51 - 2018 Wrota Milena Wójtowicz

Jaguar 2018
440 str




Niektórzy dziedziczą po rodzicach dom, inni kosztowności. Salianka odziedziczyła twierdzę i mnóstwo złota, armię i wszystko, co wiąże się z władzą, ale w pakiecie dostała też Wrota. Do piekieł. We własnej głowie. I to przez nią przechodzą demony, a ona nie ma w rej sprawie nic do powiedzenia. Nie bardzo może też coś powiedzieć na temat porwania z własnej twierdzy przez księcia, który koniecznie chce zostać bohaterem i ratować zagrożone białogłowy. A nie ma nic do powiedzenia dlatego, że Wrota chcą zwiedzać świat i czasami przejmują nad nią kontrolę. Wyprawa poza Twierdzę zmienia Wielką Czarownicę nie o poznania.
Twierdzę dostałam w swoje ręce przypadkiem, ba, ja jej nawet nie chciałam mieć, bo wiedziałam, że to trylogia i że znowu wpadnę po uszy. Ale, jak uczy sama książka, przeznaczenie w końcu i tak znajdzie do nas drogę i książka wpadła w moje ręce, a ja, zgodnie z przewidywaniami, zostałam zaczarowana. Milena Wójtowicz otworzyła przede mną drzwi magii, wiedźm, czarodziejek, bohaterów i humoru. O tak, książka jest przepełniona humorem, takim, jaki najbardziej lubię, inteligentnym, złośliwym. Co chwilę parskałam śmiechem, a moim ulubieńcem są Wrota, która mają swoje zdanie i nie wahają się ani chwili, by je przekazać. Kolejnym dużym plusem są bohaterowie. Choć jest ich dużo, każdy ma swój odrębny charakter, świat wartości i motywy.
Jednak co najważniejsze, książka nie jest typowym fantasy pod tytułem: samotny bohater ratuje świat przed zagładą. Tu nie ma ścisłego podziału na zło i dobro. Ci z dobrej strony są czasem gorsi, niż zła wiedźma, a demony potrafią być bardziej ludzkie w uczuciach. Główny dobry bohater ma poważny problem, bo wypada mu iść za tymi dobrymi, ale wie, że oni czynią zło. Nic nie jest jednoznaczne, a wydarzenia zmieniają swoje znaczenie pod wpływem rozwoju historii.
Wrota, w sensie książki, a nie wierzei w głowie czarownicy, zamiast odkrywać coraz więcej, w miarę czytania coraz więcej gmatwają, stawiają nowe pytania, nie udzielając odpowiedzi na poprzednie, a nawet jeśli, to budząc kolejne. Opowieść mnie porwała, w całości, zafascynowała i zaciekawiła. Dawno nie czytałam nic tak dobrego i śmiesznego.
Mimo wszystko jest coś, z czym się nie zgadzam, co mi się absolutnie nie podoba, o co jestem zła. Tego nie robi się czytelnikowi. Nie można tak kończyć książki. Nie wolno i już. I nie pociesza mnie, że będą jeszcze dwa tomy, w których na pewno będzie się działo, bo Salianka jest jeszcze bardziej wkurzona i jeszcze silniejsza, niż na początku. Bo po skończeniu książki czułam się dokładnie tak, jak Salianka, może tyko tego drania nie żałowałam. Jakiego? Przeczytajcie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń