23 - 2022 Legendy Ahn Kel Kade

 Fabryka Słów 2022

754 str

Kroniki Mroku tom 3

Tłumaczenie Piotr Kucharski













Rezkin ma już kilka twarzy i nie chodzi tylko o to, że może wcielić się w każdą postać, jaką sobie zażyczy. Legenda Kruka wyprzedza jego samego, a sprawy toczą się same. Mroczna Nowina też zyskuje sławę i coraz więcej wpływów. Jednak jeśli nie czytaliście dwóch pierwszych tomów, nie czytajcie dalej, bo popsujecie sobie zabawę.

 

To już nie jest ten uroczy chłopiec, który został wpuszczony do świata zewnętrznego z ogromną wiedzą teoretyczną, za to z zerową praktyczną. To już pewny siebie mężczyzna dążący do sobie tylko znanego celu, sobie znanymi środkami. Nadal jest tu wiele skradania, intryg, choć są one bardziej skomplikowane i dużo bardziej polityczne. Dlatego mnie ciężej czytało się ten tom. Przywykłam do lekkiego, humorystycznego stylu autorki, brawurowych przygód i ogólnie lekkiej fabuły. Tu sprawa się komplikuje, robi się mrocznie, niebezpiecznie, a liczba osób wstępujących na scenę zdarzeń przyprawia o zawrót głowy. Chwilami ciężko było mi się połapać, kto jest kim i dlaczego został wprowadzony. To niej jest już lektura służąca rozrywce, tu trzeba myśleć, kombinować i składać fakty, by nadążyć za planem Rezkina i za tymi, którzy mu służą lub wręcz przeciwnie, chcą zaszkodzić. Chwilami ciężko się było połapać, ale jak już złapało się wątek, to złożoność intrygi, a może właśnie prostota planu poraża. Tak, to naprawdę dobra książka.

 

Niestety Frisha znów mnie denerwuje, jest chwiejna, obrażalska i wraca do normy, co zdecydowanie nie wychodzi tej postaci na plus. Za to cała rzesza szlachciców zmienia swoje zachowanie w stosunku do Tama. Ten nagły, choć niekoniecznie przy Rezkinie niespodziewany, zwrot akcji jest jednym z ciekawszych obyczajowych wątków całej powieści. "Kroniki Mroku" ogólnie fantastycznie pokazują złożone relacje społeczne, a ten tom jest tego apogeum. Mamy tu ogromny przekrój klas i ludzkich zachowań. A biorąc pod uwagę, że część z tych ludzi jest zamkniętych na statku, sytuacja robi się jeszcze bardziej złożona, a przez to ciekawsza. Razem z politycznymi, mniej lub bardziej legalnymi, układami i układzikami tworzy to najmocniejszą stronę tej książki.

 

W trzecim tomie serii sporo się zmienia. Wynika to ze zmiany pozycji Rezkina w świecie i zmiany planów, jakie ma młody bohater. On sam też się zmienia, dojrzewa, zmieniają go okoliczności i zdarzenia. Jednak nadal nie wie, co ma ze sobą począć i o co chodziło w rozkazie, który dostał w pierwszym tomie. To wszystko sprawia, że możemy być pewni, że kolejne tomy nas nie zawiodą i dostarczą jeszcze więcej fantastycznych przeżyć. Dobrze się czyta książki, gdzie wszystko dorasta, staje się bardziej pełne. Dzięki temu kolejne tomy się nie nudzą. Z tym zadaniem autorka poradziła sobie perfekcyjnie.

Za egzemplarz dziękuję



22 - 2022 Ania z Avonlea Lucy Maud Montgomery przedpremierowo

 Wydawnictwo MG 2022

416 str









Ania dorosła, uczy dzieci w szkole, ale sama też wiele się od nich dowiaduje. Ma też na wychowaniu bliźnięta, a w głowie mnóstwo pomysłów, jak upiększyć Avonlea.

 

Och, jak rozkosznie było się znów zanurzyć w świat Ani, pełen dobra, uśmiechów, nieskrępowanej radości i wielkiej przyjaźni. I choć czasem na niebie pojawiają się burzowe chmury i przechodzi nawałnica, jakiej Avonlea nie pamięta, wrodzony optymizm naszej ognistowłosej bohaterki nie pozwala długo się smucić. Za to kochamy Anię, za jej nieustanny zachwyt nad światem. I choć dziś trudno pojąć, jak szesnastoletnia panna może uczyć inne dzieci, gdy weźmiemy pod uwagę okres, w jakim dzieje się akcja książki, nie jest już to tak zadziwiające. Dzięki temu też możemy poznać życie codzienne mieszkańców Wyspy świętego Edwarda, wejść w ich domy i poznać lepiej. Obraz małej miejscowości, z jej wszelkimi zaletami i wadami, jakie wnoszą w nią mieszkańcy jest wprost mistrzowski, a jednocześnie nienachalny. Nie możemy się znudzić tymi opisami, bo to nie one stanowią główny cel powieści, a są jedynie tłem do przygód i rozmyślań Ani. Bo wiedzieć musicie, że choć Ania jest już dużo bardziej rozważna, to kłopoty nadal ją kochają. Wybuchy śmiechu i lekkie zażenowanie nie opuści Was również przy tym tomie. A jednocześnie przeczytacie kilka prostych prawda, absolutnie ponadczasowych, które pozwolą zachwycić się rosą i spojrzeć inaczej na każdy z naszych dni. To jest fenomen Ani z Zielonego Wzgórza, że po tylu latach, po tylu zmianach obyczajowych nadal można ją czytać z ogromnym zachwytem, czy ma się lat dwanaście, czy dużo ponad dwadzieścia. I choć dla mojej córki język jest trochę trudny, to wierzę, że kiedyś zachłyśnie się Anią, jak ja lata temu i że ta miłość w niej pozostanie.

Nie sposób nie wspomnieć o innych bohaterach powieści. Różnych, dających się lubić lub wręcz przeciwnie. Na pierwszy plan oczywiście wysuwają się bliźniaki i przemiana Maryli związana z obecnością kolejnych dzieci w domu. Autorka nie boi się zmieniać nawet starych ludzi, jej bohaterowie nie boją się przyznać do błędu. Co ważniejsze jednak, nie ma tu kryształowych, idealnych bohaterów, nawet Ania nie jest ideałem, choć Gilbert by się nie zgodził. Autorka kładzie też nacisk na wygląd i charakter bohaterów. Diana nie jest szczupła, ale jest za to miła i wszyscy ją lubią, przez co nie zwraca uwagi na swój wygląd. Ania również niekoniecznie jest uważana za piękność, a mimo to zjednuje sobie ludzi. W dzisiejszym nurcie body positive ta książka może stać się numerem jeden.

Wydawnictwo MG rozpieszcza nas przepięknym wydaniem. Twarda, materiałowa oprawa zachwyca i zaprasza do wejścia w czarowny świat Ani Shirley, jakby to była brama wyobraźni. Dajcie się zaprosić i wejdźcie przez nią.


Za egzemplarz dziękuję



21 - 2022 Kłamstwo smoleńskie? Cała prawda nie tylko o katastrofie Maciej Lasek, Grzegorz Rzeczkowski

 Znak Horyzont 2022

352 str




Katastrofa smoleńska, w której zginęło 96 osób wstrząsnęła całą Polską. Zniknęły podziały, zniknęły partie polityczne, był żal, niedowierzanie. Do tej pory wspomnienie budzi wiele emocji i kontrowersji. Ta książka odziera smoleński las z tajemnic, pokazuje prawdę. Ale nie tylko o katastrofie, ale o wszystkim, co do niej doprowadziło.

To nie jest książka dla zwolenników teorii spiskowych. A może właśnie dla nich? Maciej Lasek, pilot, członek  ISASI ( w Polsce jest ich troje), członek Komisji Millera, w rozmowie z Grzegorzem Rzeczkowskim ujawnia wszelkie błędy, zaniedbania i przejawy ułańskiej fantazji osób bezpośrednio związanych z organizacją lotów, jak i tych, którzy w jakikolwiek sposób mogli być z nim związani. Choćby przez to, że szkolili pilotów lub te szkolenia w kartach zapisywali. Obala mity, wskazuje konkretnie palcem, co poszło źle i co jest mówione fałszywie o komisjach w sprawie katastrofy, pokazuje, jak było naprawdę. I nie jest to czcze gadanie i przechwałki. Książka bowiem nie traktuje tylko o katastrofie. Opowiada o początkach Laska w lotnictwie, o głupotach, jakie popełniał i jakie widział. Mówi też o swojej pracy przy wyjaśnianiu incydentów i wypadków lotniczych, która czasem go szokowała, czasem dołowała, ale zawsze budziła refleksję, co można zrobić, by ich uniknąć. I w końcu mówi o Tupolewie, o swojej pracy w komisji, do której nie chciał należeć. I tu niestety spiskowcy będą rwali włosy z głowy, bo nie dość, że odrzuca pewne tezy to jeszcze wprost mówi o współpracy z Rosjanami i o tym, czy naprawdę i w jakich tematach tak im przeszkadzali w śledztwie, jak mówią w telewizji i jak starają się do tej pory to przedstawić niektórzy politycy.

To nie jest prosta książka. Włos na głowie się jeży, jak czyta się o tym, ile zaniedbań jest w lotnictwie, w elitarnym specpułku, ale też ogólnie, w życiu. Jak bardzo niektórych ponosi nie tylko fantazja, ale też wiara w „uda mi się” i „kto, jak nie ja”. Przy lekturze nie raz wybuchniecie śmiechem, bo przygody Maciej Lasek opowiada o swoich przygodach z ogromnym dystansem do siebie. Ale poleją się też łzy, gdy mówi o głupocie ludzkiej, która doprowadza do tragedii. Nie tylko tej z 10 kwietnia, bo jak wspomniałam, to tylko wierzchołek góry lodowej, punkt wyjścia do szerszej rozmowy o odpowiedzialności . zaniechaniach, zaniedbaniach i przekonaniu, że przepisy tylko ograniczają.

„Kłamstwo smoleńskie?” to nie jest typowa książka historyczna. Prowadzona w formie wywiadu, podzielona na części może być czytana fragmentami lub w całości. Zawsze coś nowego wniesie. Ale szczerze polecam ją każdemu, kto chce zobaczyć prawdę w kłamstwie. I oddać cześć ofiarom, bez względu na to, kim były, pozostawiając je i ich rodziny w końcu w spokoju, bez kolejnego szarpania teoriami, które nie służą nikomu, a na pewno nie poprawiają bezpieczeństwa w przestworzach.


Za egzemplarz dziękuję



Łączna liczba wyświetleń