31 - 2021 Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru Feliks W.Kres

 Fabryka Słów 2021

Księga całości tom 4

400 str












Bez legend Grombelard to tylko wiatr i deszcz. Ale one tam są, spotykają się, wpadają w pułapki i…

Nie mogę Wam tego zdradzić, bo byście nie przeczytali, a naprawdę warto. Choć ja w pewnym momencie uznałam, że dla mnie lektura „Księgi Całości” zakończyła się nawet przed końcem czwartego tomu. Tak się nie robi, ja piszę zażalenie do autora, choć kocham jego stanowczość i nie cackanie się z bohaterami to jednak z niektórymi mógłby się pocackać. I jeszcze ten koniec, ta sugestia w liście, no po prostu tak nie można, to przewraca do góry nogami  wszystko, w co człowiek wierzył i co sobie przez dziesiątki stron układał. Niestety, a może „stety”, bo za to go szanuję, Kres nie zmienia stylu. Znęca się nad bohaterami, wrzuca ich w intrygi i kłopoty i nie zawsze wyciąga tak, jakby sobie czytelnik życzył. Jednak musicie wiedzieć, że to chyba najbardziej krwawa i brutalna część tej serii. Przynajmniej dla mnie, nawet opowieść o piratach nie była aż taką rzezią.

Nie da się tej części czytać osobno, ale to już wiecie. To ona zamyka „Grombelardzką Legendę” i choć wiele osób miało za złe wydawnictwu dzielenie tej części na dwa tomy, to sam Mistrz tak chciał. I powiem Wam, że ma to sens. Nie przez sprawy techniczne. Te tomy dobrze się czyta z taką przerwą, dzięki temu inaczej układają się akcenty i zupełnie inaczej przez to składa się historia. I choć przez chwilę przeszkadzało mi skakanie w czasie, to szybko przywykłam do takiego sposobu snucia opowieści i znów wszystko było jasne. A przynajmniej tak jasne, jak może być u Kresa.

W tej części dostajemy mnóstwo walki, ale też mnóstwo przemyśleń. Ten tom wiele wyjaśnia, zagląda w zakamarki ludzkiej duszy, odkrywa wady i zalety ludzi, kotów i sępów. To książka o granicach szaleństwa, ludzkiej wytrzymałości i wierności. Znajdziemy w niej miłość, przyjaźń i nienawiść w takich dawkach, że chce się skończyć czytać, a jest to niemożliwe, bo czas płynie, a sieć zła się zacieśnia.

„Grombelardzka Legenda” zamyka pewien cykl w cyklu. Stanowi spójną całość, która dość jasno i wyraźnie się kończy. Można z powodzeniem zakończyć czytanie na tych czterech tomach. I ja nawet miałam ochotę po tym, co autor zgotował w ostatniej części. Jednak nie mogę. Kocham styl autora i jest em szalenie ciekawa nowych wątków i zakończenia pewnych niedokończonych z tej części. Bo takie też są, choć dla chcących zakończyć lekturę mogą zostać niedopowiedziane. Ja jednak jestem ciekawa. I bardzo chcę mieć całą serię na półce, by radować nią oczy. Nie sposób bowiem nie wspomnieć o przepięknych srebrnych okładkach, które z tomu na tom robią się coraz ładniejsze. Dla mnie „Wstęgi Aleru” mają najpiękniejszą.


Za egzemplarz dziękuję



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń