47 - 2018 Internat Izabela Degórska

Novae Res 2018
362 str




Wiktoria chce zgłębić fenomen starej powieści Internat, która po premierze przeszła bez echa, a po latach przeżywa drugą młodość, dość intensywną. Przebierają się za bohaterki, tworzą grupy w mediach społecznościowych, organizują zloty. Dla studentki socjologii jest to nie lada gratka. Chce wejść w świat powieści, jednak nie spodziewa się, że zrobi to dosłownie, gdyż książka wciąga ją w siebie. Kiedy Łucja wchodzi do szafy, znajduje za jej drzwiami magiczny i cudowny świat. Co po drugiej stronie znajdzie Wiktoria?
Internat mnie przyciągał. Okładką, ostrzeżeniem, że ta książka może mnie pożreć, opisem, dosłownie wszystkim. I dałam się wciągnąć i faktycznie mnie pożarł. Nie mogłam się oderwać od historii Wiktorii i innych dziewcząt uwięzionych w wirtualnym świecie wykreowanym przez autorkę. Nie jest to prosty świat. Postacie mają z góry narzucone swoje role, kwestie i nawet uczucia od nich nie zależą. Czują tylko to, co zostało zapisane na kartach Internatu. Niektóre są płytkie, puste, nic nie znaczą, zwane są pustakami, ale są też i takie, które mają jakieś szczątki władzy. Dlaczego szczątki? Bo powieść ma ramy, nie może zdarzyć się tam nic innego, z tych ważnych rzeczy, przedstawienie musi trwać, bez względu na to, czy Sandra, główna bohaterka, zrobi jakiegoś psikusa, czy nie. Nadal będą lekcje, będą mijać miesiące, a potem znów będzie wrzesień. Ciągle ten sam scenariusz z małymi odstępstwami, które jednak nie mogą zmienić fabuły.
Jednak skoro Wiktoria, wcielona w nielubianą, złośliwą i podłą Annę Wolf nie jest jedyną żywą istotą, to może dziewczęta razem uciekną z książki? Czy stworzą się sojusze? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Bardzo podobało mi się to, że Izabela Degórska nie zapomniała, że poza światem toczącym się w ramach książkowego Internatu, pozostaje świat realny. Wiktoria nie znika ot tak, coś się z tym wiąże i autorka o tym nie zapomniała. Mamy więc relację ze strony Wiktorii-Anny, ale również ze strony jej chłopaka, który został na zewnątrz. Świetnie pokazane są postacie. Te realne mają wady, zalety, przeżywają na różne sposoby, myślą, różnią się między sobą. Natomiast postacie książkowe obnażają konstrukcje wielu książek i ich bohaterów. Oni są tylko tacy, jakich zapisał ich autor, nie mogą zrobić nic poza to, co zostało zapisane i nigdy nie wyjdą z pewnych schematów. Degórska pokazuje, jacy płytcy są czasem bohaterowie, których wystawiamy na piedestał lub jak ograniczeni są ci źli, oni po prostu nie mogą być inni. I nie dotyczy to tylko tej książki, ale każdej, jaką weźmiemy do rąk. Nie da się wykreować bohatera, który będzie idealną kopią człowieka.
Koniec mnie trochę rozczarował. Przez całą powieść coś się dzieje, trudno zaczerpnąć głębszy oddech, bo niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem, fabuła nie idzie, a biegnie do przodu. A na końcu nagle zwalnia. Czułam się tak, jakbym wynurzyła się z głębokiej wody i nie wiedziała, co się ze mną dzieje. A potem nagle bum i znowu straciłam oddech. Dzięki temu zabiegowi, temu zwolnieniu i potem nagłemu zadziałaniu na emocje książka stała się jeszcze ciekawsza. Na pewno będę do niej wracać i choć jest to książka dla młodzieży, wiele osób znajdzie w niej coś dla siebie. Delikatny poczucie niepokoju towarzyszące czytaniu, rozwikłanie tajemnicy przejścia i Zjawa, która jest zagadką obu powieści na pewno spodobają się tym, co lubią troszkę się bać.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń