52 - 2022 Księżniczka incognito Connie Glynn

 Insignis 2020

Tłumaczyła Olga Siara

Seria Kroniki Rosewood

392 str











Ellie jest księżniczką, a najbardziej na świecie chce żyć normalnie, jak zwykła nastolatka. Lottie Pumpkin, tak, skojarzenia z dynią jak najbardziej słuszne, pragnie czegoś zupełnie odwrotnego. Dziewczyny trafiają do tego samego pokoju w akademiku szkoły. Jak myślicie, spełni się marzenie Kopciuszka?

Tak, jest to kolejna opowieść o zamianie ról, o bajce, która się ziszcza i o kłopotach z tym związanych. Ale, jak widać, te historie nigdy się nie nudzą, dzieciaki, no dobra, dziewczynki je połykają i wiecznie chcą więcej. Kiedy przyszła przesyłka z całą serią Księżniczki moja córka porwała pierwszy tom i tyle go widziałam. Przez trzy dni. Tyle bowiem zajęło jej przeczytanie, przetykane marudzeniem czemu jeszcze nie zaczęłam i kiedy w końcu wezmę się za czytania na zmianę z gdzie jestem, bo ona chce mi opowiedzieć. Spoiler miała na końcu języka, ale jak w końcu dotarłam do sceny, którą czytała i ją szczególnie wzburzyła – przychodziła i dyskutowałyśmy długo i emocjonalnie. Tak, książka budzi emocje, od skrajnego zachwytu całością po szereg wątpliwości. Co ciekawe, obie miałyśmy podobne. Po pierwsze dzieciaki występujące w książce mają po czternaście lat, gdy cała akcja się zaczyna. I fajnie, niezły wiek, dużo można tu podziałać i z akcją i z emocjami, podoba mi się. Ale na miłość wszystkich literackich bogów ochroniarz księżniczki zachowuje się, jakby był z dziesięć lat starszy. I nie umiem go wpasować w ich wiek, mimo wyjaśnień autorki, że musi mieć tyle lat, żeby być bliżej ochranianej osoby, wtopić się w tłum i być podobnym do rówieśników. No nie jest podobny, zachowuje się kompletnie inaczej, odstaje i jest to okropnie nienaturalne. Ja bardzo lubię Jamiego, uważam go za postać bardzo ciekawą i z potencjałem, ale ten wiek mi bardzo nie pasuje. Córka dodatkowo zwróciła uwagę, że niektórzy bohaterowie, mimo tego, że mają tyle samo lat, zachowują się, jak dzieci. To jeszcze bardziej uwypukla różnice w zachowaniu chłopaka.

Komu polecam? Mamom i córkom, na wspólne czytanie, dyskutowanie, budowanie przez to więzi i relacji opartej na spędzeniu czasu razem. Dla mnie i córki była to wspaniała przygoda, wiele rozmów zaczęło się od treści, by potem polecieć hen, daleko i trwać długimi chwilami. To był wspaniały czas. I nie bójcie się mamy, to młodzieżówka, ale pełna tej cudownej magii bajki, którą każda z nas zniesie, zachwyci się i będzie chciała jeszcze. To piękny przerywnik codzienności. A dla waszych córek to kolejne krok w literaturę, która pochłania i pokazuje, że te bardziej dorosłe książki też mogą być piękne i magiczne mimo tego, że całkiem realne i bez jednorożców i wróżek.


Za egzemplarz dziękuję



51 - 2022 Finalistka Magdalena Majcher

 W.A.B. 2022

352 str











Piękna, niezmanierowana, pragnąca tylko szczęścia u boku ukochanego i ich dziecka. Miss. I jej fan, a raczej prześladowca, który widział się u jej boku.

W tej książce nie znajdziecie szybkiej akcji, nagłych zwrotów i ogromnego dreszczyku emocji. To opowieść o zwykłej dziewczynie, która dostała się na szczyt, o jej walce o normalność, o rodzinę i szczęście. Agata ma wszystko, ale ma też rozsądek i wsparcie męża, sława nie uderzyła jej do głowy. Niestety uderzyła komuś innemu, komuś, kto zobaczył ją na pokazie sukien ślubnych i ułożył sobie w głowie bajkę z nią, jako księżniczką i z sobą jako księciem. Jego miłość, chora, wynaturzona, obsesyjna stała się jej zgubą. W latach dziewięćdziesiątych, gdy pojęcie stalkingu  nie istniało nie tylko w prawie, ale też w umysłach ludzi, wydarzyła się historia, która do dziś szokuje i przeraża. Magdalena Majcher przybliża nam tamte wydarzenia, oplatając fabułę na zabójstwie miss dodając do tego rozmowy i zdarzenia, które mogły się wydarzyć. Wchodzi w umysł prześladowanej dziewczyny, która sama sobie próbuje wytłumaczyć, że to nic, że przecież nie groźne a sława wiąże się z fanami, nawet trochę szalonymi.  Pokazuje nam też głowę Darka, jej psychofana i ten obraz jest straszny. Jego przekonanie, że ona go kocha, tylko się z nim bawi, a następnie, że z niego drwi doprowadza nas na skraj szaleństwa.

Jak zwykle przy true crime autorka nie pokazuje jedynie samych faktów, nie chce szokować, nie rozdrapuje ran. Ona ukazuje inny punkt widzenia, bardziej ostrzega, wskazuje to, co powinno być naturalne i jasne dla każdego, a nie zawsze jest. „Finalistka” jest apelem do każdej osoby, nie tylko kobiet, która czuje się obserwowana, straszona, albo tylko nagabywane w barze. Nawet jeśli to wydaje się głupie, jeśli będzie fałszywym alarmem, zawsze należy reagować na podszepty intuicji, nie próbować racjonalizować czy tłumaczyć własną paranoją. Nawet jeśli jeden na stop przypadków będzie faktycznie stalkingiem, to jest to jedno życie. A prześladowanie zaczyna się niewinnie, jak u Agaty. Jeśli tylko czujemy się niepewnie, należy poprosić o pomoc, podzielić się obawami z kimś bliskim, przeanalizować.

Stalking zabiera poczucie bezpieczeństwa, odziera z prywatności, sprawia, że ofiara wypatruje na każdym kroku zagrożenia. Brak reakcji nie pomaga, wręcz nakręca prześladowcę. A ceną czasem jest życie. Przeczytajcie książkę, chrońcie siebie, pomagajcie osobom , które stalkingu doświadczają. I nie, nie chodzi o brak zaufania do wszystkich wokoło. Chodzi o uważność, empatię i świadomość, że nikt nie może zagrażać naszemu poczuciu bezpieczeństwa.


Za egzemplarz dziękuję



50 - 2022 Inna opowieść wigilijna Elizabeth Ann Scarborough

 Zysk i S-ka 2022

Tłumaczył Piotr Kucharski

248 str











Chyba każdy zna choćby ze słyszenia duchy Bożego Narodzenia stworzone przez Dickensa, by nawrócić Ebenezera Scrooge’a. Dziś to Ebenezer przychodzi do Moniki Banks, bezlitosnej, nakierowanej na sukces kobiety, by odmienić jej święta i całe życie. Czy to ma szansę się udać? Czy zatwardziałe serce szefowej odmawiającej urlopu nawet w święta drgnie? I czy Skrooge poradzi sobie we współczesnym świecie.

 

Monika to suka. Wstrętna, okropna, zła kobieta. Ludzie jej nienawidzą lub się jej boją, choć budzi też inne uczucia, zdecydowanie nie cieplejsze. Jedynie jej brat i przyjaciel z dzieciństwa nadal widzą w niej dobro i chcą jej pomóc. Niestety, brat nie żyje, a przyjaciel jest przez Monię „Mamonę” kompletnie ignorowany. Tu z pomocą przychodzi technika i trochę magii z zaświatów. Brat Moni, przy pomocy małej sprytnej dziewczynki tworzy program komputerowy, wirtualną rzeczywistość działającą nawet bez prądu. Dzięki temu Scrooge może wpływać nie tylko na Monikę, ale też na jej współpracowników.

 

Absolutnie nierealne, a jednak chwyta za serce. W tej książce podoba mi się wszystko – pomysł, wykonanie, postacie. I choć nie wierzę, że ludzie się zmieniają, to jednak autorka przekonała mnie, że w takich warunkach nawet taka wstrętna baba może zmięknąć i zacząć się dzielić dobrem, zamiast siać zło. Jednak najbardziej pokochałam Scrooge’a. Głównie przez to, że został rzucony w świat kompletnie mu nieznany i jego zadziwienie rzeczywistością jest po prostu słodkie. A przy tym nadal pozostaje skuteczny. Całość jest jednocześnie plasterkiem na duszę, jak i wstrząsem, bo wielu z nas czasem nie dostrzega potrzeb innych, możliwości pomocy lub zwykłego niesienia dobra choćby uśmiechem i dobrym słowem, wiarą w człowieka. I nie trzeba być tak złym, jak Monika, bo ona już jest naprawdę na krawędzi.

 

To nie jest zwykła opowieść wigilijna, to pociągnięcie historii Dickensa o krok, a nawet kilka kroków dalej. Możemy dowiedzieć się, co działo się z bohaterem tamtej powieści, a jednocześnie poznać kolejnego nieszczęśnika, któremu duchy ratują życie przed nim samym. Kompletnie inna od dostępnych na rynku książek świątecznych. I tą odmiennością wspaniała. Skłaniająca do przemyśleń, budząca wiele pytań i wątpliwości, zmieniająca pewne cząstki w życiu czytelnika, które czasem są zapomniane. Brutalnie szczera, życie nie składa się z blasku i lukru. I nie zawsze chodzi o brokat i zwoje kokardek na prezentach, najczęściej chodzi o uczucia i samych ludzi.

 

Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy unikają powieści świątecznych, ta na pewno przypadnie wam do gustu. Cieszę się ogromnie, że książka w końcu doczekała się polskiego wydania.

 

Za egzemplarz książki dziękuję



49 - 2022 Innym Razem Kuchennymi Drzwiami Katarzyna Majgier

Słowne 2022
400 str
Seria Kuchennymi drzwiami tom 3
















Jakoś doszli do siebie po I wojnie, a tu już idzie kolejna, burzy spokój i po raz kolejny burzy świat, który dopiero co powstał na nowo. Rodzina coraz bardziej rozprasza się po świecie, próbując znaleźć swoje miejsce.

Drugi tom mnie zmęczył wątkami homoseksualnymi. Ten nadrabia. Jest mnóstwo wątków obyczajowych, za które kocham sagi. I to nie tylko tych toczących się w Krakowie. Autorka łączy różne światy, kręgi kulturowe i społeczne i tworzy historię wartą przeczytania. Dorastają wnuki Zofii, to na nich bardziej w tym tomie skupia się akcja. Każde z nich inne, z inną historią i podejściem, mierzą się z przemianami społecznymi i obyczajowymi ,a to z kolei zderza się z tym, co zna nie tylko ich babka, ale nawet rodzice. I o ile postępowa i zawsze będąca trochę do przodu Klima radzi sobie z tym świetnie i razem z Olkiem tworzą wspaniałą rodzinę, to inni już niekoniecznie radzą sobie z tym, co rzuca im świat. Mamy typowe dla takich sytuacji konflikty, problemy i nieporozumienia.

Liczba bohaterów się rozrosła, bardzo. A autorka pragnie poświęcić każdemu jakiś fragment opowieści, zresztą, ja sama jestem ciekawa, co się z kim dzieje. Niestety przez to czasem ciężko się połapać i wolałabym to jakoś inaczej rozplanowane. W poprzednich tomach wszystko się działo w zasadzie w tym samym miejscu i zrozumiałe było, że tak często przeplata się akcja. Tu jednak przez to, że rodzina się rozjechała, dłuższe fragmenty o jednej osobie wyszłyby moim zdaniem na dobre.

Najbardziej podoba mi się wątek Klimy i Olka. To od początku byli moi ulubieni bohaterowie, a tutaj stali się jeszcze bardziej wyraziści. Zainteresowanie Olka psychiką ludzką, głównie żołnierzy jest szalenie ciekawy. Również ich podejście do dzieci jest interesujące. Wszak tworzą patchworkową rodzinę, nic dziwnego w czasach powojennych, ale robią to na swój własny, specyficzny sposób.

Niewątpliwie przełomem jest spotkanie Klimy i Franciszki. Od dawna czekałam, aż cała sprawa się sypnie. Nie, nie uważam tego za spoiler, zakładam, że każdy czytelnik wiedział, że to wszystko prędzej czy później wyjdzie na jaw. Więcej nie zdradzę, musicie przeczytać.

Kocham sagi za ich wielowątkowość i za podążanie z bohaterami przez historię. Seria „Kuchennymi  drzwiami” czasem jest cięższa, czasem trudniejsza, ale prowadzi czytelnika przez kawał ciężkiej historii i robi to w sposób przez mnie ulubiony – przemianami społecznymi i obyczajowymi. Bo wojny wybuchają i mijają, ocenia je historia. Ale to życie pojedynczych ludzi się zmienia. I to warto zobaczyć.


Za egzemplarz dziękuję


48 - Ogrzyca i dzieci Kelly Barnhill

 Wydawnictwo Literackie 2022

Tłumaczył: Łukasz Małecki

437 str









Wdoliglaźno było uroczym miasteczkiem. Mieszkańcy sobie pomagali, sieroty w Sierocińcu były szczęśliwe i zadbane, ludzie spotykali się, by rozmawiać o książkach i nie tylko. Ale pojawił się smok, spalił Bibliotekę, potem Szkołę… Na szczęście pojawił się Burmistrz, który przegonił niebezpieczeństwo, opromienił ludzi swym blaskiem i…

I można by napisać, że wszyscy żyli długo i szczęśliwie, ale to nie ta bajka. Nie była szczęśliwa Ogrzyca mieszkająca na skraju miasteczka i pragnąca być czyjąś sąsiadką, nie były szczęśliwe dzieci z Sierocińca, ani ich opiekunowie. Ludzie w miasteczku też nie byli zadowolenie, raczej przerażeni i źli na cały świat. W zasadzie zadowolony był tylko Burmistrz. Koty czekały, a wrony, no cóż. Wrony, to po prostu wrony.

Skusiłam się na tę książkę, bo córka bardzo zachwalała „Dziewczynkę, która wypiła księżyc”. Pomyślałam więc, że ucieszy ją książka tej autorki. Zaczęłam czytać i przepadłam. To najlepsza książka tego roku. Jest tak ciepła, tak wzruszająca, piękna i zmuszająca do myślenia, że nie sposób tego wyrazić słowami. Mówi o dobru, dzieleniu się, współczuciu, poczuciu osamotnienia, przerażeniu, zamknięciu, ale też o chęci przynależności i miłosierdziu. Temat szalenie trudny, nie dla dzieci zdawać by się mogło, bo w książce jest i głód i przemoc. Jednak baśniowość opowieści, sposób jej narracji i odkrywania kolejnych tajemnic sprawia, że cała mądrość zawarta w książce przenika do człowieka, nasyca go swoją mocą i już w nim zostaje. Nie boję się powiedzieć, że jest to książka magiczna.

Autorka przyznaje, że książka jest pokłosiem pandemii, odizolowania, strat i strachów, które w tamtym czasie ludzie czuli i czują nadal. Ja jednak spojrzałabym na to dużo szerzej. Owszem, tamten czas był takim kamykiem, który poruszył lawinę pokazując braki i niedostatki naszego człowieczeństwa. To idealnie widać w książce. Bohaterowie też są zamknięci, nieufni, zapatrzeni w jedną osobę głoszącą prawdę objawioną. Jednak nie trzeba pandemii, by oczy się odwracały, a dłonie zaciskały, bo sąsiad jest inny, a „inni mają gorzej”. Odchodzimy od rozmów z sąsiadami, nie tylko tymi bliskim, ale dalekimi, o tym też pięknie pisze autorka. Odchodzimy od dobra, od uśmiechu, a przecież on może tyle zmienić. W imię… No właśnie, w imię czego? Finał książki ukazuje, jak łatwo dać się zmanipulować, jak niektóre hasła trafiają na podatny grunt niechęci i strachu. I samolubstwa.
Na szczęście jest na to recepta.

Powtórzę się, ale to najpiękniejsza książka, jaką czytałam w tym roku, a może nawet od bardzo dawna. Utkana z emocji, wrażeń i marzeń, swą baśniowością porywa w świat mroczny, ale przez to uczy. uczy zatrzymania się, innego spojrzenia, dobroci i ciepła. Idealna na prezent bez względu na wiek. Z przyjemnością, i wzruszeniem w głosie, będę czytać dzieciom przed snem. Dla dobra nas wszystkich. I Wam też polecam.


Za egzemplarz dziękuję



Łączna liczba wyświetleń