Replika 2020
303 str
Jerzy Ptakowski był narodowcem i więźniem KL Auschwitz. Jego
spisane wspomnienia są o tyle cenne, że był więźniem obozu prawie cały czas
jego trwania, uczestniczył w obozowej konspiracji, a nawet stał na jej czele. W
książce obala mity, broni lub obnaża prawdę historyczną, tropi przekłamania i
rozprawia się z kłamstwem lub mijaniem się z prawdą powstałą w latach
powojennych. Jako bezpośredni uczestnik, bardzo aktywny, jest kopalnią wiedzy i
informacji, które inaczej nie ujrzałyby światła dziennego. Wydane po raz
pierwszy w roku 1985 w Londynie dziś trafia w ręce polskich czytelników.
To nie jest zwykły pamiętnik, to nie jest również reportaż.
Bliżej tej książce do literatury faktu, bo autor bardzo dba o to, by jego
wspomnienia były poparte wspomnieniami innych lub faktami niepodważalnymi. Nie
znajdziemy tu mnóstwa emocji, epatowania cierpieniem i opisu codzienności
obozowej. Tu mamy miejsce na podkreślenie działań bohaterów, narodowców lub
nie, to swoisty hołd złożony każdemu z nich. To uczczenie pamięci każdego z
tych, którzy nawet nie należąc do frakcji potrafili zachować się godnie i jak
na Polaka przystało. Autor bez zbędnego tłumaczenia otwarcie mówi o początkowej
niechęci do Żydów, a potem nawet o współpracy, mówi o wielonarodowym
charakterze obozu i o współpracy z tymi, do których w czasach pokoju odnosili
się źle. Podkreśla przy tym, że przedwojenne animozje i zarzuty nigdy nie
straciły na znaczeniu, ale w obozie liczyło się tu i teraz i to, z jakimi
ludźmi się stykało. Bardzo mocno jest o zaznaczone przy okazji opisu dobrych,
uczciwych Niemców i złych ludzi z innych narodowości. Jerzy Ptakowski przykłada
dużą wagę do tego, by nie utożsamiać okrucieństwa lub jego braku z
narodowością. Ubolewa też przy tym bardzo nad faktem osądzania na jednym
procesie Polaków i Niemców, co według niego pomaga Niemcom bronić się, że nie
tylko oni mordowali w Auschwitz.
Auschwitz bez cenzury i bez legend jest książką ciężką,
jeśli nie zna się choć trochę historii również z politycznej strony. Pojawiają
się w niej czołowe postacie ze sceny politycznej, wspominane są wydarzenia, bez
znajomości których pewne rzeczy są oderwane od rzeczywistości. Autor posługuje
się też specyficznym językiem, mocno związanym z obozem, ale tu z pomocą
przychodzi słownik na końcu książki, również w tekście, w miarę pojawiania się
trudnych słów, są one wyjaśnianie w przypisach. Te są w ogóle bardzo
rozbudowane i o ile część dotyczy bibliografii i źródeł, to część poszerza
jeszcze wiedzę i dodaje szczegóły.
Książka jest podzielona na rozdziały tematyczne. Można je
czytać oddzielnie i bez konieczności zachowywania porządku. Jeśli kogoś
interesuje historia samych narodowców i ruchu oporu w obozie może pominąć
przykładowo procesy katów obozowych.
Książka, jak wspomniałam, była wydana ponad trzydzieści lat
temu. Bardzo dobrze, że Replika zdecydowała się ją wydać, jednak jedna rzecz
nie daje mi spokoju. Rozumiem, że autor dysponował inną wiedzą o ilością
zabitych w KL Auschwitz. Wtedy faktycznie mówiło się o czterech milionach, ale
dziś obowiązuje liczba podana przez Pipera, opiewająca na 1,1 mln, czasem
podaje się, że jest to 1,5 mln ludzi, którą to liczbę oficjalnie podaje się na
stronie Muzeum. Zabrakło mi tej informacji i informacji o rozbieżności tych
liczb do wydawcy. Jakiegoś przypisu, posłowia, czegokolwiek, bo ta liczba
wprowadza w błąd. Poza tą jedną uwagą książka jest kopalnią wiedzy o obozie,
jego podziemiu i o tym, jak to wszystko działało od środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz