40 - 2020 Evermore Sara Holland

 Jaguar 2020

262 str



Jules już wie, kto jest Czarodziejką, a kto Alchemikiem, choć wiedza ta jest bolesna. Teraz wystarczy jedynie przywrócić stary porządek. Czy to będzie łatwe?

W końcu jest. Czytelnicy czekający na drugi tom serii już powoli tracili nadzieję, ale po ponad roku oczekiwania (pierwsze zapowiedzi wszak mówiły o jesieni 2019) dostaliśmy w ręce drugi tom przygód Jules. I tu od razu minus, bo książkę wydano jedynie w formie ebooka. I o ile mnie to nie przeszkadza, bo pierwszy tom też mam w takiej formie, to innym już zapewne jest nie w smak, że na półce stoi pierwszy, a drugiego już nie ma. Tak się nie robi, to jest złe i straszne. I jestem pewna, że wiele osób po prostu po kontynuację wydaną w ten sposób nie sięgnie. Moim zdaniem to taki trochę strzał w stopę wydawnictwa, bo nie dość, że musieliśmy sporo czekać, to jeszcze takie rozczarowanie. Ale dość żalów, czas przejść do meritum, czyli samej książki.

Rzadko zdarza się tak, że pierwszy tom podoba mi się mniej, niż drugi. Tu się tak zdarzyło. Pierwszy chwilami mnie nudził, stawał się zbyt rozwlekły, a tu się dzieje od pierwszej, do ostatniej strony. Akcja pędzi, jak szalona, pojawiają się nowe wątki, które zaczynają splatać się ze starymi, wszystko zdaje się wskakiwać na miejsce, a jednak ciągle pozostaje nieodkryte. Bawiłam się wyśmienicie, kombinowałam, myślałam, ale na takie rozwiązanie, jakie zaserwowała autorka nie wpadłam.

W tym tomie bohaterowie bardzo się zmieniają, przez wydarzenia, spotkania z innymi lub po prostu, bo dorastają. Już nikt nie jest oczywiście dobry i jednoznacznie zły, wszystko się pląta i nawet krystaliczni do tej pory bohaterowie robią coś złego, a ci źli okazują się mieć w sobie dobro. A może nigdy nie byli źli? W tym tomie okazuje się bowiem, że zło przywdziewa wiele masek i to, co oczywiste wcale takie nie jest. Autorka w dobitny sposób pokazuje, że nic nie jest takie, jakie się wydaje, a zło nie musi być złem w czystej postaci, zawsze może być coś więcej, dalej.

To również książka o przyjaźni i kłamstwach, które ją niszczą. O próbie ratowania bliskich sobie osób, za wszelką cenę, która w efekcie prowadzi do zguby. Bo kłamstwo zawsze obraca się przeciw kłamcy. Aż w końcu to piękna opowieść o miłości. Subtelna, delikatna, będąca jedynie tłem, ale dająca poczucie ciepła na sercu i wywołująca uśmiech na twarzy.

Mimo tego, ze to „tylko” ebook polecam wszystkim skończyć historię Jules, poznać tajemnicę krwawego żelaza i jego powstania, odczarować swój czas. I dowiedzieć się, że każda godzina jest cenna.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Jaguar oraz







39 - 2020 Save me Mona Kasten

 Jaguar 2019

384 str

Cykl Maxton Hall

Tłumaczyła Ewa Spirydowicz












Ruby chodzi do ekskluzywnego, prestiżowego liceum dzięki stypendium. Każdego dnia walczy o swoje jutro, o marzenia, uczy się, nie zwracając uwagi na otoczenie. Bardzo mocno rozdziela życie prywatne od szkoły i ma tylko jedną przyjaciółkę, której też niewiele o sobie mówi.

James chodzi do tej szkoły, bo tak. Tak wyszło, tak wypada, tak być musiało.

Praktycznie nic ich nie powinno łączyć, ale jak to w bajkach, i romansach bywa, zaczyna między nimi iskrzyć, a wspólna praca, choć dla niego mocno przymusowa, jeszcze bardziej ich do siebie zbliża.

Tak naprawdę nie wiem, co mnie urzekło w tej książce. Jest absolutnie przewidywalna, przynajmniej w głównym wątku, a jednak ma potencjał. A może właśnie czegoś takiego mi trzeba było, niezbyt skomplikowanej fabuły, która co prawda rzuca kłody pod nogi bohaterów, ale wiadomo, że wyjdą z nich obronną ręką. Nie znaczy to jednak wcale, że bohaterowie są nudni, o nie, ich przewidywalność tkwi w mojej znajomości wielu książek i filmów dla młodzieży, które mają podobny schemat. Jednak to bohaterowie dodają iskry całej opowieści, dają jej swe emocje, przemyślenia i dzięki temu wszystko wciąga jeszcze bardziej. Narracja jest prowadzona dwutorowo, możemy poznać punkt widzenia Ruby i Jamesa i to jest fantastyczne rozwiązanie. Bardzo lubię podglądać rzeczywistość z różnych punktów widzenia.

Nie tylko główni bohaterowie są dobrze zarysowani. Mamy tu całą plejadę bohaterów drugoplanowych, którzy nie tylko tworzą tło, ale wpływają na akcję i czynią ją ciekawszą. Nie są jednoznaczni, nie są jednowymiarowi. I to nie tylko dwie, czy trzy postacie, jest ich naprawdę dużo. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz mnie zaskoczą, stworzą zwrot akcji lub odkryją przede mną swoje tajemnice.

Ja na książkę patrzę trochę inaczej, niż młodzież, ale nie mogę zaznaczyć, że to dobra powieść o przyjaźniach, o przekraczaniu barier, walce o marzenia i wiary w siebie. Znajdziemy tu też zderzenie oczekiwań młodych i rodziców, a także konflikt wewnętrzny. Autorka dobitnie pokazuje, że można być bogatym i nieszczęśliwym i niezauważonym, a spełniającym się.

38 - 2020 Dzieci z Pawiaka Sylwia Winnik

 SIW Znak 2020

352 str



Więzienie na Pawiaku było już wcześniej. Gestapowcy je sobie tylko przywłaszczyli, jak wiele innych rzeczy i praw, także prawo do decydowania o życiu innych. I tam to prawo wcielali w życie. Na mężczyznach, kobietach, dzieciach… Za różne rzeczy, za niewinność, konspirację, za chęć pozostania Polakiem.

Nie umiem opisać słowami tego, o czym przeczytałam. Nie ma takich słów, które nie uderzałyby w patos lub wręcz przeciwnie, nie wchodziły w banalne stwierdzenia i nie umniejszały ofiary tych, którzy tam oddali życie lub przeżyli, by nieść w sobie pamięć o tym, co się tam działo. Sylwia Winnik znalazła odpowiednie słowa. Stała się tą, która pamięta, która niesie opowieść ludzi z tamtych czasów dalej, by nikt nigdy nie mógł zapomnieć, by prawdy nie zatarł czas. Wbrew tym, którzy uznają, że to już nieważne, bo było, minęło, a może nigdy nie miało miejsca. Autorka wie, jak ważna jest pamięć historyczna, jak ważne jest ocalenie od zapomnienia wspomnień ludzi, dla których wojna nie była przeszłością, a rzeczywistością, bo oni odchodzą i swoje wspomnienia zabierają ze sobą. Tutaj mamy te wspomnienia podane na tacy, bez konieczności zadawania krępujących pytań, bez konieczności zastanawiania się, co powiedzieć osobie, która w Pawiaku traciła nadzieję, godność, człowieczeństwo, która przeżyła coś, co nam się nie śni w najgorszych koszmarach. Czuję ogromną wdzięczność za ten ogrom pracy, za każdą rozmowę, odkopaną pamiątkę, ożywione wspomnienie. Za to, że zdecydowała się wrócić z tymi ludźmi do czasów ich dzieciństwa i zgłębić tajemnicę ofiar i katów. Ich strachu, nadziei, odczłowieczenia.

Każda historia jest inna, niektóre zaczynają się łagodnie, inne od razu rzucają nas pod nogi gestapo, ale z każdej przebija to samo: ogromna tęsknota za wolnością, za Polską, niezrozumienia tego, jak człowiek może zrobić coś takiego człowiekowi. I choć ta książka wstrząsnęła mną mniej, a może zwyczajnie inaczej, od Dziewcząt z Auschwitz, dopiero tu doszłam do wniosku, że kaci też się bali. Bo jak można inaczej wyjaśnić takie bicie, poniżanie, takie nieludzkie zachowanie, jak tylko strachem przed Polakami? Bo tylko tchórz bije tak, by nie dostać na odlew, tylko tchórz używa przemocy. A chwilę później przychodzi myśl, że nawet strach nie usprawiedliwia tego bestialstwa, że wtedy wychodziła z ludzi najgorsza natura. I znów nie tylko o Niemcach mowa, wielki ukłon dla autorki za pokazywanie prawdy, choć czasem bolesnej, i rozprawianie się z opinią o złym Niemcu i wielkich Polakach. Po każdej stronie stali ludzie dobrzy i zwyczajnie podli.

Dzieci z Pawiaka to wspomnienia młodych, którzy przeżyli. To wstrząsa najbardziej, bo cóż winne takie dziecko? Jednak to też świadectwo o ludziach czynu, nie tylko dorosłych, bo te dzieci też walczyły, o ludziach, którzy ukształtowali tamto pokolenie, byli przesłuchiwani na Szucha, cierpieli na Pawiaku, a stamtąd ruszali w dalszą drogę za oprawcami. Czasem wolni, czasem już tylko w drogę do obozu.

Literatura wojenna jest ciężka, trudna, bolesna. Tym bardziej, jeśli nie mówi o suchych faktach, tylko stoją za nią ludzie, namacalni, opowiadający swoją historię, pełną emocji, wzruszeń i obrazów wyrytych pod powiekami, na zawsze.

Nie przeżyłam wojny, tylko o niej czytałam. Dzięki Sylwii Winnik historia staje się bardziej żywa, bardziej „faktyczna”. Dziękuję. Bo zapomnieć nie wolno, a same fakty nie przemawiają do ludzi tak, jak snuta opowieść.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz 


Łączna liczba wyświetleń