49 - 2018 Mój pomysł na życie Elżbieta Kosobucka

Storybox.pl
Videograf 2017
352 str, 13 godz 25 min
czyta: Joanna Gajór



Melody Sawicka ma wszystko. Wiedzę, pieniądze, przyjaciół, zainteresowania, pasję, dobrą pracę, w której jest doceniana. Nie ma tylko mężczyzny u boku, co zdaje się jej nie przeszkadzać. Kiedy pewnego dnia ma stłuczkę z Pawłem Baryckim, biznesmenem, który najpierw zdaje się jej gburem i chamem, ale zyskuje w trakcie, jej życie wywraca się do góry nogami.

Romans kwitnie, choć nie jest pozbawiony spięć, Melody jest szczęśliwa, a ja ciągle miałam wrażenie, że stanie się jakaś katastrofa. Słuchałam, jak zaczarowana, bo choć chwilami głos Joanny Gajór mi nie pasował, jej intonacja wydała mi się nie na miejscu i ja przeczytałabym ją inaczej, to narracja i sama opowieść wynagradzały to w dwójnasób. Polubiłam Pawła, polubiłam Melody, choć denerwowała mnie decyzjami, postawą i egoizmem. Ale denerwowała mnie tak, jak może wkurzać najlepsza przyjaciółka, którą się lubi, ale którą ma się ochotę potrząsnąć. Ja miałam ochotę potrząsnąć Melody, kazać jej się ogarnąć, zobaczyć, co robi wokół siebie tymi niby dobrymi dla innych decyzjami, jak ich rani i krzywdzi. A potem zrozumiałam, że denerwuje mnie w niej to, co sama robię. A jeszcze później nastąpiła katastrofa, choć zupełnie nie na tym froncie, na jakim podejrzewałam. Spodziewałam się czegoś innego, ale i tak dostałam ogromną pożywkę dla emocji. W głowie miałam milion pytań, co ja bym zrobiła na jej miejscu, bo bardzo się z nią utożsamiałam, a ona... nadal była samolubna, podejmowała decyzja za innych i koszmarnie mnie denerwowała. Dopiero z czasem jej postawa się zmienia, bohaterka dojrzewa i staje się taką przyjaciółką, której z dumą można powiedzieć, że to zaszczyt ją znać. Ja jestem zaszczycona, że Elżbieta Kosobucka mi ją przedstawiła.

Niestety, prócz tego, że miejscami nie podobało mi się, jak powieść została przeczytana, a kilka dialogów było sztucznych, ale o gustach się nie dyskutuje, dopatrzyłam się jednego błędu. W jednym miejscu jest Wielkanoc, potem mija czas i dopiero wybucha wiosna. Małe niedopatrzenie czasowe, które na moment oderwało mnie od bajki snutej przez pisarkę. Poza tymi dwoma błędami nie mogę się do niczego przyczepić, może jeszcze za mało rodziców Melody, ale rozumiem, że w powieści nie występują często. Są niby kochający, a jednak podcinają skrzydła, odbierają wiarę i tłamszą córkę. Nie polubiłam ich i buy może chęć odcięcia się Melody od nich powoduje, że tak rzadko pojawiają się w treści. Inne postacie drugoplanowe też pojawiają się niezbyt często, mimo to każda z nich ma odrębny charakter i motywy postępowania. Część jest nijaka, ale nie ma to żadnego wpływu na akcję, są tłem i tacy mają pozostać.

Pomysł na życie jest powieścią, która pokazuje, że zawsze warto iść swoją drogą, że należy kochać mądrze i pozwolić się kochać drugiemu człowiekowi. Przekazuje mnóstwo emocji, gra na nich, jednocześnie dając drogowskazy do dobrego życia. Osobiście nie zgadzam się z przekonaniami Melody co do niektórych spraw, ale szanuję jej poglądy. Dużo mnie nauczyła. Ta książka na zawsze we mnie pozostanie, bo, choć to banalnie brzmi, zmieniła moje życie. Wniosła w nie chęć życia z pasją, według mojego własnego pomysłu, który nie jest, ani lepszy, ani gorszy od pomysłu innych. Jest po prostu mój. I tego wam życzę, jednocześnie serdecznie zachęcając do sięgnięcia po tę książkę. Może nie tąpnie wami tak, jak mną, może już umiecie iść własną drogą, może już jesteście księżniczkami, ale na pewno wam się spodoba. I utwierdzi w tym, by podążać za własnym sercem, marzeniami, by być szczęśliwym z samym sobą.
A czego ja sobie życzę?
Przeczytać kiedyś tę bajkę, bajkę ich życia oczami Pawła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń