24 - 2018 Życzenie z głębi serca Jude Deveraux

Wydawnictwo Lucky 2018
400 str
Przełożyła Monika Kozłowska


Gemma zostaje wybrana jako jedna z trzech do starania się o pracę przy katalogowaniu i spisaniu historii rodziny pani Frazier. Kobieta kupiła i sprowadziła mnóstwo pudeł z rachunkami, pamiętnikami, listami i innymi dokumentami rodziny męża w nadziei, że pomoże jej to zostać hrabiną. Kiedy dziewczyna to widzi, pragnie od razu zagłębić się w dokumentach, poznać historię rodziny, marzy też, że w końcu napisze doktorat, a może i znajdzie swoje miejsce na ziemi. Pracę dostaje, jednak za propozycją pani Frazier nie kryje się jednak tylko pęd do tytułu. W odkopywaniu tajemnic, również związanych z kamieniem życzeń, pomaga jej najstarszy syn pracodawcy, Colin. Czy Gemma znajdzie coś ciekawego, co pozwoli jej napisać pracę doktorską i dostać dobrą pracę? A może połączy ją z Edilean, miasteczkiem, które od razu pokochała coś więcej?

Patrząc na okładkę i czytając opis z tyłu spodziewałam się kolejnej baśni w stylu ona przyjeżdża do domu bogaczów, zakochuje się w dziedzicu, wypowiada życzenie, które spełnia kamień życzeń i żyją długo i szczęśliwie. I po części moje przypuszczenia się sprawdziły, bo faktycznie między młodą poszukiwaczką historycznych ciekawostek, a miejscowym szeryfem iskrzy. Ale historia nie jest prosta, łatwa i banalna.

Zacznę od minusów, bo książka nie rzuciła mnie na kolana, choć jest przyjemną lekturą. Dla mnie w powieści są dwie poważne wpadki. Za jedną odpowiada autorka, za drugą wydawnictwo. Jak to w książkach z wątkiem romantycznym bywa, pojawiają się sceny łóżkowe i one są największym problemem zależnym od autorki. Są płaskie i nijakie, zarówno emocjonalnie, jak i erotycznie. Czytając je, miałam wrażenie, że czytam listę zakupów lub coś podobnie nic nie znaczącego. I o ile w pierwszej scenie ma to swoje uzasadnienie, to potem wychodzi drętwo i przydługo. Wydawnictwo za to poległo na korekcie. Znalazłam mnóstwo literówek, a wiecie, że jestem na tym punkcie wyczulona i jeden prawdziwy koszmarek, w którym albo brakuje połowy zdania, albo trzeba go przebudować pod względem gramatyki.
A plusy? Na pewno dobrze opisani bohaterowie, którzy są od początku do końca jacyś. Ze swoimi emocjami, zachowaniami i reakcjami. Można ich polubić i znienawidzić. Ja na przykład od razu zapałałam antypatią do pani Frazier, która jest intrygantką i idzie do celu nie oglądając się na innych. Bardzo podoba mi się też Gemma, która jest co prawda naukowcem, ale bynajmniej nie jest typowym kujonem zapatrzonym w książki - ćwiczy na siłowni, boksuje i pomaga w ten sposób w nauce sportowcom. Jak? Dowiecie się z książki. Wątek kryminalny, choć nie jakoś bardzo skomplikowany, powoli buduje atmosferę i w pewnym momencie czytałam z zapartym tchem.
Poza tym powieść czyta się dość przyjemnie i choć, jak dla mnie, mogłoby być więcej o historii rodziny, więcej o poszukiwaniach, a mniej romansu, to czytało mi się przyjemnie, bo jednak proporcje są wyważone i nie ma fragmentów niepotrzebnych.  I ta pełna napięcia końcówka, która wyjaśnia wszystko! Jest też kilka ciekawostek motoryzacyjnych, zarówno bardziej, jak i mniej współczesnych, co dodaje książce dodatkowego smaczku.

Miłość, tajemnica i magia, tak można w skrócie opisać tę książkę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Lucky.

1 komentarz:

  1. Chyba kiedyś czytałam jakąś książkę autorki, coś mi to nazwisko się kojarzy. Książka lekka, w sam raz na lato z tego co widzę :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń