15 - 2021 Wszystkie nasze chwile Karen Hattrup Przedpremierowo

 Chillibooks 2021 

393 str



Tucker nie chce rozstawać się po związku na lato. Ma nadzieję, że jedna impreza zmieni wszystko. W zasadzie na to samo ma nadzieję Erika, która co prawda nie lubi imprez, ale na tej ma nadzieję, przy pomocy Tuckera, się zresetować i wrócić do dawnego życia. Żadne z nich nie spodziewa się, co z tego wyniknie.

W podziękowaniach autorka mówi, że jest to książka o imprezach. Aż mną wstrząsnęło, gdy to przeczytałam, bo mówienie tak o tej książce jest kompletnie niesprawiedliwe i krzywdzące. Choć przyznaję, że na początku też uznałam, że będzie to świetna książka na lato, odprężająca i milutka. Myliłam się. Owszem, chwilami jest milutko. Historia Tuckera i Eriki jest słodka i dzięki niej robi się ciepło na sercu. Brakowało mi miłości, która nie jest wyuzdana, napakowana erotyzmem, a w zamian za to emanuje czułością, tkliwością, szczerością i jest budowana na przyjaźni. Kupili mnie w całości. I choć chwilami oboje zachowują się, jak szczeniaki, bo zamiast rozmawiać, dopowiadają sobie pewne rzeczy, ale na szczęście nie obrażają się. No, może po prostu nie na długo. Ważnym motywem jest też różnica wieku między bohaterami i postrzeganie ich przez ten pryzmat.

„Wszystkie nasze chwile” to również przepiękna powieść o szukaniu siebie. O byciu na tyle innym, że źle się czuje w swoim ciele, ale nie na tyle, by być outsiderem. Ale właśnie przez postrzeganie siebie samego, przez brak akceptacji samego siebie, bohaterowie podejmują różne decyzje i brną w różne sytuacje. Równocześnie piękne jest, jak otwierają się na siebie nawzajem, odkrywają wartość rozmowy i przyjaznej obecności drugiego człowieka. Tucker w pewnym momencie dostrzega, jak ważna jest obecność innych ludzi. Oboje mają oddanych przyjaciół i choć się z nimi kłócą, to jednak zawsze mogą na siebie liczyć.

Bardzo podoba mi się odmalowanie drugoplanowych bohaterów. Są bardzo mocno zarysowani, od razu wiadomo, kto jest kim i jaki będzie na kilku następnych stronach.

Narracja prowadzona jest dwutorowo, raz od strony Tuckera, raz od Eriki. Dodatkowym podziałem jest wyraźny podział na kolejne imprezy, na których bohaterowie się spotykają. Podoba mi się ten sposób opowiadania historii, choć przez to, że dzieje się tu i teraz, niewiele wiemy o przeszłości bohaterów i więcej musimy się domyślić. Jednak ta tajemnica też ma swój urok. Oni sami nie wiedzą o sobie wszystkiego, jedynie z plotek, a wiedza posiadana przez czytelnika mogłaby to zaburzyć.

Kolejną warstwą tej książki jest historia patchworkowych rodzin. Zdecydowanie podobał mi się ten wątek, uważam, że jest coraz bardziej na czasie i trzeba go poruszać. A tu dodatkowo, to rodzony ojciec jest dupkiem, a ojczym okazuje się być równym gościem. Tu również autorka wskazuje na otwartość, rozmowę i nie zamykanie się na nic.

Spodziewałam się spokojnej, uroczej historii. Dostałam pełną tajemnic i głębszego sensu powieść, która jednak rozczarowała mnie końcem. Za mało, za krótko, słowem: liczę na dalszy ciąg.


Pamiętajcie, premiera już za tydzień.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu ChilliBooks



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń