Znak Horyzont 2022
352 str
Katastrofa smoleńska, w której zginęło 96 osób wstrząsnęła
całą Polską. Zniknęły podziały, zniknęły partie polityczne, był żal,
niedowierzanie. Do tej pory wspomnienie budzi wiele emocji i kontrowersji. Ta
książka odziera smoleński las z tajemnic, pokazuje prawdę. Ale nie tylko o
katastrofie, ale o wszystkim, co do niej doprowadziło.
To nie jest książka dla zwolenników teorii spiskowych. A
może właśnie dla nich? Maciej Lasek, pilot, członek ISASI ( w Polsce jest ich troje), członek
Komisji Millera, w rozmowie z Grzegorzem Rzeczkowskim ujawnia wszelkie błędy,
zaniedbania i przejawy ułańskiej fantazji osób bezpośrednio związanych z
organizacją lotów, jak i tych, którzy w jakikolwiek sposób mogli być z nim
związani. Choćby przez to, że szkolili pilotów lub te szkolenia w kartach
zapisywali. Obala mity, wskazuje konkretnie palcem, co poszło źle i co jest
mówione fałszywie o komisjach w sprawie katastrofy, pokazuje, jak było
naprawdę. I nie jest to czcze gadanie i przechwałki. Książka bowiem nie
traktuje tylko o katastrofie. Opowiada o początkach Laska w lotnictwie, o
głupotach, jakie popełniał i jakie widział. Mówi też o swojej pracy przy
wyjaśnianiu incydentów i wypadków lotniczych, która czasem go szokowała, czasem
dołowała, ale zawsze budziła refleksję, co można zrobić, by ich uniknąć. I w
końcu mówi o Tupolewie, o swojej pracy w komisji, do której nie chciał należeć.
I tu niestety spiskowcy będą rwali włosy z głowy, bo nie dość, że odrzuca pewne
tezy to jeszcze wprost mówi o współpracy z Rosjanami i o tym, czy naprawdę i w
jakich tematach tak im przeszkadzali w śledztwie, jak mówią w telewizji i jak
starają się do tej pory to przedstawić niektórzy politycy.
To nie jest prosta książka. Włos na głowie się jeży, jak czyta
się o tym, ile zaniedbań jest w lotnictwie, w elitarnym specpułku, ale też
ogólnie, w życiu. Jak bardzo niektórych ponosi nie tylko fantazja, ale też
wiara w „uda mi się” i „kto, jak nie ja”. Przy lekturze nie raz wybuchniecie
śmiechem, bo przygody Maciej Lasek opowiada o swoich przygodach z ogromnym
dystansem do siebie. Ale poleją się też łzy, gdy mówi o głupocie ludzkiej,
która doprowadza do tragedii. Nie tylko tej z 10 kwietnia, bo jak wspomniałam,
to tylko wierzchołek góry lodowej, punkt wyjścia do szerszej rozmowy o
odpowiedzialności . zaniechaniach, zaniedbaniach i przekonaniu, że przepisy
tylko ograniczają.
„Kłamstwo smoleńskie?” to nie jest typowa książka
historyczna. Prowadzona w formie wywiadu, podzielona na części może być czytana
fragmentami lub w całości. Zawsze coś nowego wniesie. Ale szczerze polecam ją
każdemu, kto chce zobaczyć prawdę w kłamstwie. I oddać cześć ofiarom, bez
względu na to, kim były, pozostawiając je i ich rodziny w końcu w spokoju, bez
kolejnego szarpania teoriami, które nie służą nikomu, a na pewno nie poprawiają
bezpieczeństwa w przestworzach.
Za egzemplarz dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz