Fabryka Słów 2022
495 str
Ilustrował Przemysław Truściński
Księga Całości tom 10
Minęło pięć lat, odkąd Riolata
Ridareta nie żyje. Wszystko się zmieniło. Zmienili się ludzie, rozpadły sojusze
i zmianie też uległ porządek na świecie. A może właśnie wszystko pozostało bez
zmian i liczy się tylko władza?
Na ten tom długo czekaliśmy. I kiedy
już prawie mieliśmy go w rękach, okazało się, że znów nie wiadomo, co dalej, bo
przyszedł kres na Kresa. Nie sposób omawiać tej książki bez odniesienia do
śmierci autora. Czyta się inaczej, pozostaje nostalgia i ciągłe pytanie, jak
dalej potoczą się losy nie tylko bohaterów, ale też całej „Księgi Całości”. A
jest nad czym się zastanawiać, bo Kres wraca nie tylko, nie obniżając formy,
ale nawet ją podnosząc. Ta część jest taka, jak wszyscy znamy, soczysta,
dosłowna, dowcipna i okrutna. A jednocześnie bardziej wyważona, dojrzalsza,
jeszcze bardziej, choć wydawało się to już niemożliwe, dopracowana. Bohaterowie
się zmieniają i nie jest to zmiana podyktowana ogromną przerwą w pisaniu. O
nie! Autor doskonale wszystko przemyślał, wszystko się łączy, ewidentnie widać,
że żył tym światem i stworzył go z miłością i ogromnym zaangażowaniem, by każdy
element pasował do innych, nawet do tych w pierwszym tomie.
Znów wracamy na morze, na statki. To
są moje ulubione fragmenty, kocham sposób, w jaki autor opisuje walki morskie i
życie piratów. I co tu dużo mówić - kocham Ridi. To, co dzieje się w tej
bohaterce i za jej przyczyną to jest mistrzostwo Mistrza. Po poprzednim tomie
myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, a jednak Kres miał inny pomysł i
naprawdę świetnie go wykonał. Psychologicznie, charakterologicznie, fizycznie i
pod każdym innym względem Ridi jest dziełem Mistrza, a może samego diabła. To,
co dzieje się w tym tomie, wszelkie polityczne i osobiste sprawy oplecione
wokół tej kobiety nabierają jeszcze większego rozmachu.
Miłośników pary Przyjętych też nie
czeka rozczarowanie, może nie pojawiają się jakoś szalenie często, ale są i
znów wnoszą ważne rzeczy do całości. Zresztą, mimo pewnych zmian personalnych,
na pewno spotkacie na kartach tej części tych, których lubicie.
Nie tylko główni bohaterowie zostali
dobrze opisani. W zasadzie w książce nie ma osoby, która byłaby nijaka. Każdy
bohater, nawet drugoplanowy, a nawet taki pojawiający się na chwilę ma pewne
specyficzne cechy, jest dobrze nakreślony i ma coś, dzięki czemu może zostać
zapamiętany. A to bardzo ważne, bo u Kresa wszystko może się przydać potem, do
rozwikłania intrygi, bądź zrozumienia pewnych kwestii.
„Księga Całości” zmierza do kresu.
Choć ten się rozciąga, poza „Najstarszą z Potęg” pisarz zaplanował jeszcze trzy
tomy. Czy będzie nam dane je przeczytać, zachłysnąć się do końca historią i
odkryć jej wszystkie karty? Nie wiem. Jednak wiem, że warto poznać tyle, ile
nam na razie było dane. To była wspaniała przygoda. Liczę, że po przerwie,
będzie nam dane ją dokończyć.
Za egzemplarz dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz