We need YA 2020
400 str
Kacpra i Ninę łączy ta sama szkoła i chęć przetrwania. Tylko
on chce po prostu przetrwać do osiemnastu lat, by wyrwać się ze szkoły, a ona
chce przetrwać, bo jest gnębiona przez innych uczniów. Czy jest szansa, że
gdzieś pośród własnych nieszczęść odnajdą drogę do radości?
Martyna Senator pisze książki dla młodzieży o i młodzieży,
ale akurat tę powinien przeczytać każdy rodzic, każdy nauczyciel, każdy, komu
na sercu leży dobro dzieci i młodzieży. Najgłośniej krzyczy serce porusza
bowiem bardzo ważny, a niestety bardzo często kompletnie ignorowany problem. A
może nawet nie ignorowany, a zamiatany pod dywan. Przemoc w szkole, zarówno
fizyczna, jak i psychiczna, jest zrzucana na karb dojrzewania, żartów, często
usprawiedliwiana. I właśnie na to zwraca uwagę autorka. Na to, jak bardzo takie
zachowanie dorosłych wpływa na młodych, którzy nie chcą mówić, boją się, że
zostaną zignorowani, nie mówią też rodzicom, by ich nie martwić i zostają z
problemem zupełnie sami. Tu Nina i Kacper mają wspaniałych rodziców, którzy nie
pozwalają sprawie ucichnąć, dają dzieciom wsparcie. Ale iluż jest rodziców
zaprzeczających, obracających w żart, tłumaczących, że „chłopcy tak mają”. I
iluż rodziców tych, którzy się znęcają, zaprzecza, obwinia ofiarę, próbuje
znieść odpowiedzialność z własnego dziecka. Mnóstwo takich przemyśleń i emocji
targało mną przy lekturze. Jednak choć znęcanie się nad rówieśnikami jest
głównym tematem tej książki, nie można nie wspomnieć o jej innych aspektach.
Martyna Senator w delikatny, ale bardzo emocjonalny sposób
pokazuje żałobę i różne sposoby jej przeżywania. Pokazuje rozpad rodziny,
zrozpaczonej, nieradzącej sobie z odchodzeniem i stratą. Tu nie ma miejsca na
bohaterstwo, tu jest zwyczajne życie, w którym przychodzi załamanie, klęska i
oddalanie się od najbliższych. Ale pokazuje też próbę powrotu na dobre tory,
ogromne pokłady nadziei, szczerości, która boli, ale potem pozwala się
zabliźniać ranom. Mówi też o relacji z rodzicami, o ważnej funkcji rozmowy i
szczerości, nie zamykaniu się na innego człowieka w swoim bólu i strachu.
Porusza ważny temat nie chowania się ze swoimi emocjami i tego, że nie ma złych
emocji, są tylko te, które chowane głęboko, szkodzą człowiekowi.
Najgłośniej krzyczy serce to książka bardzo emocjonalna, tym
bardziej, że nie jest wyssana z palca, a poparta faktycznymi zdarzeniami.
Przerażające jest, jak młodzi ludzie mogą sobie nawzajem szkodzić, jak bardzo
są w tym bezkarni, a ofiary zostawione same sobie, jak bardzo chory jest system
pomocy. Nad tą książką nie możemy przejść obojętnie, ona jest krzykiem tych,
którzy krzyczeć się boją lub nie mają kogo prosić o pomoc. To apel do nas,
dorosłych, byśmy nie lekceważyli, nie próbowali minimalizować problemów, nie
odkładali rozmów na później. By nie było za późno na ratunek. Żarty zdarzają
się wszędzie, i dobrze, ale żart kończy się tam, gdzie drugiej osobie dzieje
się krzywda.
Na końcu książki znajduje się spis miejsc, gdzie młodzież
może się zgłosić, gdy jest ofiarą przemocy lub po prostu czuje się źle i chce o
tym porozmawiać. To bardzo ważna informacja. Razem z wydźwiękiem książki
zostawia wiadomość, że nie są sami, że zawsze znajdzie się choć jedna osoba,
która chce pomóc.
To nie jest książka do polecenia, to lektura obowiązkowa, to
bardzo ważna, bardzo mądra książka. Ja dziękuję za ten głos, za to wołanie.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu oraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz