Fabryka Słów 2022
438 str
Na ten tom wielu czekało z niecierpliwością. Od lat.
Nieopublikowane dotąd opowiadania Kresa ujrzały światło dzienne wraz z tymi już
znanymi. I każde było oczekiwane, bo wszak to Mistrz. A ja nie lubię opowiadań.
Jak więc przyjęłam kolejną już część „Księgi Całości”?
Nie lubię opowiadań, bo ledwo zżyję się z bohaterem, a tu
już koniec. A ja chciałabym więcej. I właśnie dlatego tę część Kresa lubię
najbardziej. Bo autor raczy nas opowiadaniami, choć oczywiście mają one
objętość godną „Księgi Całości”, a jednocześnie wiąże jedno z drugim
bohaterami, wspomnieniami, wydarzeniami. Jednak są to powiązania na tyle luźne,
że można czytać w innej kolejności, choć oczywiście ta zaproponowana przez
autora nadaje im głębszego sensu. Jednak potem bez problemu można sięgać po
ulubione. Ja jestem tą formą zachwycona i zdecydowanie proszę o więcej. W
porównaniu z „Panią Dobrego Znaku” nad którą trochę się męczyłam, tu przez
tekst się po prostu porywa i nie pozwala zaczerpnąć oddechu. To taki kolejny
dobry zryw w długiej już serii. I za to też duży plus dla autora, że pomimo
gorszych części, obniżenie poprzeczki, choć może akurat komuś tamten tom
przypadł do gustu, potrafi nadal wznieść się na wyżyny i przypomnieć, dlaczego
go kochamy i czytamy kolejne setki stron, które się nie nudzą.
Jak zwykle Kres zachwyca psychologiczną stroną swych
powieści. Mamy tu wspaniały rys osobowości człowieka, przekrój przez
najpiękniejsze zalety jak i najgorsze wady. Autor nie boi się stawiać swych
bohaterów przed trudnymi wyborami, z których nie zawsze wychodzą z tarczą i
honorem. Bez wahania rzuca ich w mroczne czasy, okrutne intrygi i zdarzenia,
które mogą ich złamać. Na tym tle pokazuje miłość, przyjaźń, podłość i
szlachetność, które nie zawsze są tak jednoznaczne, jak chcielibyśmy je widzieć.
Tu nie ma wydumanych bohaterów, choć często mówi się o odkupieniu starych win.
Jest za to miejsce na refleksję, prawdę i zrozumienie, że człowiekiem czasem
rządzą emocje.
„Żeglarze i jeźdźcy” to nie bajeczka dla dzieci. To mroczna,
okrutna, bardzo brutalna fantastyka, której nie powinni czytać co wrażliwsi, a
od której mimo wrażliwości nie sposób się oderwać. Bo to wszystko jest
potrzebne i wyważone. I choć krew leje się strumieniami, a trup ściele gęsto,
nie ma tu mowy o przesadnym epatowaniem okrucieństwem. To wszystko ma swoje
miejsce i znaczenie. A jak komuś nie pasuje, cóż, trzeba polubić lub przestać
czytać. Choć jestem przekonana, że będziecie żałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz