1 - 2019 Anioł na śniegu Joanna Szarańska

Czwarta Strona 2018
328 str



W kalwaryjskim bloku znów zbliżają się święta. Bohaterowie z poprzedniej części chcą sprawić radość sąsiadom, a szczególnie pani Michalskiej. Czy magia świąt wygra i tym razem?

U Joanny Szarańskiej jest tona brokatu, szczególnie, kiedy Zuzanna bierze się do roboty, świecidełek, modnych dekoracji, wstążek i prezentów. I łyżka dziegciu. Taka dość spora. Bo książka jest życiowa, a w życiu nic nie zmienia się na dobre po jednym wspaniałym wydarzeniu, do tego sprzed roku. I póki nie pojmie się, że święta to nie choinka, ozdoby i ileś tam potraw, a ludzie i życzenia płynące z serca, to nic się nie zmieni, nawet, jak całe miasto spotka się pod szczególnej urody jodełką.
Każda postać znalazła tu swoje miejsce, każdej autorka poświęciła sporo czasu i w ten sposób lepiej poznajemy każdą postać z osobna, choć w sposób szczególny jedno małżeństwo, a może ja tylko na nie zwróciłam uwagę? Nie brakuje zabawnych przygód Kajtka, problemów mamy Kwiatek i niezłomnego ducha pani Michalskiej. Anna kwitnie bez Waldemara, choć i ten typ trochę namiesza, w życiu reszty mieszkańców też zmieniło się to i owo.
W książce nie brakło też wątku kryminalnego, paskudnej zbrodni, która całe święta postawiła pod znakiem zapytania i musiała wkroczyć Kalina Radecka-Piórecka. Na moje szczęście, bo detektyw ze mnie kiepski i nie udało mi się zgadnąć, kto stoi za tym czynem. Nie jest to jedyne zmartwienie pani detektyw, bowiem kochana teściowa również u niej chce stworzyć niepowtarzalną magię świąt, wtrącając swoje trzy grosze, które niekoniecznie Kalinie się podobają.
Joanna Szarańska, jak nikt inny potrafi pokazać ludzkie przywary. Wyśmiewa egoizm, skąpstwo, brak rozmowy i inne grzechy przeciw miłości. Robi to w taki sposób, że niezauważalnie wsączają się do głowy, a potem pączkują w życiu, zmieniając je i przekładając prawdy oczywiste i znane od lat na te, które się faktycznie stosuje. Nie brak też wzruszeń i historii chwytających za serce. Nie będę ukrywać, że niejedna łza popłynęła po policzku, a w gardle dławiło. To wszystko sprawia, że historia nie jest idealna tylko na okres świąteczny, bo błędy popełniane przez bohaterów Anioła na śniegu nawarstwiały się przez cały rok. I warto po nią sięgnąć nawet, gdy za oknem maj, by zrozumieć, że życie ma proste rozwiązania, których my nie chcemy brać pod uwagę.
Mnie do szczęścia zabrakło jednego telefonu, jednej rozmowy. Mam tym samym nadzieję, że to nie będzie ostatnie spotkanie z mieszkańcami ulicy Weissa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń