak Drużyna Pierścienia składa się z przedstawicieli wielu ras. A Jesse Xandre wyraźnie napisało, że mimo to widać konkretne role społeczne przypisane konkretnym rasom, że nie ma tu wyjścia ponad odziały, a każda rasa jest do czegoś konkretnego stworzona. Mimo wiedzy, w jakich czasach żył Tolkien, byłam przekonana, że był to człowiek otwarty, nie zwracający uwagi na podziały klasowe. Ta książka zmieniła moje spojrzenie.

Dzięki tej biografii poznajemy Tolkiena takim, jakim był, bez koloryzowania czy przekłamań. Czasem jest to obraz niezgodny z wyobrażeniem, jak w moim przypadku, czasem znajomy. Jedno się jednak nie zmieni nigdy. Był to człowiek szalenie kreatywny, twórczy i inteligentny. Jednocześnie pozostał wierny sobie, swoim poglądom i miłości. Miłości do żony i do fantazji, a także do spokojnego, ciepłego życia z rodziną.

Na końcu książki znajdziemy nie tylko obszerną bibliografii i przypisy, jakby ktoś chciał poszerzyć swoją wiedzę lub sięgnąć po książki autora, by lepiej zgłębić wpływ życia na pracę twórczą, ale też notkę, która rzuca inne światło na dom Tolkiena i jego żony. Czy jest potrzebna? Pewnie dla niektórych nie, ale ja uważam, że jak się kogoś przedstawia, to w świetle i cieniu. I dla mnie ta notka jest ważna.

Kto kocha Tolkiena, przeczyta jednym tchem, kto nie rozumie, raczej nie zapała miłością do jego biografii, choć to nie tylko historia pisarza. Przecież żył podczas obu wojen i związanych z tym przemian. Dlatego historyk też znajdzie coś ciekawego.


Za egzemplarz dziękuję



7 - 2023 Księżniczka debiutuje Connie Glynn

 Insignis 2020

378 str

Tłumaczyła Anna Kłosiewicz











Przed nami drugi tom serii, która miała być słodka i cukierkowa, a okazała się mroczniejsza, niż można by przypuszczać, a mimo to cudownie rozkoszna. Jeśli ktoś nie czytał poprzedniego, niech szybko nadrabia i nie czyta recenzji. Jeśli tylko macie ochotę dowiedzieć się, czy warto sięgać po drugi tom, zapraszam.

Nadszedł czas urodzin Lottie i Ellie. Obchodzą je niedługo po sobie, ale wiadomo, że to urodziny księżniczki są huczniej obchodzone. Portmanka zaczyna gubić się pomiędzy obowiązkiem, a własnymi pragnieniami. Jednak nadal największym pragnieniem jest ochrona Ellie. Czy Jamie w końcu uwierzy, że dziewczyna da radę? Czy dany im będzie kolejny rok szkolny? I w końcu, czy Lewiatan osiągnie sukces, czy młodym bohaterom uda się przechwycić formułę zatruwającą czekoladę firmy Tompkins i umysły przed nimi?

To ciężki rok. Dziewczyny nie wiedzą, komu ufać, wszak bliźnięta mogą być zamieszane w zatruwanie czekolady, która ewidentnie szkodzi uczniom. A jeśli nie one, to kto?  Nie do końca wiadomo też, jak traktować Anastacię, ze względu na Saskię, a współlokator Jamiego też nie jest zwyczajnym chłopakiem. Jak widać, akcja się zagęszcza, nie wiadomo, kto jest kim i gdzie czai się zagrożenie. To dobrze. Dzięki temu książkę czyta się szybko i z ogromnym zaciekawieniem, co przy młodym czytelniku jest szalenie ważne. Znudzony czytelnik to odłożona książka. A tu odkładać się nie chce, wręcz przeciwnie. Do tego bajkowy świat, zaczątek miłości i sukces gwarantowany.

Właśnie, miłość. To jest dla mnie najtrudniejsza rzecz w tej książce. O ile w pierwszym tomie wątek zauroczenia między głównymi bohaterkami jest delikatny i raczej bardziej w sferze domysłów, tu robi się bardziej wyraźny. I nie umiem sobie tego poukładać. Nie chodzi o brak tolerancji, ale o fakt, że książka skierowana jest do młodszych nastolatków, u których tożsamość płciowa i seksualna dopiero się kształtuje. Taka lektura może zaburzyć odbiór siebie, niepotrzebnie skłonić do eksperymentów, bo coś jest fajne w książce i mocno namieszać w głowie. Ja wiem, że seriale dla młodzieży też są pełne wątków homoseksualnych, ale jednak mnie to razi. Nie w takim natężeniu, nie w tak młodym wieku.

Wiek bohaterów już poruszałam w poprzedniej recenzji. Za młodzi, za wiele się dzieje. Po takiej akcji, jaka ma miejsce w książce, powinni siedzieć u psychologa i dochodzić do siebie, a nie radośnie hasać po szkole. No ale cóż, taka formuła tej książki, niektóre postacie specjalnie są tak opisane i mają taką historię, żeby ją do takiego, a nie innego zachowania dopasować. Ja tego nie kupuję, moje dziecko też nie. Ale w trakcie czytania najczęściej się o tym wieku nie pamięta i można czytać z prawdziwą przyjemnością.

Dla fanów autorka przygotowała ściągę, jakimi cechami charakteryzuje się uczeń któregoś z akademików Rosewood Hall. Dzięki temu każdy może się jeszcze bardziej wczuć w temat i identyfikować z ulubionym bohaterem, a jest w czym wybierać.


Za egzemplarz dziękuję



6 - 2023 Sekretna historia ludz…skarpetek Justyna Bednarek

 Poradnia K 2022

192 str












Kiedy mignęła nam wiadomość, że nie będzie więcej przygód rezolutnych skarpetek, moje dzieci były szalenie rozczarowane. Ja trochę też, bo niezbyt lubiący czytanie syn te książki pochłaniał.  Na szczęście otulistópki są sprytniejsze od swojego autora i nie dały o sobie zapomnieć. Tym razem przypominają o swej roli w odmętach historii. Justyna Bednarek podjęła rękawice i opisała ich przygody. Co z tego wyniknęło?

Samo dobro! Poprzednia seria przygód skarpetek była ciekawa, ale ta jej odsłona bije ją na głowę. Jest zabawnie, ciekawie i obrazoburczo. O tak, nie siadajcie do lektury bez otwartej głowy i przymrużonych oczu. Justyna Bednarek bawi się historią, tradycją i przekonaniami. Wplata obecność skarpetek do historii o Jezusie i o wojnach Greków z Persami. I, choć wydaje się to niedorzeczne, również w historię o dinozaurach. Podziwiam wyobraźnię autorki, jej umiejętność żonglowania wydarzeniami i opisywania ich tak, że nawet brak znajomości historii nie przeszkadza. Choć mocno ułatwia lekturę.

Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale moja córka zaczęła szukać informacji, jak to z tym opowieściami było naprawdę. I ot jest już w ogóle magia tej serii, bo prowokuje do pytań i poszukiwania odpowiedzi. Nie ma lepszego sposobu na naukę. Mówiąc szczerze, spodziewałam się jedynie funkcji rozrywkowej tej książki, więc ten pęd do wiedzy mnie zaskoczył.

Przy tej lekturze będą się świetnie bawić i mali i duzi. Ja sama połknęłam książkę w półgodziny, bo tak mnie zaciekawiła. Uważam jednak, że „Historia skarpetek” jest skierowana do starszych dzieci, niż „Przygody skarpetek”. Ze względu na historyczne odwołania. Młodszym dzieciom trzeba będzie przy lekturze trochę pomóc i towarzyszyć.

Książka jest pięknie ilustrowana rysunkami de Latoura. Jest też pięknie wydana, od strony graficznej naprawdę przyjemnie się na nią patrzy. Jednak ciut gorzej z czytaniem niektórych stron. Ciemne tło i szare lub zielone litery mnie osobiście bardzo przeszkadzały w odbiorze. Przy czytaniu na dobranoc, w przyciemnionym lekko świetle będzie to problem. I choć ładnie wygląda, jest niepraktyczne.

Skarpetki zajmują u nas szczególne miejsce na półce. Są czytane na wszelkie możliwe sposoby i po parę razy każda. „Sekretna historia skarpetek” bardzo nam się spodobała. Cieszę się, że skarpetki nie dały o sobie zapomnieć i powróciły w takim stylu. Cieszę się też, że Mała Be dorasta i pozwala sobie towarzyszyć również starszym czytelnikom. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wyczyny skarpetek w odmętach historii. Może dzięki tym książkom uda się odczarować tę naukę i dzieci chętniej będą zgłębiać jej tajniki.


Za egzemplarz dziękuję



5 - 2023 Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa Aileen Orr

 Replika 2022

312 str

Tłumaczył: Arkadiusz Bugaj











O dzielnym Wojtku słyszał chyba każdy. Misiek bawiący się z żołnierzami i idący z nimi w bój rozpala wyobraźnię dzieciaków po dziś dzień. A jeden taki dzieciak poznał Wojtka, gdy już nie był żołnierzem i mieszkał w zoo. Serce dziecka zostało tak poruszone, że jako dorosła kobieta Aileen Orr robi wszystko, by pamięć o niezwykłym żołnierzu nie umarła, a była żywa i pielęgnowana.

Oceniłam książkę po tytule. Spodziewałam się kolejnej opowieści o Wojtku, która będzie skierowana bardziej do dzieci, bo to one zazwyczaj się nim szalenie interesują. Dostałam książkę zupełnie dla dzieci nieprzystosowaną, ba, dzieci tej książki na pewno nie powinny czytać.

Autorka poznaje Wojtka w zoo w Edynburgu, gdy ten przymila się do każdego, od kogo usłyszy język polski. A że jej dziadek znał niedźwiedzia i jego opiekunów z czasów, gdy jeszcze służył jako żołnierz Armii Andersa. Nauczył dziewczynkę jednego słowa i od tego zaczęła się jej wielka miłość. Dorosła i założyła The Wojtek Memorial Trust, doprowadziła również do powstania i odsłonięcia pomnika tego niesamowitego zwierzęcia. Zebrała też wszystkie informacje i wspomnienia i dzięki temu powstała ta książka.

To opowieść o wielkim przywiązaniu, miłości i przyjaźni człowieka i zwierzęcia. Niesamowitej, czasami humorystycznej, czasami tragicznej. Opisanej tak, że nie sposób się oderwać. Legenda staje się rzeczywistością, żywą, namacalną. Wojtek z żołnierzami nosi kule i walczy, pluska się z nimi w basenie, objada wszystkie okoliczne drzewa i krzewy z przysmaków i pije na umór. Tak, w książce nie brakuje też takich fragmentów, dlatego zdecydowanie nie jest to lektura dla dzieci. Również dlatego, że jest to bolesny, trudny fragment historii, której nie sposób zrozumieć bez głębszej, szerszej wiedzy.

Lekturę wzbogacają zdjęcia zarówno zgromadzone w The Polish Institute and Sikorski Museum oraz te ze zbiorów autorki. Bez przeczytania tekstu opór może budzić fakt, że na kilku z nich Wojtek jest na bardzo krótkim łańcuchu. Jednak w tekście jest wszystko wyjaśnione i już nie budzi negatywnych emocji.

W książce, prócz historii Wojtka, która jest bardzo rzetelną, świetnie wykonaną pracą, jest również epilog mający przedstawiać zasługi Polaków w walce z III Rzeszą. Historia tam zawarta sięga jednak głębiej w przeszłość i… jest pełna błędów i przekłamań. Polski wydawca oczywiście dodał do tego prostujące przypisy, ale ja nie jestem przekonana, czy tak fałszywy fragment historii, wprowadzający w błąd, mylący fakty i daty powinien w ogóle być zawarty w tej książce. Historia Wojtka fascynująca i porywająca i tę część polecam z czystym sumieniem. Epilog zdecydowanie na minus, kto chce, mógł sam doczytać, ten fragment można pominąć. Miało to przybliżyć losy żołnierzy Andersa, wyjaśnić, czemu walczyli tak, a nie inaczej i co ich łączyło z Ojczyzną, ale mam wrażenie, że nie do końca podołano temu zadaniu.


Za egzemplarz dziękuję



4 - 2023 Uśpione namiętności Anna Niemczynow

 LUNA 2022

352 str









Bella Walter zostaje wdową. Ma sześćdziesiąt lat, całe życie poświęciła mężowi i dzieciom, ma ogromny majątek i pazerne dzieci. Z wnuczką u boku, niemym przyzwoleniem dwójki dzieci i ogromnym oburzeniem graniczącym z chęcią ubezwłasnowolnienia z pozostałej dwójki z ich połówkami chce spełniać marzenia.

Długo obserwuję autorkę, jej sposób bycia i sposób na życie, ale to moja pierwsza przygoda z jej książką. I przepadłam na pierwszej stronie. Jakie to wszystko dobre, zabawne w taki trochę sarkastyczny, trochę życiowy sposób. Jest śmiech przez łzy, jest złośliwość, jest to wszystko, za co kocham, książki. I jest ogromne zdziwienie, że tak można, że można chcieć komuś zaplanować życie, nie pytając go o zdanie, jakby był rzeczą, choć nawet rzeczy nie przenosi się z miejsca na miejsce co dwa i pół miesiąca. I zadziwia lista namiętności Belli, taka prosta, taka przyziemna, a dla niej tak trudna do zrealizowania przez czterdzieści lat.

Autorka pięknie pokazuje, jak to jest żyć w wahadle. Bella przez całe życie żyła wychylona w jedną stronę, skupiona na celu, nie dająca sobie przestrzeni. Ileż takich kobiet jest, nie dających sobie miejsca w życiu na samych siebie, na życie, na drobne przyjemności, bo dzieci, bo mąż, bo nie wypada. Niestety zerwanie się z tego wahadła często prowadzi do odchylenie w drugą stronę, kompletnie różną, diametralnie wręcz inną. Bella przez chwilę tak działa, przy czym ona zdaje sobie sprawę z tego, że jest po drugiej stronie i szuka równowagi. Chce być dobra dla siebie, a przez to być dobra dla innych, na szczęście nie wpada w pułapkę i o tych „innych” nie zapomina. To ważne, by znaleźć środek między kompletnym egoizmem, a zupełnym oddaniem. Myślę, że dzięki tej książce wiele kobiet może taki środek znaleźć.

Miałam ogromny problem z tą książką. Bo z jednej strony jest jak plasterek na zadrapanie, jak ciepłe kakao i kocyk w pochmurny dzień. Otula ciepłem, miłością, czułością, z każdej strony bije dobro, wdzięczność i taki ulotny czar, który sprawia, że oddech zwalnia, a człowiek czuje się dobrze sam  ze sobą. Anna Niemczynow pisze do każdej czytelniczki osobno, trafia w czułe punktu, utula je i traktuje z miłością. Jest, jak dobra przyjaciółka, przy której można zwolnić i być sobą. A jednocześnie czułam się, jakbym czytała poradnik, jakby ktoś mi coś kazał i wytykał błędy. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z mężem. Spojrzał na mnie i powiedział, że po prostu jestem, jak Izabelle przed śmiercią męża – spętana tym, co wypada i co mnie się wydaje, że muszę zrobić. To była trudna nauka. To była potrzebna nauka.

Niestety mam jedną uwagę krytyczną, która dotarła do mnie dopiero chwilę po przeczytaniu książki. Niesiona entuzjazmem, ciepłem, miłością, wdzięcznością i wiarą na początku tego nie zauważyłam. Co się stało na końcu z Franką i Maciejem? Wierzę, że nie zostali porzuceni.

Nie bądźcie, jak Bella, bądźcie dla siebie dobre, miłe, dbajcie o siebie. I bądźcie wdzięczne. To brzmi, jak banał, ale po przeczytaniu książki doceniam więcej i jest mi lżej. Z całego serca polecam książkę każdemu, nie tylko kobietom, bo dobry powinien być dla siebie każdy.


Za egzemplarz dziękuję



3 - 2023 Dziś zanucę Ci kolędę Joanna Szarańska

 Czwarta Strona 2022

360 str











Hania traktuje chodzenie po kolędzie z grupą rodziców jako karę. I jeszcze ten strój osła! 

Kiedy czas śpiewania kolęd dobiega powoli końca, zapraszam Was w grono kolorowych, rozśpiewanych i radosnych kolędników, wśród których Maryjka potrafi pocieszyć, gwiazda prowadzi zawsze tam, gdzie trzeba nadziei, a osioł czasem wywoła łzy u nieco bardziej strachliwych dzieci, ale łakociem też potrafi przekupić. Zanućcie z nimi kolędę i poruszcie coś, co dawno już w sercu uśpione lub coś, co boi się zostać ruszone.

Nie lubię opowiadań, przywiązuję się do bohaterów, jestem ciekawa, co u nich się dzieje, a opowiadanie jest na to za krótkie. Czemu piszę o opowiadaniach, jeśli przez nami powieść? Bo formuła chodzenia po kolędzie wprowadza właśnie takie krótkie formy. Każdy odwiedzony dom to kolejna opowieść, inni ludzie, inne poruszone sytuacje. Widzimy tylko ich skrawek, może ciut większy, niż gdybyśmy tylko przez chwilę przycupnęli pod oknem, ale jednak niewielki. A ja nie lubię tak na pół gwizdka, tak troszeczkę. A jednak ta forma mnie zachwyciła. Spodobało mi się wędrowanie wraz z kolędnikami, zaglądanie do domów, jak do starych znajomych, patrzenie na ich troski i problemy i wędrowanie dalej. Nie, nie porzucanie ich. Tu nikt nikogo nie porzuca, cała inicjatywa nie kończy się wraz z końcem kolędy, tylko rozrasta, zapoczątkowane dobro i działanie idzie dalej, niosąc dalej radość i wsparcie.

To znów nie jest typowo świąteczna książka, ale niczego innego po autorce się nie spodziewałam. Jednak dostałam właśnie to, czego oczekiwałam. Ciepłą, otulającą nadzieją powieść, która na długo zostaje w sercu. Która porusza do głębi. Przy historii Marcinka miałam ochotę kogoś uderzyć, a przy pustym wigilijnym stole zalałam się łzami i długo nie mogłam wrócić do równowagi. To książka życiowa do bólu, dotykająca życia ludzi takich, jak my. I przez to właśnie mająca szansę trafić do każdego, bo każdy mógł to przeżyć na własnej skórze lub zna kogoś o takich doświadczeniach.

A na końcu książki jest bonus, możemy wrócić do Świerczynek, więc jeśli ktoś tęskni za Krainą Zeszłorocznych Choinek, może utulić swą tęsknotę. Tej historii nie czytałam, muszę wrócić do powieści autorki opisujących wcześniejsze czasy. I zrobię to z przyjemnością nawet wtedy, gdy moja choinka podąży do swoich sióstr w Krainie. Bo zarówno tamte książki, jak i "Dziś zanucę Ci kolędę" są ponadczasowe.

Łączna liczba wyświetleń