14 - 2021 Król Bezmiarów Feliks W. Kres

Fabryka Słów 2021

702 str

Cykl: Księga całości tom 2 




Szerń i Szerer już znamy, choć nie można powiedzieć, że coś o nich wiemy. A tu Kres pokazuje nam Bezmiary, które są równie tajemnicze, straszne i... ciekawe.

 

Ledwo się człowiek otrząsnął po pierwszym tomie, w którym zdawać by się mogło, że jest wszystko, a dostaje drugi i tu już nie może się oderwać. Kres zabiera nas w podróż po morzu pirackim żaglowcem, ale jakim! Ten żaglowiec to postrach mórz, Cesarstwa i chyba każdego, kto słyszał o kapitanie Rapisie. To nie powieść, to ballada opowiadana w portowej tawernie i to przez świetnego bajarza. Tu czuć powiew wiatru, smak soli na ustach. Na wskroś przenika nas strach przy bitwach i abordażach. A to dopiero początek. Potem mamy szaloną intrygę, siły, o których lepiej nie mówić, a tu są rzeczywistością i mnóstwo dobrej przygody. Jeśli ktoś lubi morskie klimaty, dużo akcji i niekoniecznie ułagodzone słownictwo, odnajdzie się w tej lekturze, jak nigdzie indziej. Wszystko jest tak plastyczne, tak żywo opisane, jakby człowiek siedział tam, na pokładzie, albo w krzakach na wyspie i patrzył i chłonął. Oczywiście, nie brak tu brutalności, dosłowności opisów i ogólnych okropieństw, od których jeży się włos na głowie. Zdecydowanie nie polecam osobom o słabych nerwach i feministkom. Te ostatnie jeszcze by były skłonne do spalenia książki na stosie, tak rytualnie, a szkoda by było, bo nie dość, że kawał dobrej, polskiej fantastyki, to jeszcze wydanie pierwszorzędne.

 

Właśnie, wydanie. Oprócz pięknej, zintegrowanej okładki tłoczeń, wybłyszczeń i ilustracji, które nadal mnie zachwycają, jest jeden minus. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale książka jest za gruba. Ciężko się ją czyta, ciężko trzymać w dłoniach, a jak ktoś nie lubi zaginać grzbietów, to trzeba się sporo nagimnastykować. I choć zawsze jęczę, jak jest podział jakiegoś tomu, to tu by nie zaszkodził.

 

Kres to mistrz wyobraźni. Jego dzieło porywa, wsysa w wir przygody i nie chce wypuścić ze swych szponów. Nie znalazłam niczego, co byłoby niespójne, wszystko się ze sobą łączy, odsłaniając kolejne fragmenty opowieści. I zdawać by się mogło, że piraci, intrygi, potwory i to wszystko, co znajdziecie w książce, to za dużo. A ja wam powiem, że to za mało, że wciąż chce się więcej i więcej. Autor budzi w czytelniku głód, głód nie do zaspokojenia, nawet na ostatniej stronie. Bo przecież wiemy, że Księga Całości ma więcej, niż tylko te dwa tomy. I zawsze chce się więcej.

 

Zaszyjcie się w kącie, żeby wam nikt nie przeszkadzał, puśćcie szanty, weźcie kufel ulubionego... soku i zanurzcie się w przygodę.


Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu oraz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń