39 - 2022 Uciekłem z getta John Carr PREMIERA

 Znak Horyzont 2022

Tłumaczyła Violetta Dobosz

320 str









Chaim, Henryk, Jan. Imię nie jest ważne, choć opowiada historię o chłopcu, który przechytrzył nazistów, uciekł z getta i przeżył. I dziś dzieli się świadectwem swego życia z synem, a ten z nami, czytelnikami.

Nie będzie patosu, nie będzie opłakiwania zmarłych, choć jest ich na kartach tej historii bardzo wielu. Są wymienieni, z imienia i nazwiska, a czasem tylko przy okazji okoliczności. I znikają. Myli się jednak ten, kto posądzi autora o brak empatii czy współczucia. To czas przysłonił pewne uczucia, ale nie ten, który minął, choć ona też, ale ten, w którym Chaim żył. Tam nie było miejsca na litość i łzy po poległych, takie zachowanie sprawiłoby, że tej książki by nie było, bo nie byłoby Chaima. On zresztą wspomina, że potem myśli nie dawały mu spokoju przez całe lata, myśli o tych, którzy zostali na lodzie, w getcie, w wioskach. Ale wtedy był czas na ucieczkę i on z tego właśnie skorzystał.

„Uciekłem z getta” to swoisty pamiętnik spisany cudzą ręką. Relacja tamtych potwornych czasów bez epatowania okrutnymi szczegółami, jak reportaż, spisany na zimno, choć targający podstawy duszy. Ze zdjęciami z archiwum, które sprawiają, że postacie i wydarzenia są bliższe. Nie płakałam nad tą książką, raczej się dziwiłam. I jestem pewna, że gdyby jakaś wytwórnia zrobiła taki film, nie uwierzyłabym. To, co spotkało Chaima, ilu dobrych ludzi spotkał na drodze, ile szczęśliwych zbiegów okoliczności i przypadków był ofiarą, jest ciężkie do uwierzenia. Jednak właśnie to sprawia, że ta opowieść jest tak niesamowita. Pokazuje, jak niewielka ilość nadziei, zaledwie iskra dobra i wyłamania się z nazistowskiej ideologii może popchnąć dziecko do rzeczy niemożliwych.

Śledzenie drogi Chaima, zarówno tej rzeczywistej, jak i metafizycznej, psychicznej, jest fascynujące. Czasem zapominałam, że mowa o chłopaku kilkunastoletnim i to bliżej dziecka, niż młodzieńca. To, czego dokonał i ile wymagało to odwagi jest wręcz niemożliwe. Szczególnie, że był Żydem. Udowodnienie nazistom, że się mylili, życie wśród nich i granie im na nosie pokazuje inne oblicze całego wojennego świata.

Cenię książki Znaku. Jednak tym razem muszę dać wydawnictwu dużego minusa. W opisie na okładce jest błąd, dla mnie ogromny i niedopuszczalny. Chaim nie strzelał. Co by się stało, gdyby nawet dzieciaki w getcie łódzkim miały broń palną? Szkoda, że osoba pisząca opis nie przeczytała choć kilu stron książki. I mam nadzieję, że nie jest to celowe posunięcie dla zwrócenia większej uwagi. Bo ta książka broni się sama.


Za egzemplarz dziękuję



38 - 2022 Szklane ptaki Katarzyna Zyskowska

 Znak Literanova 2022

416 str









Krzysztof, Barbara i Stefania. Trzy serca a między nimi miłość i dramat. Nie tylko wojny, ale też uprzedzeń, żali, pretensji i niezrozumienia. Walki między żoną, a matką. A w tle wojna i uciekający czas.

Czytałam „Ty jesteś moje imię” i uważałam, że nie da się piękniej, nie da się mocniej, nie da się bardziej. I myliłam się i jestem szalenie wdzięczna autorce, że po raz kolejny weszła do tej samej rzeki. Nie zawsze jest to zła decyzja, czasem musi trochę wody upłynąć, by ta rzeka wydała się głębsza, dała więcej. I tak właśnie jest. Ta książka jest głosem na trzy serca, pisana bólem, rozpaczą i nadzieją trójki ludzi, którzy chcieli tylko kochać. I o ile wyobrażamy sobie bez trudu miłość Krzysia i Basi, dokładamy jej romantyzmu i wzniosłości to głos Stefy dodaje tej historii więcej głębi i dramatyzmu. Jej głos jest szalenie ważny, ale jednocześnie wyciskający jeszcze więcej łez i wyrzutów, bo jak tak można, dlaczego i po co robiła tak, a nie inaczej. To rzuca zupełnie nowe światło na relację dwójki młodych ludzi, którzy chcieli zdążyć ze swoją miłością.

Oczywiście nie bez znaczenia jest historia w tle, nie tylko ta podręcznikowa, sucha, ale taka, z obawami, nadziejami, oszustwami i życiem, zwyczajnym życiem w niezwyczajnych czasach. To przez wielką wojnę to wszystko się stało, to przez nią życie toczyło się szybciej i pod strachem, to ona ukształtowała zarówno poetę, jak i jego żonę, zmieniła matkę. I choć dla tej drugiej staram się mieć cień zrozumienia i strasznie jej współczuję tego, co przeszła po wojnie, to jednak jest ona dla mnie „tą złą” w tej opowieści.

To wspaniały powrót do miłości Krzysia i Basi. Razem z poprzednią książką o nich wspaniale się uzupełniają, pokazując poetę jako normalnego mężczyznę, z jego wielkimi miłościami w tym z tymi dwoma największymi, które jednocześnie przysparzały mu najwięcej bólu i zmartwień. To rozpisany na trzy głosy dramat, którego sceną jest wojenna Warszawa i jej okolice, w której trzech aktorów odegrało role swego życia. I nic już nie da się poprawić, a nam zostaje podziwiać i wyciągać wnioski, uczyć się i zapamiętywać. To poruszająca na każdym możliwym poziomie książka, która przybliży Krzysia, nie Krzysztofa Kamila, ale właśnie Krzysia i jego Baś – ludzkich, nie wyidealizowanych.

Jeśli ktoś czytał „Ty jesteś moje imię” może spokojnie przeczytać również tę powieść. Dla znawców życia Baczyńskiego nie będzie to nic nowego, jedynie w nowej odsłonie. Dla tych, którzy nie znają, polecam obie, w obojętnej kolejności, bo przecież opowiadają o tym samym. Choć „Szklane ptaki” są zdecydowania mocniejsze, głębiej wchodzą w życie bohaterów i pokazują inne aspekty. Każdemu za to gwarantuję ogrom wzruszeń.



Za egzemplarz dziękuję



37 - 2022 Wieczory na Miodowej Joanna Szarańska

 Czwarta Strona 2021

416 str

Na Miodowej 3












Justyna odstaje. Nie weszła we wspierający krąg kobiet z Miodowej, jak do siebie. Musi mieć czas, by kogoś do siebie dopuścić i nawet wtedy zostawia sobie furtkę, by uciec. Bo bezpiecznie czuła się tylko w domu babki. Czy jednak tamten czas był naprawdę taki bezpieczny?

Robi się mrocznie, robi się strasznie i choć w piekarni u Basi nadal jest ciepłe światło i życzliwi ludzie, pachnie bezpieczeństwem i pomocą, to poza otulającym światłem lampy czają się cienie, chowa się strach. Zniszczone kwiaty i wnętrze kwiaciarni burzy pozorny spokój i zmusza do stawienia czoła przeszłości.

Kolejny tom, kolejne tajemnica, kolejna kobieta, która nie zdaje sobie sprawy z własnej siły i z mocy podzielenia się z kimś kłopotem. Autorka po raz kolejny otwiera przed nami wachlarz emocji, bawi się nimi, wwierca w duszę, nie pozwala zapomnieć. Stawia też bohaterkę przed trudnym wyborem i moralnie i prawnie. Powoduje tym powstawanie mnóstwa pytań i wątpliwości i tym razem zostawia nas z poczuciem, że świat wcale nie jest sprawiedliwy, a dobro niekoniecznie zawsze zwycięża. To bolesna, ale jakże życiowa prawda. I możemy się nie zgadzać, zastanawiać, czemu nie pociągnęła winnych przed sąd i nie dochodziła do sprawiedliwości. A odpowiedź jest jedna: bo to życie czasem pisze właśnie takie scenariusze. A książki autorki, te obyczajowe, są do bólu życiowe. To nie piękne bajki o tym, że zła czarownica zawsze zostaje pokonana, a rycerz jest bez skazy. To prawdziwe historie, które mogły się wydarzyć i pewnie gdzieś się wydarzyły. I właśnie za to kocham te książki.

"Wieczory" są mroczne, budzą cienie i strach. Ale potrafią też ogrzać ciepłem lampy i kubkiem herbaty. Oraz nadzieją i miłością tych, którym zależy.

36 - 2022 Popołudnia na Miodowej Joanna Szarańska

Czwarta Strona 2020

400 str

Na miodowej tom 2











To już drugi raz, gdy zasiadłam na stołku w piekarni Basi, przy placku ze śliwkami i pyszną herbatą i mogłam się przyjrzeć życiu jej i Klary oraz ich oczka w głowie - Neli.

Tak, dokładnie tak się czułam, jakbym była obok, chłonąc zapachy, smaki i uczucia, jakby to byli bliscy mi ludzie. Za to kocham Miodową, dzięki temu chcę tam wracać, choć historie snute przez autorkę wcale nie są polane miodem i posypane lukrem. Zdarza się zakalec, zdarza się przypalona warstwa, którą niby można zeskrobać, ale posmak i tak zostaje na języku.

Joanna Szarańska przepięknie opisuje strach, niepokój i drżące serce matki, wściekłość i zawód żony i siłę oraz nadzieję kobiety, która wie, że musi i która ma dla kogo. Ten tom kipi od emocji, a jednocześnie jest przepięknie wyważony, delikatny. Nie wiem, czy znam jeszcze jakąś autorkę, która z takim wyczuciem, taktem i ogromną wrażliwością umie nakreślić coś, co wymyka się językowi, bo nawet dusza tego ogarnąć nie umie. A ona potrafi. z jej wspaniałą umiejętnością obserwacji świata i zamiany uczuć i wrażeń w słowa nie da się konkurować, to można jedynie chłonąć.

"Popołudnia na Miodowej" są o autyzmie. O codziennych zmaganiach, nadziejach, porażkach i podnoszeniu się z kolan. I o spalonej Australii, która niszczy cały świat. Ileż mamy w swoim życiu takich mini katastrof, które niby nic nie znaczą, a znaczą wszystko? I ileż w nas, kobietach, siły, by po raz kolejny próbować, tworzyć nowe lądy, a nawet kontynenty.

Czytałam ją drugi raz i odkryłam na nowo. Jestem przekonana, że za każdym razem będzie mi dane coś innego dostrzec. Piękna, wzruszająca, wielowymiarowa.


Pierwsza recenzja tu: Popołudnia na Miodowej po raz pierwszy

Łączna liczba wyświetleń