18 - 2021 Żyje się tu i teraz Katarzyna Kaźmierczak

 NovaeRes 2021

290 str



Zuza nie zdała na wymarzone studia, a egzaminujący ją profesor zdruzgotał nawet nadzieję. Do tego ma jechać na wakacje z rodzicami. Czy może być coś gorszego dla dziewiętnastolatki?

Parę razy sparzyłam się na książkach tego wydawnictwa, ale gdy zobaczyłam okładkę i opis, postanowiłam dać jej szansę. I nie zawiodłam się ani przez moment. Przyjemna, lekka lektura na wakacje, ale też nie z kategorii tych, co to się czyta dla relaksu i potem zapomina. Za dużo tu ważnych i dobrych wątków, by ot tak, wyrzucić książkę z głowy.

Wątek z rodzicami spodobał mi się szczególnie. Mili, współczujący, nienarzucający się, ale po prostu trwający przy dziecku. Życzyłabym każdej nastolatce takiego kontaktu z rodzicami. Trochę inaczej sytuacja ma się z przyjaciółmi dziewczyny i to jest drugi ciekawy wątek. O ile dalsi znajomi stają na wysokości zadania i wspierają dziewczynę, gdy przyjeżdżają do niej nad jezioro, to jej najlepsza przyjaciółka jest przykładem antybohatera. Samolubna, wredna, okrutna. Miałam ochotę zdzielić ją przez łeb, a Zuzą potrząsnąć i powiedzieć, że nie zawsze warto być dobrym i uprzejmym dla wszystkich. W książce w ogóle jest cała galeria bohaterów i zdawać by się mogło, że jest ich za dużo, ale to na ich tle rozgrywa się historia głównej bohaterki, na jej tle widzimy relację dziewczyny z oboma ratownikami i dzięki temu możemy ujrzeć jej motywy działania.

Bardzo lubię książki, w których autor nie skupia się wyłącznie na dwójce bohaterów. Tu jest ich więcej i historia przez to zyskuje. To dzięki nim poznajemy różne sposoby radzenia sobie z problemami i rozwiązywania konfliktów. Dużo się dzieje, ale to też na plus, wszak historia dotyczy młodych ludzi, na wakacjach, do tego mamy swego rodzaju miłosny trójkąt, tu musi kipieć, buzować, musi się dziać. Jak jeszcze do tej mieszanki dodamy zazdrość to dostajemy naprawdę wybuchową historię.

Przekonałam was, że to historia idealna na lato i na relaks? Taka trochę ambitniejsza, ale lekka i przyjemna? To teraz zniszczę ten obraz, bo końcówka zdecydowanie wbije was w fotel. Zapamiętajcie sobie dokładnie historię opowiedzianą przez starego księdza i czytajcie przez jej pryzmat. Ja zapomniałam i na końcu nie wiedziałam, co z sobą począć.

Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o epilogu, w którym poznajemy krótkie historie wszystkich bohaterów pojawiających się w książce. Miło wiedzieć, co się z kim działo w przyszłości, w wielu książkach tego brakuje, a tu autorka miło mnie zaskoczyła.

Polecam, to jedna z lepszych historii miłosnych, jakie czytałam w ostatnim czasie.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz





17 - 2021 Dziewczyna, która patrzyła z słońce Anna Szczęsna

 Wydawnictwo Kobiece 2021

376 str



Michał pisze horrory i ściga się, w rankingach i we własnej głowie z poczytną autorką powieści obyczajowych. Kiedy kupuje mieszkanie, jest szalenie zdziwiony, że naprzeciwko mieszka właśnie Justyna – jego konkurentka.

Dawno nie czytałam tak emocjonującej książki, w której w zasadzie nie ma nagłych zwrotów akcji. A to wszystko przez Michała, którego absolutnie nie znoszę i przez którego trochę nie umiem lubić tej książki i ocenić jej wysoko. Jest ciapowaty, niezdecydowany, kompletnie nieporadny. Taki anty-ideał. Kiedy akcja była opowiadana z jego perspektywy, bo toczy się dwutorowo, opowiada raz on, raz Justyna, to miałam ochotę warczeć i nie czytać dalej. I niby wiem, po co autorka go takim odmalowała. Wiem, że na jego przykładzie poruszyła mnóstwo ważnych rzeczy, jak objadanie kompulsywne, zajadanie stresu, samotność i możliwość manipulowania takimi ludźmi, jak on. Mamy tu przegląd przez nieśmiałość, chęć wybicia się i idącą za tym zawiść, taką zupełnie bezpodstawną, bo bez poznania źródła swego rzekomego problemu. Ja to wszystko wiem i doceniam, ale Michała nie lubię. I to nie lubię go do końca, choć wierzę w jego zmianę, która też jest ważnym głosem w powieści. Michał zmienia się pod wpływem impulsu, trochę wbrew sobie, ale jedna rzecz zapoczątkowała lawinę zdarzeń. I choć spotkanie z trenerem personalnym budzi moją największą złość, bo prawdziwy facet dałby takiemu gościowi w pysk i byłby spokój, to doceniam przekaz.

To skoro tak nie znoszę Michała to powinnam piać z zachwytu nad Justyną – wiecznie optymistyczną, dobrą, ułożoną. No jakoś nie, ale też nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię. Jest trochę za bardzo pozbawiona wad, bo umówmy się, poczucie winy w stosunku do rodziców wadą zdecydowanie nie jest. Dużo bardziej podoba mi się wykreowanie Marlenki, która jest przyjaciółką Justyny i agentką Michała. Postrzegana przez każdego z nich inaczej, świetnie opisana z dwóch perspektyw jest zdecydowanie najbardziej wyrazistą postacią. Być może właśnie przez to, że widzimy ją oczami dwóch osób.

Bardzo ciekawy jest wątek rodziców Justyny i jej stosunków z rodzeństwem. Zdecydowanie mój ulubiony wątek powieści i choć ostateczna decyzja Justyny, a szczególnie jej uzasadnienie, mnie zaskoczyły, to czekam na ciąg dalszy. To ważne, by mówić o toksycznych rodzicach, o tym, jak potrafią wpłynąć na dorosłych ludzi i ich życie.

Jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy dwójki bohaterów. Czy Justyna przestanie być matką miłosierdzia, czy odnajdzie siebie. I czy Michał będzie mężczyzną, czy podkuli ogon i zwieje do najbliższej cukierni. Oczywiście nie mogę się też doczekać spotkania z mamusią Michała, bo ta dama skradła moje serce.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz





Łączna liczba wyświetleń