7 - 2019 Uwierz w miłość, Calineczko Natalia Sońska

Czwarta Strona 2018
384 str



Maję od 18 roku życia wychowuje ciotka po tym, jak dziewczyna musiała opuścić dom dziecka, gdzie trafiła po porzuceniu przez matkę. Obie panie mieszkają w Zakopanem i bardzo im się to życie podoba. Dziewczyna ma dobrą pracę, przyjaciół, tylko jakoś kogoś do kochania brak, ale nie chce szukać na siłę wierząc, że miłość sama przyjdzie. Na razie jednak do domu obok przyjeżdża dawny znajomy, a z nim niechęć i wrogość.

Znów wracamy do Zakopanego i postaci znanych z wcześniejszych części. Ich nieznajomość jednak niczego nie zmienia, można czytać oddzielni, bo to znów oddzielna historia tylko nawiązująca do poprzednich. Niestety tym razem mnie nie porwała. Poprzednie części, jak sami widzieliście, były dla mnie magiczne, niosły radość i relaks. Ta mnie bardzo wymęczyła i po przewróceniu ostatniej kartki poczułam wdzięczność, że już koniec, bo czekałam na wielkie bum, które nie nadeszło. A może nadeszło, choć bardzo późno, ale zamiast zostać wykorzystane, to zostało zamiecione niejako pod dywan.
Bohaterowie mnie bardziej drażnili, niż wywoływali inne emocje i choć skonstruowani poprawnie pod względem psychologicznym, to byli zwyczajnie nudni i denerwujący, nie umiałam ich polubić lub wczuć się w ich życie, byli jakby obok mnie. Nawet pani Aniela, którą w poprzednich częściach uwielbiałam, była nijaka i tylko raz pokazała swoją twarz z poprzednich części. To wszystko złożyło się na bardzo długi czas czytania, który bardziej mnie zmęczył, niż zrelaksował, a z takim zamiarem brałam do ręki tę książkę. Szkoda, bo poprzednie części na pewno doczekają się ponownego czytania, a ta będzie stać.

6 - 2019 Francuski klejnot Anna J. Szepielak

Nasza Księgarnia 2017
412 str



Ewa powraca do Prowansji na pogrzeb Konstancji. Nie spodziewa się jednak, że seniorka francuskiego rodu zapisała jej w spadku pierścień. Kobieta nie bardzo chce mieć tak drogą pamiątkę, jednak rodzina zmarłej nalega. Postanawia wziąć go na chwilę, a po roku oddać. Splot dziwnych wypadków sprawia, że zabiera pierścionek ze sobą do pensjonatu chrześnicy, Kaliny, do której jedzie, by pomóc jej w uratowaniu pensjonatu. Wraz z nią w podróż do Polski udaje się Aleks.
W pensjonacie dzieją się dziwne rzeczy. Czyżby to znowu Flora czegoś chciała? A może to lokalne duchy? Do tego tajemnicze zdjęcie i zapisku ciotki Eugenii i znów mamy przed sobą wspaniałą powieść pełną tajemnic. Na wstępie jednak zaznaczę, że jest to kontynuacja Francuskiego zlecenia i bez znajomości tamtej książki nie warto sięgać po Francuski klejnot, jest zbyt dużo nawiązań, historie są ze sobą ściśle powiązane.
Anna Szepielak tworzy pensjonat, w którym nie ma mowy o internecie, zasięg sieci komórkowe mają jedynie w jednym miejscu w domu, gospodyni potrafi nieźle nabluzgać za ubłoconą podłogę, a pies pilnujący domu jest Bestią jedynie z nazwy. Dodatkowo wieś wcale nie jest sielska, a przysparza wielu problemów, jest pełna konfliktów, zadawnionych uraz i pretensji. I z tym przyjdzie się zmierzyć Ewie i Kalinie, zdolnej dziewczynie, która porzuciła marzenia i talent. Z tym, oraz z przeszłością, na którą w końcu nadszedł czas, bo kobieta kończy pamiętniki ciotki i składa drzewo genealogiczne rodziny w całość. Pomaga jej w tym Aleks, który również musi stanąć oko w oko z własnymi problemami i je rozwiązać.
Co jest prawdą, co fałszem, co zjawiskiem nadprzyrodzonym, a co zwykłym zbiegiem okoliczności? Tego dowiecie się czytając tę płynącą spokojnie, jakby snutą przy kominku opowieść. Ja jak zwykle jestem oczarowana stylem autorki, jej umiejętnością malowania słowem obrazów, które wywołują uśmiech zadowolenia i błogości, by po chwili zamienić się w niespokojną feerię kolorów i dźwięków. Bo jej język sprawia, że obrazy żyją, istnieją i stają się prawdą.

5 - 2019 Spełnione życzenia Karolina Wilczyńska

Czwarta Strona 2018
271 str



Uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić. Ta prosta zasada nie przeszkadza jednak bohaterom Spełnionych życzeń wypowiadać lub tylko myśleć o marzeniach, do tego w dzień wigilijny. Różne historie, różne sposoby na święta i różne postaci, z różnymi problemami, które łączy wigilijny wieczór. Nie, niekoniecznie dosłownie, ale gdzieś tam, w pudełku niewidomej dziewczynki ich losy plączą się, a marzenia lecą do nieba.

Spodziewałam się magicznej opowieści, pełnej ciepła, życzliwości i tego wyjątkowego czegoś, co Karolina Wilczyńska przemyca w swoich powieściach, przez co robi się sielsko, anielsko i swojsko. I owszem, anielsko było, ale po za tym polały się łzy i to niekoniecznie radości. Takich rzeczy nie robi się bohaterom! I to jeszcze w wigilię, gdy zaczyna błyszczeć pierwsza gwiazda. To powinno być prawnie zakazane! Tak bardzo smutnej powieści dawno nie czytałam, a jednak nie mogłam się od niej oderwać, nie chciałam odłożyć i czekałam na to cudowne uczucie błogostanu. Czy się doczekałam? Przeczytajcie i oceńcie sami. Ocenę sytuacji na pewno ułatwią dobrze wykreowani bohaterowie, rzeczywiści, nie od kalki, a jednak tacy, których faktycznie można spotkać w przejściu galerii, na chodniku, obok nas. Do tego ważne tematy, bez owijania w bawełnę i zamiatania pod dywan. Karolina Wilczyńska po raz kolejny wykazała się umiejętnością patrzenia i opowiadania prawdziwych historii ludzkich. I choć opakowane jest to wszystko w piękną, iście świąteczną okładkę, niosącą nadzieję i ukojenie, to nie jest to lektura prosta i łatwa. Pod brokatem i lukrem kryją się codzienne zmagania zwykłych ludzi, ich bolączki i problemy, ale też radości. A wszystko to z takim zakończeniem, jakiego się nie spodziewałam i do tej pory zastanawiam się, kto jest kim.
Najważniejsze jednak, prócz spojrzenia na innych ludzi i dostrzeżenia ich, jest coś innego. Dla mnie jest to nakaz załatwiania spraw we własnym zakresie, bez liczenia na wstawiennictwo i cud. Bo ten cud może być zupełnie inny, niż chcieliśmy. I "kto wie, czy za rogiem nie stoją anioł z Bogiem..."

Łączna liczba wyświetleń