50 - 2019 Mirabelka Cezary Harasimowicz

Zielona sowa 2018
200 str
Ilustracje Marta Kurczewska



Mirabelka rośnie na najpiękniejszym podwórku przy kamienicy pana Friedmana. Patrzy na mieszkańców, rozmawia z dziećmi i komentuje to, co się dzieje. Z perspektywy drzewa. I przenosi pamięć o Dorce, Chaimie, Maćku i braciach Alfusach.

Na warszawskich Nalewkach wszystkim żyje się dobrze. A potem wybucha wojna. Straszna, okropna, dzieląca ludzi na tych dobrych, złych i tych, którzy muszą umrzeć, choć nie są niczemu winni. Jak opowiedzieć taką historię dzieciom? Jak to zrobić lekko i tak, by nie przerazić, a jednocześnie zachować pamięć o tamtych czasach. Cezary Harasimowicz podejmuje się tego trudnego zadania, ale ja mu nie zaufałam. Przeczytałam najpierw sama, by wiedzieć, czy dziecko pojmie. I nie pojęłam. Byłam dokładnie tak samo przerażona i nic nie rozumiejąca, jak mirabelka, która patrzyła na płonącą stolicę, na ludzi idących do pociągu na ostatnią drogę, na wdeptane w ziemię koraliki, które kiedyś dawały radość. I pomyślałam wtedy, że nie ma czasu, kiedy człowiek jest na to gotowy, nie ma wieku, który pozwoli objąć umysłem to, co się stało. I może właśnie takie proste zdania, jakie są w książce pozwolą zbliżyć się do prawdy. Nie zrozumieć, po prostu ją poznać. Z perspektywy drzewa, które widzi tyle, na ile ma gałęzi, rozumie tyle, ile ludzie powiedzą i tyle, ile czuje w środku. Jak dziecko właśnie. I od dziecka wszczepiać wrażliwość na ludzką krzywdę.
Płakałam, ogromnie płakałam nad tą książką, ale ja mam szerszą wiedzę niż, drzewo, które chciało wyrwać się z korzeniami z tego zła. Mam szerszą perspektywę. Dzieci jej nie mają, przejdą przez tą książkę lżej, ale pestka zostanie zasadzona. Jak kolejne pestki mirabelki, jak kolejne złote kulki nadziei i miłości. Bo o wojnie mówić trzeba,. W prostych, zwykłych słowach, bez pietyzmu, bez męczeństwa. Zwyczajnie, choć z wyczuciem. I tak właśnie opowiada mirabelka, która dzięki słowom Cezarego Harasimowicza przetrwała na zawsze. Nawet budowę i zalanie betonem korzeni.
Historia mirabelki mnie zauroczyła. I przeczytam ją dzieciom. Przez łzy, tłumacząc, ale ze świadomością, że tak trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń