37 - 2019 Lilana Małgorzata Strękowska-Zaremba recenzja premierowa

Nasza Księgarnia 2019
184 str
przedział wiekowy: 10-14



Lilana ich do siebie zaprosiła, czekała na nich, wessała do siebie i sprawiła, że zaczęli być szczęśliwi. Mama się uśmiechała i choć Natalia tęskniła za Warszawą, była w stanie wiele poświęcić, by było tak, jak dawniej. Tylko czego od niej chcą ćmy o oszronionych skrzydłach?

Lilana to historia pisana sercem, złamanym sercem dziecka, któremu rozpadła się rodzina i które za wszelką cenę stara się sobie to wszystko poukładać. Przejmująca od pierwszej strony, napełniająca smutkiem, który nie chce odejść, osypuje się i zostaje, jak pyłek ze skrzydeł ćmy, niby pięknej, niby z rodziny motyli, a jednak budzącej strach. W tej książce wszystko budzi niepokój, wszystkiego jest za dużo, za mocno, za kolorowo, za jaskrawo. Lilana jest miejsce tak idealnym, że aż nierealnym, fikcja miesza się z rzeczywistością, po chwili nie wiadomo, co jest naprawdę, a co widzi tylko Natalia.
Podzielona na rozdziały zaczynające się opisem zdjęć Lilana jest tak naprawdę studium rozpadającej się rodziny. Ucieczek, zastępczych działań, nieszczęścia, może nawet depresji. Nic nie jest nazwane, bo wszystko opisuje nastolatka, która sama mówi, że wtedy była dzieckiem, niewiele rozumiała. Ale jej pytania, stawiane z perspektywy czasu przejmują do głębi serca i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Książka dedykowana jest dla dzieci, ale ja, jako matka, nie wiem, czy jest taki wiek, w którym pozwoliłabym dziecku Lilanę przeczytać. Może żeby zrozumiało, że nie każda droga jest dobra, że istnieje na świecie zło obleczone w dobro, a ucieczka nigdy nie jest sposobem na rozwiązanie problemu. Ale na pewno nie w wieku sugerowanym przez wydawnictwo. Myślę, że tak młoda osoba nie jest w stanie udźwignąć całego przesłania tej książki. To raczej lektura dla dorosłych, tych, którym nie wyszło, których drogi się rozchodzą. Dla tych, którym wydaje się, że wystarczy zamknąć drzwi, odesłać dziecko, odstawić na bok, by ono nie widziało, by żyło w iluzji. Mają rację, wydaje się im, bo dziecko widzi i czuje znacznie więcej, ale nie umie sobie z tym wszystkim samo poradzić. I wpada w pułapkę Lilany, która kusi spokojem, przyjacielskim stosunkiem, a jednocześnie niszczy, bo nic nie jest na zawsze, nie można uciec od rzeczywistości.
Lilana jest pisana sercem, sercem dziecka, które za wszelką cenę stara się poskładać rozwalone części idealnego świata. Z obrazów matki tworzy piękno, krajobrazy Lilany zapierają dech w piersiach, cudowny świat, gdzie wszystko jest możliwe. Jednak naprawdę to dorośli kreują dziecięcy świat, budują, burzą, naprawiają, niszczą. I to od nich zależy ile historii pisanych sercem powstanie. I jak bardzo będą przejmujące.
Autorka burzy stereotyp matki, która trwa zawsze, która nigdy nigdy nie zostawia. Tu jest inaczej, to matka ucieka od rodziny. Temat trudny, raczej nie poruszany, to kobiety są tymi bohaterkami, które samotnie wychowują dziecko. Tu jest inaczej i trzeba to podkreślić, bo to mocny punkt tej książki.
Lilana mnie przeraziła, zachwyciła, zmusiła do przemyśleń i zostawiła niezatarty ślad w mojej głowie. To obowiązkowa lektura dla rodziców, trudna, ale potrzebna. Po niej nic już nie będzie takie samo. A potem każdy z rodziców zdecyduje, czy jego dziecko powinno mieć za sobą taką lekturę.

Za książkę dziękuję
Wydawnictwu Nasza Księgarnia i

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń