47 - 2019 Royal Zamek z alabastru Valentina Fast

Media Rodzina 2018
Seria Royal tom III
264 str
Przełożył Miłosz Urban



Kolejne zadanie, kolejne wyzwania, ale dla Tatiany przestaje to mieć znaczenie, o ile kiedykolwiek miało. Ważniejsze są dla niej relacje między pozostałymi kandydatkami, tajemnice i wszystko, co się dzieje w pałacu, a co dziać się nie powinno.

Ten tom jest dużo lepszy od poprzedniego, dużo mroczniejszy, a tajemnica goni tajemnicę. Przynajmniej dla mnie, ale może też być tak, że zaczynam widzieć to, czego nie ma i tworzyć teorie spiskowe. Ale czy nie o to też chodzi w dobrej książce? Żeby pobudzała wyobraźnię? Zamek z alabastru mocno pobudził moją i nawet w nieszkodliwym zadaniu widzę drugie dno i tylko czekam, aż moje podejrzenia się potwierdzą. Tutaj też autorka mało uwagi poświęca zadaniu, ale akurat tutaj to jest plus, dzieją się inne rzeczy, a zadanie nie wymaga przygotowania. Jego dłuższe opisy tylko by irytowały, a tak zostawiają pola do popisu dla kandydatek, młodzieńców i okolicznych bohaterów. No właśnie. I tu niestety minus tej książki. Oczywiście, że historia skupia się wokół czterech potencjalnych książąt i ich wybranek oraz wokół lawirującej gdzieś pomiędzy Tatiany. Jednak w tle powinny istnieć jakieś inne kandydatki. Te jednak nawet tła nie tworzą, czasem są wspomniane z imienia, ale dla mnie pojawiają się, jak z sufitu, bo wcześniej przez kilkadziesiąt stron nie ma o nich ani słowa. I tu trochę kuleje wersja Tani, że dziewczyny są niemiłe, egoistyczne i wredne, bo ona sama nie interesuje się nikim, poza kilkoma najwyżej plasującymi się dziewczynami. Wiem, że w książce nie można się skupić na każdym, ale kilka zdań o każdej co jakiś czas naprawdę by wystarczyło, by nie robić potem z nich sztucznego, zupełnie nijakiego tła, które się stawia, jak akurat autorka sobie o tym przypomni.
Mimo tego jednego potknięcia uważam, że seria się rozwija, Tania zyskuje z tomu na tom, niektórzy tracą, zyskują i tworzą mętlik w głowie. To już nie zwykła bajeczka dal grzecznych dziewczynek, zaczyna się kawał dobrej szpiegowskiej książki z wątkami politycznymi. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu szczególnie, że kolejny tom zapowiada ogłoszenie, kto jest księciem, a przed nami jeszcze dwa kolejne. Co też autorka wymyśliła? Co stanie się pod kopułą? Mam nadzieję, że będziecie to śledzić wraz ze mną. Może nie z zapartym tchem, ale nieukrywaną przyjemnością.

46 - 2019 Jesienny pocałunek Carrie Elks


Wydawnictwo Kobiece 2019
392 str
Tłumaczyła Aleksandra Weksej


Juliet Shakespeare ma piękne nazwisko, wręcz stworzone do romansu. A przynajmniej miała, póki nie wyszła za mąż, bo wtedy bajka o Romeo i Julii się zakończyła. Teraz jest w trakcie rozwodu z mężem, który traktował ją jak ozdobę, która to ozdoba miała tylko wyglądać i wykonywać polecenie. Walczy o siebie i córkę.
Ryan to tata samotnie wychowujący synka, który co prawda na miłości do kobiet się nie sparzył, ale przez lata patrzył, jak ojciec traktuje jego matkę – ozdobę niezdolną do samodzielnego podejmowania decyzji.
Ścieżki tych dwoje krzyżują się, kiedy ich dzieci wdają się w bójkę.
Dwoje kompletnie obcych i różnych ludzi. Sąsiedzi, których los zetknął ze sobą w koszmarnych okolicznościach. A jednak wybucha między nimi chemia, która jest nie do pokonania. W całej książce czuć ogromną namiętność, choć akurat sceny miłosne są bardzo wyważone, delikatne i zwyczajnie piękne oraz czułość. Nutki romantyzmu dodają cytaty z Szekspira, które rozpoczynają każdy rozdział i ze zwykłego romansu tworzą powieść do przemyśleń, taką, nad którą można się zatrzymać, zamyślić. Idealna na jesienne, nostalgiczne wieczory, choć sama w sobie wcale nostalgiczna nie jest. Wręcz przeciwnie, ciągle coś się dzieje, wiecznie wpadamy w jednego problemu w drugi. To powieść o ludzkiej nienawiści, zawiści, o bogatych ludziach, którzy utracili człowieczeństwo i zwykłą godność. To opowieść o ucieczce od przeznaczenia i od przeszłości, która jednak nie daje o sobie zapomnieć. Znajdziemy tu nie tylko piękną miłość, trudną, bo u podstaw ma kłamstwo, brak wiary w siebie i wszelkie zakorzenione w przeszłości zdarzenia, które na nią rzutują, ale też oddanie, przyjaźń i niestety zwykłe chamstwo. Znajdziemy tu walkę o siebie, dwulicowość dawnych przyjaciół i siłę napędową pieniądza. A obok tego moc obietnic i przyrzeczeń, próba połączenia dwóch światów i dorosłość, która nie składa się z nakazów i zakazów, ale z dialogu i tworzenia czegoś razem.
Carrie Elks w Jesiennym pocałunku pokazuje, jak ważna jest wiara w siebie, ile człowiek może osiągnąć, gdy przestanie się bać i uwierzy, że jest silny. Jednocześnie pokazuje, ile można zaprzepaścić dumą, niedopowiedzeniem i głupim zachowaniem. Ależ mnie chwilami Juliet wkurzała, a w jednej scenie miałam ochotę nią mocno potrząsnąć. Tak, bohaterowie mają wady, nie są idealni, popełniają błędy i trudno się im do nich przyznać. Dzięki temu stają się ludźmi z sąsiedztwa, znanymi, lubianymi.
Jesienny pocałunek jest czwartą częścią cyklu o sistrach Shakespeare. Nieznajomość poprzednich w niczym nie przeszkadza, choć bohaterki poprzednich pojawiają się też tu i zapewne zepsułam sobie trochę zabawy. Mimo to z ogromną przyjemnością sięgnę po inne książki o siostrach. I niech to będzie najlepszą rekomendacją dla Jesiennego pocałunku.

Za egzemplarz dziękuję


45 - 2019 Iskra bogów. Nie kochaj mnie Marah Woolf

Media Rodzina 2019
447 str



Jess nie jest zwykłą nastolatką, a Cayden nie jest zwykłym... człowiekiem. Dziewczyna widzi więcej, czuje więcej i jest niejako zawieszona między dwoma światami. I właśnie ze świata bogów pochodzi Cayden, a dokładniej Prometeusz, który właśnie po raz kolejny próbuje odzyskać śmiertelność.

Wkraczamy w świat bogów, zwykłych ludzi i świata połączonego. I jest to zdecydowanie udany krok. Choć bohaterowie są nam znani z mitów, to jednak nie są sztywnymi postaciami, mają swoje wady i przywary, ale również masę zalet i cech typowo ludzkich. W końcu Prometeusz starał się stworzyć ich jak najlepiej. A teraz musi sobie radzić z tym, co stworzył, a co przez wieki ewoluowało. I w tym świecie, w naszych czasach autorka kazała mu starać się o dziewczynę, a ta mu ma nie ulec przed upływem sześćdziesięciu dni. Na szczęście Atena jest litościwa i wybiera tą, która nie jest w chłopaku zakochana. Gorzej, bo wybiera najlepszą jej przyjaciółkę. I tu zaczynamy wykraczać poza świat mitologii, a dostajemy opowieść o przyjaźni, miłości, zazdrości i zwykłym okrucieństwie. Do tego dodajmy waśnie rodowe ciągnące się przez wieki, kilka potworów i szybką akcję, a dostaniemy świetną powieść z pogranicza kilku gatunków. Bardzo udany mariaż mitologii, współczesności i mostu pomiędzy nimi w postaci zapisków Hermesa tworzy zabawną i bardzo udaną historię. Bawiłam się świetnie, wielokrotnie wybuchałam śmiechem, ale też niejednokrotnie zawieszałam się na chwil parę, bo pewne przemyślenia były tak trafne, tak logiczne i tak okrutne w stosunku do nas, ludzi, teraz żyjących.
Iskra bogów jest powieścią prostą, łatwą i przyjemną, a jednocześnie obnażającą przywary, wady i zalety ludzi, zarówno tych żyjących za czasów, gdy Prometeusz nie ukrywał się pod ludzkim imieniem, jak i tych współczesnych. W zabawny i niekiedy przewrotny sposób ukazuje też bogów olimpijskich. Dzięki niej mam ochotę wrócić do lektury o ich poczynaniach. Co prawda na początku było mi trudno połapać się, kto jest kim, bo mitologię czytałam wieki temu, ale z pomocą przychodzi słownik i drzewo genealogiczne. A po kilku rozdziałach czyta się szalenie przyjemnie i bez przerw na zaglądanie na koniec książki.
Zdecydowanie polecam, a sama czekam na kolejny tom.
Za egzemplarz książki dziękuję
Media Rodzina i

Łączna liczba wyświetleń