416 str
Medvid jest wojem na dworze władcy, choć daleko mu do nowej,
chrześcijańskiej wiary, bliżej mu do księżnej, dlatego jeszcze nie poszedł w
knieję.
Osmund jest chrześcijańskim rycerzem, na służbie biskupa i
Boga, owładnięty modlitwą i wiarą w to, że stary porządek nie tyle nie powinien
istnieć, ale jest tylko wymysłem.
A Gosława jest wiedźmą. Z kotem, domem na kurzych nogach i
miotłą, jako środkiem transportu.
I właśnie tej trójce, no dobrze, piątce, bo trzeba jeszcze
policzyć wiedźmiego kota i skrzata domowego, Marcin Mortka wysyła na ratunek
Gnieznu, które z całym dworem zostało zabrane. Właśnie. Dokąd? Tego muszą się
dowiedzieć bohaterowie, choć każdy ma swoje podejrzenia i każdy inne powody, by
ratować zaginionych. Świetnie się bawiłam patrząc na zmiany, jakie zachodzą w
każdym z uczestników wyprawy, na ich relacje z otoczeniem i reakcje na świat.
Autorowi nie brakuje poczucia humoru i to jest kolejna mocna strona tej
książki. Owszem, zdarzają się patetyczne przemowy, głównie Osmundowi, ale jedno
zdanie komentarza, czasem nawet jedno słowo, rozładowuje napięcie i pokazuje
inną stronę medalu. Zderzenie takich charakterów było najlepszym posunięciem z
możliwych, by stworzyć książkę, która spodoba się nie tylko wielbicielom
autora, ale również tym, którzy jego twórczości jeszcze nie znają. Myślę, że to
dobry początek, by zacząć Mortkę uwielbiać.
Świetna kreacja bohaterów, starcie ich charakterów, poglądów
i motywacji sprawia, że Żółte ślepia czyta się błyskawicznie, a do tego każdy
znajdzie kogoś do uwielbiania. Ja do tej pory mam problem, czy wolę Gosławę,
czy skrzata, bo oboje są świetni, ale do wiedźmy mi jednak bliżej. A oprócz
znakomicie opisanych postaci mamy wspaniałą fabułę. Polityczna intryga wpisana
w historyczne ramy i wymieszana z dawnymi bajaniami i wierzeniami tworzy
mieszankę wybuchową. W kwestii rodzimych potworów, stworzeń mniej lub bardziej
przyjacielskich i wymyślonych nie ustępujemy nikomu, a autor pokazuje to z
właściwym sobie rozmachem. Przeciąga czytelnika przez świat dawnych bajań
zostawiając ogromny niedosyt i milion pytań, co jest prawdą, bo wymysłem
bajarza, a co być może kiedyś naprawdę się działo, choć przez historię zostało
zapomniane jako niegodne kraju chrześcijańskiego. Wszystko zgrabnie
skonstruowane tworzy spójną całość z elementami grozy wywołanymi przez wtrącone
przywidzenia i koszmary senne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz