352 str
Korporacja daje szczęście, spełnienie i wszystko, czego
człowiek potrzebuje. Weronika została też przez korporacyjny świat
przygarnięta, gdy jej rodzice zniknęli, prawdopodobnie ginąc w czasie trzeciej
wojnie światowej. Nie może marzyć o lepszym starcie w przyszłość. A jednak
czegoś jej brakuje…
Nadal nie mogę się po tej książce otrząsnąć. Wstaję rano i
moja pierwsza myśl właśnie ku tej lekturze się kieruje, a zaraz potem
przychodzi myśl, że przecież już skończyłam. Tak bardzo weszłam w świat
Weroniki, tak bardzo zżyłam się z bohaterami, stali się moimi przyjaciółmi, że
rozstanie z nimi były równie bolesne, jak poznawanie ich losów. Bo to nie była
prosta książka. Poruszone w niej wątki są jeszcze surrealistyczne, to dość
daleko posunięta dystopia, gdyż nikt na razie nie zakazuje wiary, na liście
zakazanych nie ma też książek, kultury wysokiej, zabobonów i polegania na kimś,
ale już wielki spisek i wielka kontrola nie są aż tak nieznane. Szerzenie
ciemnoty w myśl zasady, że głupim tłumem lepiej się manipuluje, dodawanie do
tego przywilejów i pozorów łatwego życia może przerażać. Każdy musi być
szczęśliwy, każdy musi być podporządkowany, każdy ma swoje miejsce i nie może
go zmienić. Autorka bardzo sprawnie wykreowała ten przerażający świat.
Opowiadając wszystko z punktu widzenia zbuntowanej jednostki sprawia, że
wydarzenia się są nierealne, ale dzieją się tu i teraz. Dlatego tak trudno
wyjść poza ramy książki, wrócić do codzienności i uznać, że to tylko fikcja.
Dlatego tak trudno jest się otrząsnąć.
O bohaterach nie wiemy za wiele, tyle, ile Weronika
spostrzeże w świecie, gdzie każdy jest szczęśliwy, a jeśli tego nie czuje, to
po prostu kłamie. Trudno zaufać komukolwiek i choć podczas lektury miałam parę
podejrzeń, chwilami nawet na granicy pewności, to jednak zawsze z tyłu głowy
pozostawał pytajnik i wątpliwości. Ogromnym plusem tej książki jest wyzierająca
z każdej strony niepewność, nieufność i ostrożność. Wytworzone w ten sposób
relacje między Weroniką i Jankiem stają się jeszcze ciekawsze i jeszcze
bardziej wciągają w opowieść.
W dużej mierze jest to dystopia. Ogromna część tego, co
opisała Anna Stokłosa, się nie dzieje i mam nadzieję, że nigdy się nie stanie.
Jednak zachowania ludzi w dobie kryzysu, bo nie da się tego stanu, który
stworzyły korporacje nazwać inaczej, są ponadczasowe. Mamy tu przegląd
bohaterów, tchórzy, ludzi pozornie obojętnych ale i takich, którzy są
zadowoleni z obecnego stanu rzeczy. Autorka przedstawia również sposoby na
radzenie sobie z sytuacją, często odmienne, często rodzące pytania natury
moralnej.
Wielowymiarowa, nieprzewidywalna, pochłaniająca zostawia w
czytelniku niedosyt i chęć sięgnięcia po więcej.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwo Dragon oraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz