320 str
Tłumaczył: Janusz Maćczak
Mają wspólny dom i wspólne siostry, dzielą ze sobą książki,
a nawet łóżko. Jednak nigdy się nie widzieli. Jego mama i jej tata kiedyś
poróżnili się do tego stopnia, że się do siebie nie odzywają, nie kontaktują,
dzielą jedynie dom, z którym żadne nie mogło się rozstać. Wymieniają się w nim
co tydzień, pilnując, by się nie spotkać. A dwoje młodych ludzi tęskni do
siebie coraz bardziej… Czy uda się ich połączyć?
Początkowo trudno mi się było połapać w tej patchworkowej
rodzinie. Nie pomagał nawet spis osób i łączące ich więzi z początku książki.
Nasze dzieci, jego i jej dziecko, nowi partnerzy i ich przeszłość mieszała mi
się i utrudniała odbiór. W końcu postanowiłam się tym nie przejmować i wtedy
dopiero zatraciłam się w powieści. Skupiłam się na odczuciach Sashy i Raya, na
ich samotności, rozdarciu i nadziejach. To tworzyło przede mną nowy aspekt tej
książki. Tym bardziej, że tej dwójki nie da się nie lubić i nie da się im nie
kibicować. Bo oczywiście domyślacie się, że od początku pachnie romansem, ale
jak może być inaczej, jak on śpi w łóżku, w którym nadal jest jej zapach?
Postacie są właśnie tak pokazane, przez pryzmat emocji. To dzięki nim widzą
świat taki, a nie inny, podejmują decyzje lub tkwią w tym, co im zgotowali
rodzice.
Dla mnie jest to powieść o rodzinie, która kiedyś była
razem, a teraz tworzy nowe rodziny i o tym, jak należy, a jak nie wolno
rozwiązać pewnych spraw. Ludzie, którzy mają wspólne dzieci nie mogą się na
siebie obrazić, jak dzieci w piaskownicy, bo kiedyś się to obróci przeciw nim.
To opowieść o wielkiej sile tęsknoty za normalnością i za rodziną w całości,
choćby były w niej dodatkowe osoby. To też powieść o tym, że niezałatwione
sprawy z przeszłości rzutują na teraźniejszość tak mocno, że nie da się pójść w
przyszłość bez ich rozwiązania. Bo zawsze dopadną, w najmniej oczekiwanym momencie. Bez
określenia, kim się jest, jakie są korzenie naszego istnienia, nie można
tworzyć siebie.
Wszystko razem jest literaturą młodzieżową, ale tylko
dlatego, że są w niej nastolatkowie. Niekiedy doroślejsi, niż rodzice,
mądrzejsi, bardziej otwarci. I za to lubię tę książkę. Za odwrócenie ról i
pokazanie, że silna chęć młodych może pokonać głupi upór starszych.
Polecam, choć na początku polecam uzbroić się w cierpliwość.
W nagrodę dostaniecie nietuzinkową powieść o dorastaniu, nie tylko takim
dosłownym, ale też o dorastaniu do rozliczenia się z przeszłością, dorastaniu
do decyzji i do bycia sobą. I zwrot akcji, który doprowadził do… Ale to sami
się musicie przekonać.
Nie ogarniam :/ Oni mają tych samych rodziców? To, tego, jak i skąd ten romans?
OdpowiedzUsuńNo chyba że jest, tak po prostu, pomimo. To byłoby... dość odważne, że tak łagodnie to ujmę.
UsuńNie. Sama dochodziłam do tego dość długo. Matka i ojciec się rozwiedli. Matka ma innego partnera i syna. Ojciec nową partnerkę i córkę. Czyli po rodzicach mają tylko przyrodnie rodzeństwo, a sami nie są spokrewnieni. Jak się patrzy na ich spis to wtedy to jest prostsze.
UsuńTo jakby twoi rodzice mieli z kimś innym dzieci. Ty dla nich jesteś siostra,a oni dla siebie obcy, bo rodziców nie łączą więzy krwi.
Musiałam nad tym trochę podumać. Czyli - jeśli dobrze myślę - można w ten sposób stać się jednocześnie siostrą i szwagierką ;D
UsuńJeśli idziemy tak daleko - tak.
Usuń