14 - 2019 Oczy uroczne Marta Kisiel

Uroboros 2019
319 str



Dom kupiony na Allegro może być "tym miejscem". Tu Oda jest szczęśliwa, tu zaczyna żyć pełnią życia, może nawet zapuszczać korzenie. Wiatr już jej nie przyzywa, nie ma w sobie potrzeby pędu, pracuje w miejscowej przychodni, zaprzyjaźnia się...

Mogłabym napisać, że Oczy uroczne to książka o poszukiwaniu siebie, własnej tożsamości, o dążeniu do prawdy i odwiecznej walce dobra ze złem. I to byłaby prawda. Tak samo, jak prawdą jest też to, że zło czyha z różnych stron i to nie koniecznie od tej strony, z której się tego spodziewamy. Jednak to byłby opis nie tylko połowiczny, ale i krzywdzący. Bo Oczy uroczne mają w sobie jeszcze więcej treści, jeszcze więcej przesłań, a przede wszystkim jeszcze więcej humoru.  O tak, humoru tu nie brakuje i to takiego najbardziej przeze mnie ulubionego, co skutkowało wybuchami śmiechu i czytaniem większych fragmentów na głos. Jednak radzę nie czytać książki Marty Kisiel w miejscach publicznych. Spróbowałam i naraziłam się na dziwne spojrzenia osób siedzących w mniejszej lub większej odległości.
Największym plusem tej książki, prócz humoru, jest odwołanie do podań i legend, poparte literaturą. Nie ma tu elfów, krasnoludów i innych postaci znanych z książek fantasy, ale za to są stwory z naszego podwórka, tak niedoceniane, tak pomijane, a tak ciekawe. Stare obrzędy, zwyczaje i przesądy wylewają się ze stron przypominając bajania starych ludzi. Lektura zachęciła mnie do sięgnięcia dalej, po więcej wiedzy, a to nie zdarza się często po przeczytaniu czegoś, co służy rozrywce.
Bazyl rozkochał mnie w sobie jeszcze bardziej, a spotkanie z rodzinką rozwaliło mnie na łopatki. Już rozumiem jego brak farunkuf - za błędy przepraszam autorkę, ale Bazyl nie tylko dla korekty stanowił wyzwanie, czasem sama musiałam sobie jego wypowiedzi werbalizować, bo "czytanie oczami" nie dawało rady. Natomiast postać Marzenki byłą dla mnie od któregoś momentu śliska i długo zastanawiałam się, czemu Oda tego nie widzi, nie słyszy, czy choćby nie czuje. Dlatego finał nie był dla mnie aż takim zaskoczeniem, choć myśli krążyły mi wokół kilki rozwiązań.
Oczy uroczne to ten typ książki, który chce się czytać szybko, ma ku temu odpowiednie warunki, bo akcja toczy się błyskawicznie, ale się nie da. Głównie przez Bazyla. Ale dzięki temu przyjemność obcowania z bohaterami jest dłuższa.
Jakieś minusy? Tak, jeden, za to ogromny. Czemu tak mało? Ja chcę więcej!

Za egzemplarz dziękuję Uroboros

13 - 2019 Szaławiła Marta Kisiel

Uroboros 2017
ebook



Oda ucieka, pędzi, gdzie poniesie wiatr, na misje, jako lekarz bez granic, byle dalej od wiecznie niezadowolonej matki. Ale matka umiera, otwiera się nowy rozdział.

Do książek Marty Kisiel podchodziłam z ostrożną ciekawością. Ostrożną, bo jak ktoś ma na koncie nagrodę Zajdla to na pewno mi się spodoba i utonę. Skusiły mnie dopiero Oczy uroczne, bo ta okładka nie może nie uwieść. I niby można czytać bez poprzedzającej je Szaławiły, ale moje książkoholikowe serce się buntowało. Przeczytałam i utonęłam. Dosłownie i w przenośni. W historii, we łzach ze śmiechu i wiem, że to nie koniec przygody z Ałtorką (sama tak o sobie mówi), a dopiero jej początek. Szaławiła śmieszy, rozkłada na łopatki i w tym samym czasie otwiera przed czytelnikiem nowy świat, zupełnie nieznany, a będący tuż obok, czasem pod podłogą. Pokochałam Bazyla i choć jego sposób wymowy boli, to nie wyobrażam go sobie mówiącego inaczej. Pokochałam Rocha, którego zabiłabym z kolei za niedobór słów, ale też nie może być. Jedyne, czego żałuję, to tego, że tak późno odkryłam książki Marty Kisiel.
Jak ktoś lubi moce nadprzyrodzone, ale takie nasze, słowiańskie, to zdecydowanie coś dla niego. Jest śmiesznie, jest mrocznie, jest zagadkowo.
Szaławiła jest opowiadaniem należącym do cyklu Dożywocie, jednak można czytać bez dwóch poprzednich części, gdyż jest początkiem nowej historii. A przynajmniej nowych bohaterów. Ja na pewno sięgnę po poprzednie i każdą kolejną książkę spod pióra Marty Kisiel.

12 - 2019 Droga pod pękniętym niebem Marcin Mortka

Zielona Sowa 2014
234 str



Heather opuszcza Dom pod pękniętym niebem, by poszukać Nolana, odpowiedzi, co się tak naprawdę stało i być może innych ludzi. Zdaje się, że to wyprawa samobójcza, ale polega na swoim darze, który pomaga tłumić agresję u Odmienionych. Gorzej, bo im dalej w kraj, tym Odmienieni są bardziej agresywni.
Tym razem do lektury usiadłam w biały dzień, przy bawiących się dzieciach i z pogrzebaczem pod ręką. Nie pomogło. Bałam się, jak nie wiem co, co chwilę patrzyłam w szarzejący za oknem świat z uczuciem dziwnego niepokoju przechodzącego w lęk. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie chodzi o nic innego, a o czytaną książkę. To chyba wystarczająca rekomendacja, jeśli chodzi o klimat? Każda karta, każde zdanie podtrzymuje uczucie napięcia i przeświadczenia, że zaraz coś wyskoczy i napadnie bohaterów. Dodam, że często to przeczucie było prawdziwe, choć nie zawszy wyskakujący był wrogiem.
Po kolejnym tomie, który połknęłam w jeden wieczór, nadal mam więcej pytań, niż odpowiedzi. Akcja wyraźnie się zagęszcza, jedna teoria spiskowa goni drugą, jeszcze mniej realną, zahacza o kosmitów, rząd, ale obala Matkę Naturę, a przynajmniej mocno poddaje ją w wątpliwość. Sama nie mam żadnej teorii, autor tak mną zakręcił, że już niczego nie wiem, oprócz tego, że boję się, jakbym tam sama była. A jest czego, bo znajdowani ludzie nie zawsze są przyjaźni i dobrze nastawieni, zarówno do Odmienionych, jak i do reszty świata. Wiara Heather zostaje mocno zachwiana, a jednak brnie dalej, ciągnięta po części wyznaczonym sobie kierunkiem, a po części przez psa, którego spotkała w jednym z gospodarstw. I ta kudłata psina jest największą zagadką tego tomu, ja jednak mam nadzieję, graniczącą z pewnością, że taki psi bohater gdzieś tam żyje.

11 - 2019 Nowe jutro Agata Polte

Zysk i S-ka 2019
285 str



Oliwia od wypadku żyje inaczej, choć stara się, by to było normalne życie. Uczy się do matury, spotyka z przyjaciółką, pomaga charytatywnie w przedszkolu. I właśnie tam poznaje Mikołaja, który zapoczątkuje nieodwracalny proces. Kiełkuje wiara w siebie i w to, że można inaczej. I wtedy, jak zwykle w życiu, wszystko się wali.

Nowe jutro jest o nastolatkach, dla nastolatków, ale myli się ten, kto twierdzi, że to kolejny romans, gdzie w końcu wszystko idzie, jak z płatka, a para zakochanych, po chwilowych problemach, z dziubków sobie pije. Bo jest to powieść przede wszystkim o rodzinie, która nie umie podnieść się po stracie. Każde z nich próbuje, ale na własną rękę, osobno, a po czasie, który miał leczyć, okazuje się, że po rodzinie zostają tylko zgliszcza. To opowieść o dojrzewaniu, nie tylko tym typowym, biologicznym, ale też o dojrzewaniu do trudnych decyzji. I w końcu jest to też powieść o sile przyjaźni i miłości, które nawet w zrozpaczonym sercu potrafią obudzić nadzieję i wiarę w lepsze jutro.
Bohaterowie to nastolatkowie, na progu dorosłości, borykający się ze zwykłymi dla tego wieku problemami. Matura za pasem, studniówka, wymagania rodziców, nauczycieli i te stawiane samym sobie wybijają się na pierwszy plan tej książki. Nowe jutro staje się synonimem tego, co będzie za chwilę, nieznane, a jednak czemu trzeba stawić czoła. A niektórzy, jak Oliwia, mają bardziej pod górkę, muszą się zmierzyć jeszcze z własnym strachem i wstydem, brakiem pieniędzy i uczuciami, które nie pozwalają postawić pewnego kroku w dorosłość. Mimo to nie traci sił, nie załamuje się. Walczy o siebie, rodzinę, przyjaciół, by z nich czerpać siłę. Agata Polte stworzyła bohaterów zwyczajnych, takich, jakich możemy spotkać każdego dnia i nie zorientować się, że dzieje się coś złego. Pokazuje ich dramat, ale też drogę, którą można podążyć, by to wszystko skończyć. Drogę prostą i dostępną dla każdego.
Jeśli ktoś oczekuje wesołej historyjki rodem o miłości, niestety się rozczaruje. Bo choć Mikołaj jest zabawny, to jednak przez karty książki przebija wiele goryczy i smutku. Nie może być inaczej, jeśli mówi się o tak trudnych sprawach. To książka o przeżywaniu żałoby, zagubieniu, szukaniu lepszych ścieżek, czasem na skróty, o wybaczeniu, również sobie. I o tym, że nic nie przychodzi łatwo. Ale jednak przychodzi i zawsze jest nadzieja. I zawsze jest nowe jutro, którego kształt zależy od nas.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka oraz

10 - 2019 Ty i ja - dwa różne światy cz.2 i 3 Elżbieta Kosobucka

Selfpublishing 2018
ebook



Uwaga, jest to recenzja kolejnej części, ściśle związanej z poprzednią, więc czytanie dalej może skutkować wiedzą, której się nie chce posiadać. Staram się nie pisać spoilerów, ale czasem nie jest prosto przekazać wrażenia bez dzielenia się treścią.
Poprzednia część wywołała we mnie mieszane uczucia. Natomiast ta od pierwszej strony mnie porwała, bowiem opisuje wydarzenia z perspektywy Kamila. Bardzo podobał mi się ten zabieg, niedostępny do tej pory bohater stał się bardziej ludzki, polubiłam go bardziej, choć jego zachowanie nadal nie stawia go na piedestale. Nadal nie znosi sprzeciwu, sam wie, co dla innych jest najlepsze i egzekwuje to nawet od najbliższych. I choć kieruje nim troska, to nie jest moim ideałem i wiele razy dziwiłam się Natalii, że nadal z nim jest. Bo ja chyba bym zwątpiła w czystość intencji po takim naleganiu na szybki ślub. Jednak dziewczyna decyduje się z nim być, co więcej, stara się nie zmienić i wpasować swój świat w jego rzeczywistość tak, by na tym niczego nie stracić. Widać jej dojrzewanie do przeciwstawiania się mu, dążenie do zachowania siebie i miłości, która ich łączy. Nie od początku się jej to udaje, oboje popełniają błędy, ale też się na nich uczą.
Książkę czyta się, jak najpiękniejszą bajkę i choć musiałam sprawdzić, czy faktycznie istnieją tak drogie zegarki, a potem pozbierać szczękę z podłogi, bo i owszem, istnieją, to całość jest tak złożona, że można w taki świat uwierzyć. Brakowało mi tylko wyjaśnienia, kim tak naprawdę, od początku do końca, jest Kamil, bo jego osoba nie jest do końca sprecyzowana, można się czegoś domyślać, spekulować, ale nic nie jest wyłożone jasno. Jedynie motywy jego działań są sprecyzowane, sam ich nie ukrywa. Ja jednak chciałabym poznać go bardziej, może przestałabym czuć do niego taki ogromny dystans. Kolejną rzeczą, choć rozumiem po co została umieszczona, która mi przeszkadzała, były nagromadzone sceny erotyczne. I nie chodzi o to, że były złe czy wulgarne, to nie u tej autorki. Dla mnie było ich po prostu za dużo, nudziły mnie, odciągały od lektury. Natomiast część, która zaczęła się po nich... Ach, to było coś. Czytałam z zapartym tchem, nie mogłam się doczekać rozwiązania, a potem żałowałam, że tak krótko. Na szczęście Elżbieta Kosobucka tylko na chwilę zwolniła tempo, by potem znowu wrzucić bohaterów w wir wydarzeń.
Przyjemnie czytało się o ich wzajemnym docieraniu się, o dawaniu siebie i nie gubieniu własnego ja w związku. Pod postacią pięknej bajki o Kopciuszku, tylko ten książę trochę narwany, dostaniemy powieść o wartościach, z którymi nie musimy się zgadzać, jak ja na przykład z niektórymi, ale ich nie potępimy i nie odrzucimy. Jest tu trochę romansu, kryminału, scen akcji, erotyki, a wszystko opisane tak plastycznie, że nie trzeba chcieć więcej. Choć ja mam nadzieję, że gdzieś tam Natalia chce więcej, że dostrzeże możliwość niesienia dobra przez pieniądze, które posiada, a Kamil będzie ją wspierał, a nie ciągnął w swoją stronę. Są na dobrej drodze.

9 - 2019 Perłowa Dama Aleksandra Polak

Czwarta Strona 2018
456 str
Cykl Circus Lumos, tom II



Porwana do Hadesu Alicja poznaje ciemną stronę magii, brata swojego ukochanego, magicznego stwora i swoją własną moc, która pozwala jej bronić się przed demonami. Poznaje też kilka tajemnic, których wyjawienia opiekun strony światła boi się chyba bardziej, niż cieni. To drugi tom cyklu o magii. Jeżeli nie czytaliście poprzedniego, pozostańcie w tym akapicie, zapewniam jednak, że ten tom jest dużo lepszy od poprzedniego, więc jeśli przy pierwszym się wahaliście, czy zacząć czytać - przestańcie.

Alicja dorasta na naszych oczach. Zdaje egzamin z dojrzałości i nie chodzi mi tu o maturę majaczącą na horyzoncie. Analizuje sytuacje, w których się znalazła, wyciąga wnioski i nie boi się podejmować decyzji. Nie jest już zagubioną nastolatką z poprzedniego tomu, ale kobietą, która wie, czego chce. No dobra, z tym to może nie do końca, ale strony wybiera skutecznie, nie zamykając się jednocześnie na wszystkie odcienie szarości życia. Staje się głosem rozsądku w Circus Lumos i nie jest już biernym uczestnikiem, a wojownikiem o światłość. Nawet w najmroczniejszych zakamarkach potrafi odnaleźć dobro i tego mocno się trzyma. W tym tomie wszystkie postacie się zmieniają, ewoluują i stają się coraz bardziej interesujący. I o ile początkowo było wiadomo, że ci są źli, a ci są dobrzy, w tym tomie już nic nie jest jednoznaczne i to jest jego siła. Nie można podzielić świata na dwie równe części i nigdy ich ze sobą nie zmieszać. Aleksandra Polak dosypuje do każdej ze stron i tworzy bardzo realny świat.
W tym tomie też dużo więcej się dzieje, dużo więcej jest samej magii, ale też wyjaśnienia co się dzieje i dlaczego. Nie zmniejsza to bynajmniej ilości tajemnic, a tworzy nowe. I choć książka jest przewidywalna, czasami aż do bólu, to jednak ma w sobie powiew tajemnicy, bo nadal nie wykombinowałam, jak to wszystko się zakończy. To znaczy podejrzewam, że dobrze, ale drogi do happy endu jeszcze nie widzę. Za dużo się pogmatwało, a za mało czasu do końca, by móc jednoznacznie powiedzieć, że będzie tak i tak. Na scenie pojawiają się nowi bohaterowie, którzy mogą zmienić wszystko.
Ten tom nie oparł się jednak mojej krytyce. Jest kilka błędów literowych i, przynajmniej dla mnie, jeden rzeczowy, jak wracają po auto, które niby było tuż za granicą miasta, a potem ją przekraczają, chwilę jadą i dopiero decydują po niego wrócić. Wyszło jakieś zagięcie czasu i przestrzeni, które nie pasuje mi do reszty.
Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, czy to typowe fantasy, albo typowa młodzieżówka, miałabym problem. Nie ma ratowania całego świata, przynajmniej nie wprost, ale nie ma też typowo młodzieżowych problemów. Powieść pełna jest symboli i jako taka może być ponadczasowa i ponadpokoleniowa. Jest w niej kilka prostych prawd, których młodzi mogli jeszcze nie odkryć lub nie docenić, a starsi zapomnieć. Jednak możemy ją traktować jako fajną, nierealną opowieść o grupce młodych ludzi. Wybór należy do nas.

Książka przeczytana w ramach współpracy

8 - 2019 Król Kier Aleksandra Polak

Czwarta Strona 2017
357 str
Cykl Circus Lumos, tom I



Alicja ma chłopaka, fajnych rodziców, przyjaciół, w szkolnej hierarchii mieści się na dobrym szczeblu, jej życie zdaje się szczęśliwe, spokojne i po prostu dobre. I wtedy dzieje się kilka rzeczy prawie jednocześnie. Przyłapuje chłopaka w dość jednoznacznej sytuacji z inną i poznaje Hadriana. I wszystko staje na głowie.

Uwielbiam młodzieżówki. Za ten klimat, problemy, które już dla mnie nie są wielkie, a pozwalają się uśmiechnąć i odprężyć, za motyle w brzuchu bohaterów i pierwsze miłości, które są takie cudownie świeże. To były myśli, które towarzyszyły mi na początku czytania Króla Kier. A może nie czytania, ja po prostu płynęłam przez tę powieść, porwała mnie na samym początku i do końca nie wypuściła z rozkosznych objęć, choć klimat mocno się zmienił i z sielskiego początku zaczęło wiać grozą. I wtedy utonęłam na zawsze, Aleksandra Polak mnie uwiodła i sprawiła, że pokochałam jej twórczość na zawsze i nieodwołalnie. Fajna, choć trochę ciapowata bohaterka, ale jednak potrafiąca wziąć się w garść, kiedy trzeba, radząca sobie w różnych sytuacjach. I choć emocjonalnie chwiejna, to jednak jest to cecha, której nie da się nastolatkom odebrać bez zabrania im autentyczności. No i główny bohater i jego brat. Ach! Niejednoznaczni, pełni blasku i cienia, sprzeczności, burzy emocji. A to dopiero początek, bo przecież to pierwszy tom serii. Co prawda Hadrian mnie irytuje w sytuacjach intymnych, bo najpierw się rozpędza, a potem hamuje i doprowadza mnie to do szału (a co dopiero ma powiedzieć Alicja?), ale zdecydowanie jest jedną z lepiej przedstawionych postaci. A może po prostu jestem nieobiektywna, bo od zawsze kocham tego typu bohaterów.
Autorka zdecydowanie ma pomysł na fabułę i świetnie go realizuje. Najpierw podaje rozwiązanie na tacy, bez miejsca na domysły, a potem zostawia jedno zdanie, pół słowa, niedomówienie i już to rozwiązanie nie jest takie oczywiste, zaczyna się szukać drugiego dna, a potem trzeciego i jeszcze dalej. Na końcu miałam mętlik w głowie, mnóstwo hipotez i ogromną potrzebę czytania więcej, dalej, szybciej. Na szczęście mam drugi tom. Szkoda, że trzeci w przygotowaniu. Bo najchętniej połknęłabym wszystkie trzy na raz.

Książka o miłości, magii, oszustwach, tajemnicach skrywanych przez lata, ale także o sile, którą każdy człowiek nosi w sobie, tylko nie każdy umie ją znaleźć, nie mówiąc już o wykorzystaniu. I nawet niepozorna nastolatka może uratować, nie, nie świat, choć może jeszcze zostanę zaskoczona, ale drugiego człowieka i samego siebie.
Chciałam jeszcze nadmienić, tak zupełnie do autorki, że jak drugiemu więźniowi coś się stanie, to będę mordować i nawet cytat z Zafona, który mnie kupił na wstępie, nie pomoże ;)

Za książkę dziękuję


Łączna liczba wyświetleń