23 - 2021 Sekret Czarownicy Anna Klejzerowicz

 Replika 2021

304 str



Małgosię dopadło życie, takie zwyczajne, prozaiczne, gdzie marzenia czasem wydają się bardzo odległe. I nagle pojawia się rycerz, może nie na białym koniu, ale z pasją w oczach i sercu. A wraz z nim tajemnica templariuszy i sny.

 

Niby nadal to samo, niby nadal mamy Michała, Adę i Małgosię i to wszystko, za co pokochałam serię w pierwszym tomie, ale znów wszystko się zmienia, ewoluuje, zbacza z pierwszej trasy. I to jest piękne w tych książkach, że nie są identyczne, że podążają nowymi kierunkami, zmieniają się, jak w kalejdoskopie, a dokładniej, jak w życiu. Nadal są pełne magii, ale już mniej ciepłej, a bardziej szalonej, niespokojnej. Być może ma to związek z wiekiem bohaterki. Ada była dojrzałą kobietą, nie szukała nowości, raczej stabilizacji, a Gosia to wolny duch pędzący wciąż do przodu i szukający wrażeń. I taka właśnie jest ta książka, nie zostawia czytelnika w spokoju, wciąż wymaga uwagi, pragnie biec dalej, gonić marzenia i zdarzenia. I niby akcja toczy się powoli, nie ma tu nagłych zwrotów, ale nadal jest szalenie ciekawa.

Tę część pokochałam chyba bardziej, niż pierwszą, a to za sprawą tajemnicy w niej przedstawionej. Kocham historię, kocham legendy i baśnie, a ta książka łączy to wszystko razem, okraszając to jeszcze pięknie opisanymi relacjami międzyludzkimi. To kolejna mocna strona tej powieści. Znów nie jest cukierkowo, bywa momentami bardzo źle i w zasadzie nie wiadomo, w którą stronę się obrócić, by wszyscy byli zadowoleni. Bo życie to bardzo trudna sztuka wyboru. Bardzo podobało mi się ukazanie zdrady z różnych perspektyw, omówienie jej i… brak jakichkolwiek wniosków. Tu nie ma zero jedynkowych rozwiązań, nie znajdziemy tu jasnego sformułowania, gdzie leży zdrada. Znajdziemy tu raczej jeszcze więcej pytań i wątpliwości, ale to wszak z nich się rodzi się wiedza.

Muszę się przyznać, że autorka wkręciła mnie w szukanie skarbu rycerza. Nawet miałam swoją teorię, mocno popartą wiarą i domysłami, ale się nie udało. Końcówka zaskoczyła mnie ogromnie, jest bardzo mocna i naprawdę polecam dotrwać, a nie podglądać, co się stanie. Jednak nie jest to książka dla ludzi mocno stąpających po ziemi. O ile poprzednie części jeszcze mogły być uznane przez ludzi wierzących w szkiełko i oko, tak tutaj już nie ma o tym mowy. Trzeba wyjść poza to, uwierzyć, puścić wodze fantazji. I wtedy czeka nas naprawdę wspaniała lektura wychodząca daleko poza szkiełko, oko, a nawet wiarę, a jednocześnie dotykająca całkiem ludzkich, namacalnych i codziennych problemów.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu oraz





22 - 2021 Obca kobieta Magdalena Majcher PRZEDPREMIEROWO

 W.A.B. 2021

352 str


Weronika przez dziewięć lat wychowywała córkę razem z Hubertem, jego córkę. Dziś relacja z partnerem jest już przeszłością, ale co z relacją z dzieckiem. Magdalena Majcher znów stawia trudne pytania i zmusza do refleksji.

„Matkę ma się jedną.” „Nie ta, co urodziła, a ta, co wychowała.” Macocha, pasierbica – jest mnóstwo określeń na relacje mogące się tworzyć w toku ludzkiego życia. Autorka tym razem wzięła na warsztat właśnie relacje z rodzin patchworkowych, ale nie takie, jak zazwyczaj, że to kobieta ma dziecko i pojawia się on. Nie, tu mamy do czynienia z samotnym ojcem i kobietą, którą pokochała dziecko, jak własne. A po kilku latach partner, bo ślub przecież nie był im do szczęścia potrzebny, kopie ją w tyłek i wykopuje z życia dziecka, które tęskni i pragnie kontaktu z mamą, bo tak Oliwka nazywa Weronikę. Tak, dobrze się domyślacie, nie znoszę Huberta, jest zwyczajnym dupkiem, zapatrzonym w siebie egoistą, którego chyba wszyscy mają dość. Jest szalenie mocno zarysowany, przez chwilę nawet wydawało mi się, że przerysowany, ale nie, sądzę, że taki typ naprawdę ma prawo istnieć i męska duma nie tylko do takich rzeczy prowadzi. W efekcie dostaliśmy mega wredną postać, która dodaje maksimum charakteru tej powieści. Aż żałuję, że nie występuje tu nowa pani serca Huberta, bo nie wiem, jaka kobieta byłaby w stanie z nim wytrzymać.

Weronika natomiast nie jest jednoznaczna, ma swoje tajemnice, z których wynikają obawy i lęki. Chwilami jest bezradna, potrzebująca wsparcia, ale gdy już je otrzyma, daje jej ono siłę, by przeć do przodu. Polubiłam ją i podziwiałam.

Jak się pewnie domyślacie, nie bez powodu wspomniałam o braku ślubu. To bardzo ważny aspekt, bo wydawać by się mogło, że Weronika stoi na przegranej pozycji i nie ma prawa żądać, a nawet marzyć o spotkaniach z Oliwką, jeśli jej rodzony ojciec sobie tego nie życzy. Zapewniam, że będziecie z zapartym tchem śledzić poczynania Weroniki, by jej córka miała prawo do widzenia jej mimo braku więzów krwi.

Magdalena Majcher w bardzo wzruszający sposób pokazuje co znaczy być prawdziwą matką, sama zresztą podkreśla w podziękowaniach, że celowo nie używa pewnych określeń. Tworzy piękną powieść o sile miłości, o wyrzutach sumienia, które mogą blokować, ale też być siłą napędową, jeśli ma się wsparcie. I o wybaczeniu, głównie sobie. „Obca kobieta” ukazuje rodzinę, która może być pozszywana na różne sposoby, więzi, których nie znaczy krew, a prawdziwa miłość i oddanie. I to, że dla niektórych nic to nie znaczy. W jednym zdaniu, znów dostaliśmy powieść życiową, która przewraca do góry nogami całe nasze myślenie o rodzicielstwie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu oraz







21 - 2021 Arcymag Charlie N. Holmberg

 Young 2021

256

Cykl Papierowy Mag tom III



Ceony ma na rękach krew, a w rękawie asa – potrafi połączyć się z każdym materiałem, jej magia jest wręcz nieograniczona. Ale co z magią krwi i co z Sarajem, który ucieka z więzienia? Ostatni tom niesamowitej trylogii o magii, jakiej jeszcze nie znacie. I o miłości.

Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej części. W zasadzie w poprzedniej zostało wszystko powiedziane, wręcz pozamiatane, może prócz romantycznego wątku, ale to przecież można sobie dopowiedzieć. No i oprócz motywu łączenia się z innymi materiałami, niż przypisany Ceony papier. I w zasadzie rozwiązania tej tajemnicy spodziewałam się po Arcymagu. A tu niespodzianka. I to zarówno od strony tytułu, jak i autorki. Miało być mnóstwo chwały, może trochę kłopotów po drodze, ale w zasadzie widziałam Ceony w świetlistej przyszłości. A tu mamy mrok, tajemnice i krew. I szalenie mi się podoba to, że autorka nie poszła w lukier i tęczę, a pokazała jeszcze trochę pazura. Dzięki temu końcówka zyskała. Czyta się szybko, z przyjemnością, choć bez nadmiernego przestrachu. Autorka po kolei odkrywa karty i wyjaśnia tajemnice. Jedyne, co nie bardzo przypadło mi do gustu, to wątek siostry Ceony. Tu wydaje się taki przylepiony, a mógłby być ciekawszy, jakby został zapoczątkowany wcześniej. Tu stanowi trochę taką zapchaj-dziurę i nie wnosi niczego, a na pewno nie mówi więcej o powiązaniach dziewczyny z rodziną i o stosunkach między nimi. Dla mnie wątek z potencjałem, ale wprowadzony za późno jest tylko spowolnieniem akcji.

Główna bohaterka w końcu przestaje być niepewna, ba, ona nawet pyskuje innym magom, od których może zależeć jej przyszłość. Nawet Emery przestaje być tak bardzo mdły i dziwaczny, a staje się bardziej ludzki. Śmiem twierdzić, że w kolejnym tomie byliby jeszcze lepsi, ale o tym na razie nie możemy się przekonać, bo trylogia Papierowego Maga tworzy spójną całość. I o ile całość nie porywa, to ta spójność stanowi ogromny plus całej serii. Autorka dopracowała rodzaje magii, dobrze opisuje poszczególne materiały i nie ma tu nieścisłości. Co prawda świat, w którym wszystko się dzieje, jest zaledwie liźnięty i mógłby być lepiej opisany i sprecyzowany, to jednak skupienie się na bohaterach, zamiast na tle ich życia rekompensuje ten niedostatek.

Całość czyta się przyjemnie. Pierwszy tom zapowiadał większe zachłyśnięcie się, ale nie czuję się rozczarowana. Do tego przepiękne wydanie, z okładkami, które od drugiego tomu są pięknie srebrzone, na pewno zachęci mnie, by jeszcze raz sięgnąć po przygody młodej Ceony i Emery’ego.


Za książkę dziękuję wydawnictwu oraz





Łączna liczba wyświetleń