28 - 2021 Grombelardzka Legenda Serce Gór Feliks W. Kres

 Fabryka Słów 2021

580 str











Po Górach biega dziewczyna o dziwnych oczach, wielki kocur i jeszcze większy człowiek. Oprócz tego chodzą tam zwykli ludzie, którzy spotykając te legendy, tworzą kolejne opowieści.

 

Kiedy ma się do czynienia z cyklem, trudno w pewnym momencie napisać coś nowego i odkrywczego. A z Kresem jest tak, że albo się go kocha od pierwszych stron i potem czyta, co tylko wyszło spod jego pióra, albo się go nie lubi i tu sprawa jest prosta. Ja należę do tej pierwszej grupy, a dodatkowo moja miłość zwiększa się z każdym kolejnym tomem. Dlaczego? Ano dlatego, że w tej części legendy się spotykają, ścierają, tworzą nowe szlaki i nowe rozgałęzienia historii. Robi się coraz ciekawiej, a historia z opowiastki zamienia się w pełną zawirowań przygodę, nad którą już trzeba myśleć, by się nie pogubić. I o ile można było dwie pierwsze części czytać osobno bez utraty wątków, tak tu wchodzimy w istotę serii. Pojawiają się bohaterowie znani nam wcześniej z pierwszego tomu, część rzeczy się wyjaśnia, część stawia kolejne pytania. Również cała intryga, koligacje i zagrania polityczne biorą tam początek, więc znajomość pierwszej części wiele ułatwia. A jeśli ktoś czekał na trzeci gatunek obdarzony rozumem, to właśnie jego czekanie zostało nagrodzone. W tej części pojawiają się sępy. I sieją zamieszanie, ale to już musicie doczytać.

 

Pojawia się też wątek miłosny. Oczywiście, nie jest cukierkowo, radośnie i romantycznie, ale ta historia szczególnie przypadła mi do gustu i trafia do mnie o wiele bardziej, niż wszelkie westchnienia i podchody miłosne. Miłość w „Grombelardzkiej Legendzie” nie jest prosta i łatwa, przynosi sporo bólu i rozterek, a jak jeszcze dodamy tło z masakry, to w zasadzie nie ma się czym zachwycać, a jednak ma taki czar, że ciężko się nie zauroczyć.

 

Wydawca reklamował tę część jako najbardziej liryczną rzeź, jaką czytaliśmy i nie pomylił się ani trochę. Jest dużo krwi, mnóstwo okrucieństwa i jeszcze więcej opisów, ale nie zniechęcajcie się. Są napisane tak, że zamiast odłożyć z niesmakiem, chce się czytać dalej. To jest swoisty fenomen autora, bo z reguły nie lubię rąbaniny, a tu wchodzi, aż miło. Może to wynika ze stylu Kresa i jego poczucia humoru, które naprawdę trafia w mój gust. Świetnie się przy tych książkach bawię, są ogromną odskocznią od codzienności. Zdaje sobie sprawę, że nie każdemu ten typ humoru może przypaść do gustu, w poprzednich recenzjach odradzałam zagorzałym feministkom, ale jak ktoś lubi szyderstwo i sarkazm, to na pewno się nie zawiedzie.

 

Niezmiennie polecam fanom gatunku, to naprawdę kawał dobrej polskiej fantastyki. Nie zrażajcie się tym, że jest dużo krwi i przemocy, dzięki temu powieść może się rozwijać i stawać jeszcze ciekawszą. I nie ma co, ukrywać, staje się bardziej prawdopodobna.


Za książkę dziękuję



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń