Chillibooks 2021
393 str
Tucker nie chce rozstawać się po związku na lato. Ma
nadzieję, że jedna impreza zmieni wszystko. W zasadzie na to samo ma nadzieję
Erika, która co prawda nie lubi imprez, ale na tej ma nadzieję, przy pomocy
Tuckera, się zresetować i wrócić do dawnego życia. Żadne z nich nie spodziewa
się, co z tego wyniknie.
W podziękowaniach autorka mówi, że jest to książka o
imprezach. Aż mną wstrząsnęło, gdy to przeczytałam, bo mówienie tak o tej
książce jest kompletnie niesprawiedliwe i krzywdzące. Choć przyznaję, że na
początku też uznałam, że będzie to świetna książka na lato, odprężająca i
milutka. Myliłam się. Owszem, chwilami jest milutko. Historia Tuckera i Eriki
jest słodka i dzięki niej robi się ciepło na sercu. Brakowało mi miłości, która
nie jest wyuzdana, napakowana erotyzmem, a w zamian za to emanuje czułością,
tkliwością, szczerością i jest budowana na przyjaźni. Kupili mnie w całości. I
choć chwilami oboje zachowują się, jak szczeniaki, bo zamiast rozmawiać,
dopowiadają sobie pewne rzeczy, ale na szczęście nie obrażają się. No, może po
prostu nie na długo. Ważnym motywem jest też różnica wieku między bohaterami i
postrzeganie ich przez ten pryzmat.
„Wszystkie nasze chwile” to również przepiękna powieść o
szukaniu siebie. O byciu na tyle innym, że źle się czuje w swoim ciele, ale nie
na tyle, by być outsiderem. Ale właśnie przez postrzeganie siebie samego, przez
brak akceptacji samego siebie, bohaterowie podejmują różne decyzje i brną w
różne sytuacje. Równocześnie piękne jest, jak otwierają się na siebie nawzajem,
odkrywają wartość rozmowy i przyjaznej obecności drugiego człowieka. Tucker w
pewnym momencie dostrzega, jak ważna jest obecność innych ludzi. Oboje mają
oddanych przyjaciół i choć się z nimi kłócą, to jednak zawsze mogą na siebie
liczyć.
Bardzo podoba mi się odmalowanie drugoplanowych bohaterów.
Są bardzo mocno zarysowani, od razu wiadomo, kto jest kim i jaki będzie na
kilku następnych stronach.
Narracja prowadzona jest dwutorowo, raz od strony Tuckera,
raz od Eriki. Dodatkowym podziałem jest wyraźny podział na kolejne imprezy, na
których bohaterowie się spotykają. Podoba mi się ten sposób opowiadania
historii, choć przez to, że dzieje się tu i teraz, niewiele wiemy o przeszłości
bohaterów i więcej musimy się domyślić. Jednak ta tajemnica też ma swój urok.
Oni sami nie wiedzą o sobie wszystkiego, jedynie z plotek, a wiedza posiadana
przez czytelnika mogłaby to zaburzyć.
Kolejną warstwą tej książki jest historia patchworkowych
rodzin. Zdecydowanie podobał mi się ten wątek, uważam, że jest coraz bardziej
na czasie i trzeba go poruszać. A tu dodatkowo, to rodzony ojciec jest dupkiem,
a ojczym okazuje się być równym gościem. Tu również autorka wskazuje na
otwartość, rozmowę i nie zamykanie się na nic.
Spodziewałam się spokojnej, uroczej historii. Dostałam pełną
tajemnic i głębszego sensu powieść, która jednak rozczarowała mnie końcem. Za
mało, za krótko, słowem: liczę na dalszy ciąg.
Pamiętajcie, premiera już za tydzień.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu ChilliBooks
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz