12 -2023 Czulsza niż dotyk Dominika Rosik

 Zysk i S-ka 2023

384 str











Marieta wyjeżdża na Mazury, żeby odpocząć i złapać dystans na polecenie psychoterapeuty. Ma nadzieję na uleczenie i poczucie czegoś. Maks z kolei nie chce nic czuć i ma nadzieję na spokój. Żadne z nich nie ma natomiast na romans.

Liczyłam na spokojny, delikatny romans, takie czytadełko, które pozwoli się rozerwać, spędzić miło czas, ale które na długo w głowie nie pozostanie. By po jakimś czasie znów można było zanurzyć się w świat bohaterów i nie pamiętać, co tam się działo. I jeślibym miała oceniać książkę po własnych oczekiwaniach to musiałabym napisać, że się rozczarowałam. Jednak, na szczęście, autorka wiedziała lepiej, czego chcę i stworzyła opowieść, która co prawda zostaje w pamięci, ale tuż po zakończeniu lektury chce się znów zacząć czytać.

Co w tej książce jest takiego niesamowitego, że porwało mnie bez reszty? Sposób przedstawiania historii przez autorkę. Pisze o sztuce: o fotografii i rzeźbie, ale robi to w taki sposób, że czytelnik ma wrażenie, że to w nim rzeźby, tworzy emocje i je utrwala, wydobywa te najgłębiej schowane i szlifuje je, nadając im piękny kształt. Albo utrwala chwile, opisując je tak plastycznie, że wystarczy zamknąć oczy, by przenieść się nad urokliwe jezioro, czy do tajemniczego baru. Jej język jest tak obrazowy, że pod palcami można poczuć fakturę materiału, a do nozdrzy dolatuje upajający zapach. To wszystko tworzy niepowtarzalny klimat tej historii.

Bohaterów takich, jak Marieta i Maks jest wielu. To prawie standard, że z dwójki ludzi któremuś, o ile nie właśnie obojgu, jak w tym przypadku, towarzyszą demony z przeszłości. I właśnie dlatego liczyłam na proste i łatwe czytadełko. A jednak Dominika Rosik potrafiła przedstawić ich tak, że z banalnych postaci stali się ciekawymi, wielowymiarowymi bohaterami. Ma się ochotę poznać ich bliżej, zrozumieć i polubić. Świetnym tłem do tego procesu są postacie drugoplanowe, które czasem bardziej motają, czasem wyjaśniają przyczyny i pomagają zmierzyć się ze skutkami.

Należy koniecznie wspomnieć również o medycznej stronie książki, zarówno od strony zdrowia fizycznego i psychicznego. Nie będę zdradzać szczegółów, jednak historia Mariety zrobiła na mnie spore wrażenie, a jej dochodzenie do siebie i do prawdy oraz terapia – jeszcze większe. Myślę, że taka terapia możę się przydać każdemu, nie tylko w takim kryzysie, w jakim znajdowała się dziewczyna.

„Czulsza niż dotyk” to mądra, opowiedziane z ogromnym wyczuciem opowieść o ranach, na których nie pojawią się blizny, bo wciąż są na nowo rozdrapywane. I o bliznach, których nie da się przykryć, można tylko nauczyć się z nimi żyć. Oraz o tym, jak pierwsze zamienić w drugie. To opowieść o sile, determinacji i strachu, głupich decyzjach i jeszcze głupszej dumie, która potrafi zniszczyć szansę na szczęście. I oczywiście o miłości, która potrafi zamieniać rany w blizny i uczy je kochać.

Polecam każdej romantyczce. Oraz każdemu, kto ma chwilę zwątpienia. A ja zabieram się za czytanie. Znów. By poczuć magię plastycznych opisów i księżycowej tęczy.

 

Za egzemplarz dziękuję



11 - 2023 Księżniczka na zawsze Connie Glynn

 Insignis 2022

Kroniki Rosewood 5

Tłumaczyła Maria Kłosiewicz

311 str









To już koniec. Ten tom jest ostatnim z serii Kronik Rosewood, czas na większe podsumowanie całości.

Zaskoczyła mnie ta seria. Spodziewałam się bajkowej opowieści o zamianie ról między zwykłą dziewczyną, a księżniczką. I faktycznie na początku tak jest. Jednak z czasem ta gra, zamiast być jedynie przykrywką i dawać Ellie możliwość normalnego życia, staje się niebezpiecznym zajęciem. Zdecydowanie ponad miary i siły nastolatków, ale o tym już wielokrotnie wspominałam. Co prawda w ostatnim tomie bohaterowie mają po osiemnaście lat, ale nadal są bardzo młodzi, a przeżyte przez nich przygody powinny odcisnąć większy ślad na ich psychice. Jednak nie tylko o niebezpieczeństwach są te książki. One są przede wszystkim o przyjaźni, o jej jasnych i ciemnych stronach, o budzących się uczuciach, odpowiedzialności za siebie i innych, nawet za cały kraj. Aż wreszcie o zwykłych, nastoletnich problemach, bo i tego tu nie brakuje. Za to pokochacie tę serię i wybaczycie kilka potknięć.

W tym tomie dużo rzeczy staje się zupełnie inne, ze względu na to, co zdarzyło się na końcu tomu czwartego. Przyjaźń się rozluźnia, Ellie i Lottie już nie są sobie bliskie, a Jamie w ogóle staje z boku. To musi się kończyć wieloma zwrotami akcji i emocjonującymi momentami. Szybko się czyta tę część, właśnie ze względu na to skomplikowanie fabuły. I jednocześnie chce się poznać koniec, najlepiej szczęśliwy, wszak to miała być bajka o księżniczkach, a z drugiej strony bardzo nie chce się skończyć czytania, bo to takie dobre. A jak się ma w perspektywie, że więcej nie ma, ta chęć do delektowania się czytaniem jest jeszcze większa. Ale przecież zawsze można zacząć od nowa, prawda?

Z minusów moja córka wskazuje na brak opisu innych osób z Lewiatana poza przywódcą. Ten wątek bardzo ją zaciekawił i chętnie poznałaby motywy i historie kilku innych osób. Mnie tego nie brakowało, mogłabym o tym przeczytać jednak w jakimś dodatkowym opowiadaniu.

Najbardziej przypadł nam do gustu koniec tego tomu, gdzie są opowiedziane losy prawie wszystkich bohaterów występujących na kartach powieści na długo po tym, jak kończymy przygodę główną. Przez te pięć tomów zżyłyśmy się obie z pewnymi postaciami i bardzo miło było się dowiedzieć, co się z nimi dzieje.

Polecamy całą serię. Jednak lojalnie uprzedzam, seria nie jest taka, jaka zdaje się być na pierwszy rzut oka. Ma w sobie sporą dawkę przemocy, miłości homoseksualnej, choć w bardzo delikatnej formie i innych trudnych tematów. Jeśli nie boicie się pytań, a chcecie podarować nastolatce podróż w piękny świat – ta seria idealnie się do tego nadaje. Dla nich będzie to wspaniała książka. Dorosły widzi parę rzeczy, które nie do końca mu się podobają, ale to wspaniały początek do rozmowy. Tak, czy inaczej, seria przyniesie wiele radości.


Za egzemplarz dziękuję



10 - 2023 Księżniczka w sercu Connie Glynn

 Insignis 2022

Kroniki Rosewood 4

Tłumaczyła Maria Kłosiewicz

352 str









Po wakacyjnej przerwie w Japonii, Lottie może wrócić do Rosewood i kontynuować naukę wraz z przyjaciółmi. Początek książki przenosi nas jednak nie do szkoły, a do pałacu Wolfsonów. Jednak nie zabawimy tam długo. Co tym razem stanie się z przyjaciółmi, jak rozwiążą sprawę z Lewiatanem, gdy znają już jego przywódcę?

W tym tomie Ellie stara się odsunąć od Lottie, a ta z kolei chce się do niej z powrotem zbliżyć. Partyzan i jego księżniczka mają zamiar utrzymywać z portmanką mniej osobiste relacje. Dla Jamie’ego plan był prosty, ale jak zawsze coś idzie nie tak gdy mowa o uczuciach i wszystko się komplikuje. Z tego względu ten tom czyta się z pewną trudnością. Wszystko się komplikuje, czytelnik może się pogubić.

Bohaterowie dorastają, miotają nimi różne emocje, wątpliwości i pragnienia. I to jest wspaniałe w tej książce, że nie wszystko idzie pięknie i prosto, a młody czytelnik może odnaleźć na kartach powieści siebie i swoje dylematy. To sprawia, że książka jest jeszcze bardziej ciekawa i wciągająca, choć nie można powiedzieć, że łatwa. Zdarzenia, które mają miejsce w powieści mają ogromny wpływ na bohaterów, na ich postrzeganie świata i siebie samych.

Lewiatan chwilowo pasuje, mało jest niebezpiecznych sytuacji. Tylko Claude próbuje coś pokazać Lottie, ale zaczyna od środka układanki, co przy zdolnościach domyślania się Lottie, które poznaliśmy już w poprzednich tomach sprawia, że cała fabuła się jeszcze bardziej komplikuje. Dziewczyna znowu się nie domyśla, znowu zachowuje się głupio, nadal nie umie poskładać tego, co ma przed nosem. Jest to denerwujące, choć w tym tomie nawet czytelnik ma problem z rozszyfrowaniem tego wszystkiego.

W tym tomie dużo dzieje się od strony Clauda. Dzięki temu dowiadujemy się dużo nowych rzeczy, a również to, jak on myśli i co go doprowadziło do takiej, a nie innej funkcji w życiu. To ciekawa perspektywa, rzucająca nowe światło na wszystkie wydarzenia.

To powieść o tajemnicach, które mają wspływ na dalsze życie. O tym, że nawet jeżeli coś ukryjemy, to w końcu prawda wyjdzie na jaw i narobi to jeszcze większego zamieszania. To opowieść o powinnościach, których nie powinny  doświadczyć tak młode osoby (tak, nadal są za młodzi jak na to, co im się przydarza i jakie decyzje muszą podejmować). Ale również to historia o miłości, przyjaźni i poświęceniu.

Piękna okładka, piękna historia, czegóż można chcieć więcej, by miło spędzić czas?


Za egzemplarz dziękuję



9 - 2023 Zagubiona Księżniczka Connie Glynn

 Insignis 2021

352 str

Tłumaczyła Anna Kłosiewicz









Lottie przyjeżdża do Rosewood, żeby odebrać wyniki z egzaminu. Okazuje się, że jej oceny są za słabe i musi coś z tym zrobić. Ma dwa wyjścia: napisać egzamin po raz kolejny lub pojechać do Japonii, poprawić stopnie i odpocząć. W związku z obawą, że Lewiatan stoi za złymi wynikami egzaminu i jego powtórne napisanie może się skończyć tak samo, wybiera to drugie wyjście. Oczywiście Jamie i Ellie jadą z nią, choć chłopak nie jest tym zachwycony, a żadne z nich nie musi poprawiać ocen.

Każdy poprzedni tom to był rok z życia bohaterów. Tutaj jest inaczej i od razu wzbudziło to zachwyt młodej czytelniczki. Bardzo spodobało się nam, bo ja również na to zwróciłam uwagę, że bohaterce nie wszystko idzie łatwo i coś przyszło jej z trudem, choćby nawet ktoś w tym maczał palce. Zresztą, jeśli weźmiemy pod uwagę zapędy Lewiatana, wręcz błędem byłoby sądzić, że po stronie bohaterów będzie tylko jedna zawalona sprawa. Na szczęście trzeci tom przynosi kolejne kłopoty, które Jamiemu będą spędzać sen z powiek. Ja naprawdę lubię tego chłopaka i żal mi go ze względu na jego historię i związane z tym uczucia i wątpliwości. Jednak jeszcze bardziej mi go żal, bo on naprawdę stara się być dorosły i odpowiedzialny, a dziewczyny mu tego nie ułatwiają, wręcz przeciwnie. W tym tomie trochę się zmienia, znajduje przyjaciela, dopuszcza kogoś do siebie. I nawet przygarnia zwierzątko, co już jest zdecydowanie postępem.  Dzięki temu głębiej wchodzimy w psychikę chłopaka, bardziej go poznajemy, możemy wyrobić sobie o nim zdanie nie w oparciu o opinię osób z zewnątrz.

Dla młodego czytelnika bardzo ważne jest to, że mimo, iż pojawia się język japoński, większość zwrotów jest wyjaśniona na końcu książki. Co więcej, autorka zamieściła też wyjaśniania, jak Japończycy używają zwrotów grzecznościowych. Wraz z opisami w książce pozwala to poznać tamtejsze obyczaje i kulturę. Dzięki tej wycieczce również czytelnik podróżuje z Lottie.

Pojawiają się nowe przyjaźnie i choć nadal pozostają w cieniu strachu, komu można zaufać, a komu nie, czasem okazują się przydatne. A czasem po prostu są. Na szczęście autorka dobrze potrafi opisywać postacie, każdy jest jakiś, nie ma bohaterów nijakich, dzięki czemu łatwo się we wszystkim połapać.

Dla mnie trochę naciągany jest fakt, że wszystko ląduje w tych samych korzeniach, nawiązuje do tego samego wydarzenia z przeszłości połączonego jedną osobą.  Wiem, że te szkoły są ze sobą powiązane, ale mimo to mi to nie pasuje. Jednak wiem też, że cała powieść jest utrzymana w dość bajkowej tonacji i młodemu czytelnikowi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, tworzy kolejny efekt „wow” i sprawia, że jeszcze chętniej snuje domysły i szuka rozwiązań. Przyznać jednak należy, że i mnie, i córce szybciej idzie rozwiązywanie różnych zagadek, niż bohaterom. Czasem zastanawiałyśmy się nawet, jak oni mogą być tak ślepi i głupi.

Mimo tych minusów czyta się naprawdę przyjemnie, książka budzi emocje, karmi ciekawość i pobudza myślenie, a to największy dar literatury.


Za egzemplarz dziękuję



8 - 2023 Tolkien, człowiek, króry stworzył Śródziemie Jesse Xandre

 Znak Koncept 2022

272 str

Tłumaczył Arkadiusz Romanek









Jedni kochają, inni nie rozumieją fenomenu. Jednak chyba każdy, kto spotkał się z „Władcą Pierścieni „przyznaje, że jest to swego rodzaju fenomen, wielkie dzieło i coś na ogromną skalę. Kim zatem jest człowiek, który stworzył świat niepodobny do niczego, a tak chętnie poznawany przez fanów fantasy?

Jesse Xandre próbuje w sposób ciekawy i porywający przybliżyć postać profesora. Jak samo (forma poprawna, Jesse Xandre identyfikuje się jako osoba neutralna płciowo) przyznaje, była to praca trudna, bo ciężko w sposób zajmujący napisać biografię opartą na faktach, a jednocześnie porwać nią fanów autora, który pisał tak plastycznie i ciekawie. Moim zdaniem udaje się to w sposób bardzo dobry. Idąc przez kolejne etapy życia Tolkiena wskazuje związki wydarzeń z momentami w książkach. Nie poprzestaje jednak na tym, sięga głębiej i analizuje wpływ osób na historię Śródziemia. Dzięki temu zabiegowi możemy dostrzec dlaczego kobiety w świecie elfów i ludzi pełnią takie, a nie inne role, dlaczego przeznaczona jest im żałoba i raczej osobne życie, choćby jako bohaterki, ale jednak gdzieś obok. Znajdziemy też odbicie wielkiej miłości do żony, choć też nie takiej, jak ją sobie wyobrażamy. Tolkien nie był idealnym mężem, z biografii wynika, że ich małżeństwo było raczej dziwne, ale jednak to na jego podstawie powstała najbardziej romantyczna opowieść autora.

Najciekawsze dla mnie było zestawienie obyczajowo kulturowych wątków z życia Tolkiena z jego twórczością. Zawsze byłam przekonana, że „Władca Pierścieni” uczy współpracy, tolerancji, zgody w różnorodności. Wszak Drużyna Pierścienia składa się z przedstawicieli wielu ras. A Jesse Xandre wyraźnie napisało, że mimo to widać konkretne role społeczne przypisane konkretnym rasom, że nie ma tu wyjścia ponad odziały, a każda rasa jest do czegoś konkretnego stworzona. Mimo wiedzy, w jakich czasach żył Tolkien, byłam przekonana, że był to człowiek otwarty, nie zwracający uwagi na podziały klasowe. Ta książka zmieniła moje spojrzenie.

Dzięki tej biografii poznajemy Tolkiena takim, jakim był, bez koloryzowania czy przekłamań. Czasem jest to obraz niezgodny z wyobrażeniem, jak w moim przypadku, czasem znajomy. Jedno się jednak nie zmieni nigdy. Był to człowiek szalenie kreatywny, twórczy i inteligentny. Jednocześnie pozostał wierny sobie, swoim poglądom i miłości. Miłości do żony i do fantazji, a także do spokojnego, ciepłego życia z rodziną.

Na końcu książki znajdziemy nie tylko obszerną bibliografii i przypisy, jakby ktoś chciał poszerzyć swoją wiedzę lub sięgnąć po książki autora, by lepiej zgłębić wpływ życia na pracę twórczą, ale też notkę, która rzuca inne światło na dom Tolkiena i jego żony. Czy jest potrzebna? Pewnie dla niektórych nie, ale ja uważam, że jak się kogoś przedstawia, to w świetle i cieniu. I dla mnie ta notka jest ważna.

Kto kocha Tolkiena, przeczyta jednym tchem, kto nie rozumie, raczej nie zapała miłością do jego biografii, choć to nie tylko historia pisarza. Przecież żył podczas obu wojen i związanych z tym przemian. Dlatego historyk też znajdzie coś ciekawego.


Za egzemplarz dziękuję



7 - 2023 Księżniczka debiutuje Connie Glynn

 Insignis 2020

378 str

Tłumaczyła Anna Kłosiewicz











Przed nami drugi tom serii, która miała być słodka i cukierkowa, a okazała się mroczniejsza, niż można by przypuszczać, a mimo to cudownie rozkoszna. Jeśli ktoś nie czytał poprzedniego, niech szybko nadrabia i nie czyta recenzji. Jeśli tylko macie ochotę dowiedzieć się, czy warto sięgać po drugi tom, zapraszam.

Nadszedł czas urodzin Lottie i Ellie. Obchodzą je niedługo po sobie, ale wiadomo, że to urodziny księżniczki są huczniej obchodzone. Portmanka zaczyna gubić się pomiędzy obowiązkiem, a własnymi pragnieniami. Jednak nadal największym pragnieniem jest ochrona Ellie. Czy Jamie w końcu uwierzy, że dziewczyna da radę? Czy dany im będzie kolejny rok szkolny? I w końcu, czy Lewiatan osiągnie sukces, czy młodym bohaterom uda się przechwycić formułę zatruwającą czekoladę firmy Tompkins i umysły przed nimi?

To ciężki rok. Dziewczyny nie wiedzą, komu ufać, wszak bliźnięta mogą być zamieszane w zatruwanie czekolady, która ewidentnie szkodzi uczniom. A jeśli nie one, to kto?  Nie do końca wiadomo też, jak traktować Anastacię, ze względu na Saskię, a współlokator Jamiego też nie jest zwyczajnym chłopakiem. Jak widać, akcja się zagęszcza, nie wiadomo, kto jest kim i gdzie czai się zagrożenie. To dobrze. Dzięki temu książkę czyta się szybko i z ogromnym zaciekawieniem, co przy młodym czytelniku jest szalenie ważne. Znudzony czytelnik to odłożona książka. A tu odkładać się nie chce, wręcz przeciwnie. Do tego bajkowy świat, zaczątek miłości i sukces gwarantowany.

Właśnie, miłość. To jest dla mnie najtrudniejsza rzecz w tej książce. O ile w pierwszym tomie wątek zauroczenia między głównymi bohaterkami jest delikatny i raczej bardziej w sferze domysłów, tu robi się bardziej wyraźny. I nie umiem sobie tego poukładać. Nie chodzi o brak tolerancji, ale o fakt, że książka skierowana jest do młodszych nastolatków, u których tożsamość płciowa i seksualna dopiero się kształtuje. Taka lektura może zaburzyć odbiór siebie, niepotrzebnie skłonić do eksperymentów, bo coś jest fajne w książce i mocno namieszać w głowie. Ja wiem, że seriale dla młodzieży też są pełne wątków homoseksualnych, ale jednak mnie to razi. Nie w takim natężeniu, nie w tak młodym wieku.

Wiek bohaterów już poruszałam w poprzedniej recenzji. Za młodzi, za wiele się dzieje. Po takiej akcji, jaka ma miejsce w książce, powinni siedzieć u psychologa i dochodzić do siebie, a nie radośnie hasać po szkole. No ale cóż, taka formuła tej książki, niektóre postacie specjalnie są tak opisane i mają taką historię, żeby ją do takiego, a nie innego zachowania dopasować. Ja tego nie kupuję, moje dziecko też nie. Ale w trakcie czytania najczęściej się o tym wieku nie pamięta i można czytać z prawdziwą przyjemnością.

Dla fanów autorka przygotowała ściągę, jakimi cechami charakteryzuje się uczeń któregoś z akademików Rosewood Hall. Dzięki temu każdy może się jeszcze bardziej wczuć w temat i identyfikować z ulubionym bohaterem, a jest w czym wybierać.


Za egzemplarz dziękuję



6 - 2023 Sekretna historia ludz…skarpetek Justyna Bednarek

 Poradnia K 2022

192 str












Kiedy mignęła nam wiadomość, że nie będzie więcej przygód rezolutnych skarpetek, moje dzieci były szalenie rozczarowane. Ja trochę też, bo niezbyt lubiący czytanie syn te książki pochłaniał.  Na szczęście otulistópki są sprytniejsze od swojego autora i nie dały o sobie zapomnieć. Tym razem przypominają o swej roli w odmętach historii. Justyna Bednarek podjęła rękawice i opisała ich przygody. Co z tego wyniknęło?

Samo dobro! Poprzednia seria przygód skarpetek była ciekawa, ale ta jej odsłona bije ją na głowę. Jest zabawnie, ciekawie i obrazoburczo. O tak, nie siadajcie do lektury bez otwartej głowy i przymrużonych oczu. Justyna Bednarek bawi się historią, tradycją i przekonaniami. Wplata obecność skarpetek do historii o Jezusie i o wojnach Greków z Persami. I, choć wydaje się to niedorzeczne, również w historię o dinozaurach. Podziwiam wyobraźnię autorki, jej umiejętność żonglowania wydarzeniami i opisywania ich tak, że nawet brak znajomości historii nie przeszkadza. Choć mocno ułatwia lekturę.

Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, ale moja córka zaczęła szukać informacji, jak to z tym opowieściami było naprawdę. I ot jest już w ogóle magia tej serii, bo prowokuje do pytań i poszukiwania odpowiedzi. Nie ma lepszego sposobu na naukę. Mówiąc szczerze, spodziewałam się jedynie funkcji rozrywkowej tej książki, więc ten pęd do wiedzy mnie zaskoczył.

Przy tej lekturze będą się świetnie bawić i mali i duzi. Ja sama połknęłam książkę w półgodziny, bo tak mnie zaciekawiła. Uważam jednak, że „Historia skarpetek” jest skierowana do starszych dzieci, niż „Przygody skarpetek”. Ze względu na historyczne odwołania. Młodszym dzieciom trzeba będzie przy lekturze trochę pomóc i towarzyszyć.

Książka jest pięknie ilustrowana rysunkami de Latoura. Jest też pięknie wydana, od strony graficznej naprawdę przyjemnie się na nią patrzy. Jednak ciut gorzej z czytaniem niektórych stron. Ciemne tło i szare lub zielone litery mnie osobiście bardzo przeszkadzały w odbiorze. Przy czytaniu na dobranoc, w przyciemnionym lekko świetle będzie to problem. I choć ładnie wygląda, jest niepraktyczne.

Skarpetki zajmują u nas szczególne miejsce na półce. Są czytane na wszelkie możliwe sposoby i po parę razy każda. „Sekretna historia skarpetek” bardzo nam się spodobała. Cieszę się, że skarpetki nie dały o sobie zapomnieć i powróciły w takim stylu. Cieszę się też, że Mała Be dorasta i pozwala sobie towarzyszyć również starszym czytelnikom. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wyczyny skarpetek w odmętach historii. Może dzięki tym książkom uda się odczarować tę naukę i dzieci chętniej będą zgłębiać jej tajniki.


Za egzemplarz dziękuję



5 - 2023 Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii Andersa Aileen Orr

 Replika 2022

312 str

Tłumaczył: Arkadiusz Bugaj











O dzielnym Wojtku słyszał chyba każdy. Misiek bawiący się z żołnierzami i idący z nimi w bój rozpala wyobraźnię dzieciaków po dziś dzień. A jeden taki dzieciak poznał Wojtka, gdy już nie był żołnierzem i mieszkał w zoo. Serce dziecka zostało tak poruszone, że jako dorosła kobieta Aileen Orr robi wszystko, by pamięć o niezwykłym żołnierzu nie umarła, a była żywa i pielęgnowana.

Oceniłam książkę po tytule. Spodziewałam się kolejnej opowieści o Wojtku, która będzie skierowana bardziej do dzieci, bo to one zazwyczaj się nim szalenie interesują. Dostałam książkę zupełnie dla dzieci nieprzystosowaną, ba, dzieci tej książki na pewno nie powinny czytać.

Autorka poznaje Wojtka w zoo w Edynburgu, gdy ten przymila się do każdego, od kogo usłyszy język polski. A że jej dziadek znał niedźwiedzia i jego opiekunów z czasów, gdy jeszcze służył jako żołnierz Armii Andersa. Nauczył dziewczynkę jednego słowa i od tego zaczęła się jej wielka miłość. Dorosła i założyła The Wojtek Memorial Trust, doprowadziła również do powstania i odsłonięcia pomnika tego niesamowitego zwierzęcia. Zebrała też wszystkie informacje i wspomnienia i dzięki temu powstała ta książka.

To opowieść o wielkim przywiązaniu, miłości i przyjaźni człowieka i zwierzęcia. Niesamowitej, czasami humorystycznej, czasami tragicznej. Opisanej tak, że nie sposób się oderwać. Legenda staje się rzeczywistością, żywą, namacalną. Wojtek z żołnierzami nosi kule i walczy, pluska się z nimi w basenie, objada wszystkie okoliczne drzewa i krzewy z przysmaków i pije na umór. Tak, w książce nie brakuje też takich fragmentów, dlatego zdecydowanie nie jest to lektura dla dzieci. Również dlatego, że jest to bolesny, trudny fragment historii, której nie sposób zrozumieć bez głębszej, szerszej wiedzy.

Lekturę wzbogacają zdjęcia zarówno zgromadzone w The Polish Institute and Sikorski Museum oraz te ze zbiorów autorki. Bez przeczytania tekstu opór może budzić fakt, że na kilku z nich Wojtek jest na bardzo krótkim łańcuchu. Jednak w tekście jest wszystko wyjaśnione i już nie budzi negatywnych emocji.

W książce, prócz historii Wojtka, która jest bardzo rzetelną, świetnie wykonaną pracą, jest również epilog mający przedstawiać zasługi Polaków w walce z III Rzeszą. Historia tam zawarta sięga jednak głębiej w przeszłość i… jest pełna błędów i przekłamań. Polski wydawca oczywiście dodał do tego prostujące przypisy, ale ja nie jestem przekonana, czy tak fałszywy fragment historii, wprowadzający w błąd, mylący fakty i daty powinien w ogóle być zawarty w tej książce. Historia Wojtka fascynująca i porywająca i tę część polecam z czystym sumieniem. Epilog zdecydowanie na minus, kto chce, mógł sam doczytać, ten fragment można pominąć. Miało to przybliżyć losy żołnierzy Andersa, wyjaśnić, czemu walczyli tak, a nie inaczej i co ich łączyło z Ojczyzną, ale mam wrażenie, że nie do końca podołano temu zadaniu.


Za egzemplarz dziękuję



4 - 2023 Uśpione namiętności Anna Niemczynow

 LUNA 2022

352 str









Bella Walter zostaje wdową. Ma sześćdziesiąt lat, całe życie poświęciła mężowi i dzieciom, ma ogromny majątek i pazerne dzieci. Z wnuczką u boku, niemym przyzwoleniem dwójki dzieci i ogromnym oburzeniem graniczącym z chęcią ubezwłasnowolnienia z pozostałej dwójki z ich połówkami chce spełniać marzenia.

Długo obserwuję autorkę, jej sposób bycia i sposób na życie, ale to moja pierwsza przygoda z jej książką. I przepadłam na pierwszej stronie. Jakie to wszystko dobre, zabawne w taki trochę sarkastyczny, trochę życiowy sposób. Jest śmiech przez łzy, jest złośliwość, jest to wszystko, za co kocham, książki. I jest ogromne zdziwienie, że tak można, że można chcieć komuś zaplanować życie, nie pytając go o zdanie, jakby był rzeczą, choć nawet rzeczy nie przenosi się z miejsca na miejsce co dwa i pół miesiąca. I zadziwia lista namiętności Belli, taka prosta, taka przyziemna, a dla niej tak trudna do zrealizowania przez czterdzieści lat.

Autorka pięknie pokazuje, jak to jest żyć w wahadle. Bella przez całe życie żyła wychylona w jedną stronę, skupiona na celu, nie dająca sobie przestrzeni. Ileż takich kobiet jest, nie dających sobie miejsca w życiu na samych siebie, na życie, na drobne przyjemności, bo dzieci, bo mąż, bo nie wypada. Niestety zerwanie się z tego wahadła często prowadzi do odchylenie w drugą stronę, kompletnie różną, diametralnie wręcz inną. Bella przez chwilę tak działa, przy czym ona zdaje sobie sprawę z tego, że jest po drugiej stronie i szuka równowagi. Chce być dobra dla siebie, a przez to być dobra dla innych, na szczęście nie wpada w pułapkę i o tych „innych” nie zapomina. To ważne, by znaleźć środek między kompletnym egoizmem, a zupełnym oddaniem. Myślę, że dzięki tej książce wiele kobiet może taki środek znaleźć.

Miałam ogromny problem z tą książką. Bo z jednej strony jest jak plasterek na zadrapanie, jak ciepłe kakao i kocyk w pochmurny dzień. Otula ciepłem, miłością, czułością, z każdej strony bije dobro, wdzięczność i taki ulotny czar, który sprawia, że oddech zwalnia, a człowiek czuje się dobrze sam  ze sobą. Anna Niemczynow pisze do każdej czytelniczki osobno, trafia w czułe punktu, utula je i traktuje z miłością. Jest, jak dobra przyjaciółka, przy której można zwolnić i być sobą. A jednocześnie czułam się, jakbym czytała poradnik, jakby ktoś mi coś kazał i wytykał błędy. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z mężem. Spojrzał na mnie i powiedział, że po prostu jestem, jak Izabelle przed śmiercią męża – spętana tym, co wypada i co mnie się wydaje, że muszę zrobić. To była trudna nauka. To była potrzebna nauka.

Niestety mam jedną uwagę krytyczną, która dotarła do mnie dopiero chwilę po przeczytaniu książki. Niesiona entuzjazmem, ciepłem, miłością, wdzięcznością i wiarą na początku tego nie zauważyłam. Co się stało na końcu z Franką i Maciejem? Wierzę, że nie zostali porzuceni.

Nie bądźcie, jak Bella, bądźcie dla siebie dobre, miłe, dbajcie o siebie. I bądźcie wdzięczne. To brzmi, jak banał, ale po przeczytaniu książki doceniam więcej i jest mi lżej. Z całego serca polecam książkę każdemu, nie tylko kobietom, bo dobry powinien być dla siebie każdy.


Za egzemplarz dziękuję



Łączna liczba wyświetleń