34 - 2019 Nie odchodź, Julio Ewa Barańska

TELBIT 2011
254 str



Julia żyje w cieniu siostry, piękności, która ma powodzenie, świetnego chłopaka i przede wszystkim zdrowie. Obraca się w najznakomitszych kręgach społecznych miasta. Dziewczynie brakuje wszystkiego, ale to zdrowie najbardziej by się jej przydało. Żyje z niewydolnością nerek, a wraz diagnozą przychodzi miłość Wiktora, ze strony, której najmniej się można było spodziewać.

Kupiłam tę książkę przypadkowo. Wiedziałam, czego się spodziewać, ale jako zagorzała fanka filmowego Love story musiałam się skusić. I owszem, dostałam miłość, ogromną, która potrafi góry przenosić, zdolną do poświęceń i nie pragnąca nic w zamian. Taką bajkową, wieczną, o jakiej każda z nas skrycie marzy, bez względu na wiek i stan doświadczeń w miłosnej materii. Miłość delikatną, subtelną, pozbawioną erotyzmu, ale mającą go ukrytego w podtekście. A obok tego dostałam okrutną prawdę o chorobie, na którą zapadła Julia. Książka pozbawiła mnie skutecznie złudzeń co do tego, że dializy to taka cudowna rzecz i osiągnięcie medycyny. Owszem, cudowna, bo ratuje życie, ale o jego jakości, o problemach z taką formą oczyszczania krwi się nie mówi. A ta książka obala mity, pokazuje straszną prawdę i otwiera oczy. Zawiera w sobie również fragmenty o transplantologii, która również jawi się jako objawienie, ale niekoniecznie jest do końca skuteczne i proste.
To również bardzo trafne studium zazdrości, zawiści i zepsutego świata wielkiej kariery nie popartej człowieczeństwem, współczuciem i zasadami. Ida, najlepsza przyjaciółka siostry Julii jest zepsutą dziewczyną, kompletnie pustą, dla której liczy się tylko ona sama. Wszystkie wielkie rodziny z książki, śmietanka towarzyska, są skrajnie egoistyczni, nakierowani tylko na własne cele. Nie można również zaślepienia odmówić matce Julii, która w miłości Wiktora upatruje spisek mający na celu zbliżenie się do starszej córki. Nikt nie dostrzega piękna i siły bijącej z umierającej dziewczyny.
Piękna książka, choć mocno wstrząsająca. O sile miłości i sile nadziei, o konieczności zmierzenia się z losem, który wcale nie jest łaskawy. Ma fatalny koniec. Nic się nie wyjaśnia, można jedynie sobie dopowiedzieć. I ten koniec zmusił mnie do szukania. I znalazłam. Książka ma drugą część. I tu następuje dramat. Ta część jest kompletnie niedostępna. Ale nie tracę nadziei, że uda mi się poznać dalsze losy Julii.

33 - 2019 Z ciszy Martyna Senator

Czwarta Strona 2019
384 str
Cykl Z popiołów


Zoja ma kolorowe włosy, nosi kolorowe soczewki i zdaje się być zupełnie wyluzowaną dziewczyną. Filip przeraźliwie boi się igieł, a mimo to przychodzi zrobić sobie tatuaż. Czy jego algorytm randkowy złamie Zoję i dziewczyna da się zaprosić na spotkanie?

Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Wydawało mi się, że po Z nicości nic mnie nie zaskoczy, że już lepiej, mocniej, bardziej się nie da, a jednak myliłam się. To jest tom, który rozerwał mnie na kawałki, pozostawił dziurę w sercu i ślady łez nie tylko na policzkach, ale też na duszy.
Niestety to, co teraz napiszę będzie się bardzo mocno ocierało o spoiler, a w dalszej części na pewno nim będzie, więc nie czytajcie kolejnego akapitu, aż do gwiazdki. Dla zachęty napiszę ogólnie, że książka porusza bardzo wiele teraźniejszych i uniwersalnych problemów, z którymi zmaga się nie tylko rzesza nastolatek. To książka wykraczająca poza ramy swego gatunku, bo choć opisuje młodzieńczą miłość, to dramaty tam się rozgrywające nie są już przypisane tyko do tego wieku, a do bycia człowiekiem.
Przez całą książkę przewija się temat HIV. Zoja ma fioła na punkcie bezpieczeństwa i nie wynika to tylko z tego, że jej ojciec to właściciel znanego już nam studia tatuażu. Jest obeznana w tematyce i nie boi się o tym mówić, ba, mówi o tym wyraźnie i nie zgadza się na nic, co mogłoby ją narazić. Bardzo ważny temat, nie tylko dla nastolatków, ale włożony w usta jednej z nich może przynieść ogromne profity w społeczności młodych, którym zachowania ryzykowne nie są obce. Powiązany z tym tematem jest problem pigułki gwałtu. Pokazany spokojnie, bez wszędobylskiego obwiniania ofiar, bez wybielania sprawców, ale też od najgorszej strony, jeśli chodzi o formalne zgłoszenie faktu napaści. Ja, za autorką, wierzę, że są na posterunkach ludzie, a nie osoby pozbawione empatii i choć zawodowo wiem, jak to wygląda i opis na posterunku mnie nie zdziwił to wiem też, że ofiary po takim potraktowaniu się wycofują. Mam nadzieję, że choć jedna weźmie przykład z Zoi. I nie wystraszy się wszystkiego, co trzeba przejść przed.
Jednak najbardziej ciężka dla mnie była choroba, a dokładniej moment pogrzebu dziadka Zoi. Mojego dziadka śmierć zabrała nagle, ale opis zdarzeń, przepływania koło tego, co się dzieje, zobojętnienia i braku łez, a potem wybuch na cmentarzu są mi tak bliskie, że nie mogłam tego czytać, łzy zalewały mi twarz, nie widziałam liter. Przepiękny opis uczuć, huraganu w duszy i tego wszystkiego, co się dzieje w człowieku, gdy traci kogoś bliskiego.

* Wątek miłosny między bohaterami przy ogromie spraw pobocznych nie wysuwa się na początku na pierwszy plan. Dopiero potem dojrzewa, ukazując się w pełnej krasie i dojrzałości. Jest delikatną otoczką, która okazuje się zadziwiająco silna.
To nie jest książka na miłe popołudnie, ta książka rozrywa serce i nie pozwala go posklejać do dawnej formy. Trudna, miejscami przerażająca a jednocześnie pełna blasku miłości, w każdym jej aspekcie, nadziei i zrozumienia.

Za książkę dziękuję

32 - 2019 Z nicości Martyna Senator

Czwarta Strona 2018
368 str
Cykl Z popiołów


Elza ucieka z domu, odcinając się od przeszłości i prawie od wszystkich, których zostawia za sobą. Zrządzeniem losu poznaje Kubę, którego znamy z poprzednich części. Co połączy tych dwoje? Czy przeszłość przypomni o sobie w najmniej odpowiednim momencie?
Pierwszy raz zdarzyło mi się, a przeczytałam wszystkie książki Martyny Senator, żebym była tak bardzo rozczarowana. Elza ma nie tylko imię księżniczki z bajki, wszytko też układa się jak w bajce, przynajmniej od chwili, gdy wchodzi na stację benzynową i spotyka rycerza Kubę chcącego nieść pomoc. Najpierw ją podwozi, potem proponuje wspólne zamieszkanie. Jak ja cierpiałam! Jak mocno byłam rozczarowana taką naiwną fabułą, takim słaniem róż pod nogi i to jeszcze na czerwonym dywanie. Na szczęście ufam autorce, nie rzuciłam książką w kąt i przekonałam się, że czasem bajka to tylko złotko po którego oskubaniu dostajemy straszne wnętrze. A z kolei to, co jest pokryte patyną, może nas mile zaskoczyć. Przebrnęłam przez ten początek i dostałam książkę, która zdecydowanie jest moją faworytką w tej serii. Elza staje się normalną dziewczyną, Kubie też daleko do księcia bez zmazy, a przeszłość upomina się o ich oboje. Znów dostałam piękną powieść o dojrzewaniu, dorosłości, która spada na człowieka zupełnie niespodziewanie i daleko jej do tej wyczekanej i wytęsknionej.
Bardzo krótko, prawie marginalnie w całej powieści pojawia się wątek utraty dziecka. Wstrząsający i mimo swego epizodycznego charakteru bardzo zapadający w pamięć przekaz. Nie trzeba wielu słów, nie trzeba epatować rozpaczą i opisywać depresję na kilkudziesięciu stronach, by trafić prosto w serce. Nie można też opuścić wątku alkoholizmu. Autorka opisała ten problem bardzo dokładnie, realnie, ale też tak zwyczajnie, bez wielkich słów. Temat uzależnienia zajmuje bardzo dużo miejsca w Z nicości i nadaje książce taki charakter, że w połączeniu z poprzednim wątkiem, nie da się od tej książki odejść ze spokojem, nie da się pozostać obojętnym.
W tej części możemy spotkać postacie z poprzednich, ale występują bardziej z boku, możemy się dowiedzieć co u nich, ale to Kuba i Elza grają pierwsze skrzypce. Sympatyczni, do bólu prawdziwi, oboje okrutnie poranieni, z bagażem, który prawie ich przerasta, a mimo to z nadzieją w sercu, że jeszcze nie jest za późno.
Ukochana książka z serii, trzymająca poziom poprzednich a może i go podnosząca. Cieszę się, że nie dałam się zwieźć pozorom, o którym też często Martyna Senator pisze. Bo nie tylko człowiek, ale i książka zasługują na drugą szansę.

31 - 2019 Może tym razem Kasie West

Feeria Young 2019
384 str
Tłumaczył Jarosław Irzykowski



Sophie marzy o karierze w pracowni projektanta mody. Z tym wiąże swą przyszłość, dlatego chce się wyrwać z małej mieściny i ruszyć na podbój miasta. Na razie jednak jest skazana na małe miasteczko, pracę w miejscowej kwiaciarni i obsługę wszelkich lokalnych imprez. I tak naprawdę nawet nie ma wpływu na projekt stroików kwiatowych. Na tych samych imprezach zaczyna bywać Andrew, miastowy chłopak, który jest ucieleśnieniem tego, o czym Sophie marzy i po co... nie chce sięgnąć.

Zacznę od pierwszego błędu, który natychmiast rzuca się w oczy. Na okładce mowa jest o szkole architektonicznej, Sophie marzy o projektowaniu strojów. To może zmylić, ale tak naprawdę nie ma wpływu na tekst, bo tu, czy tam, dziewczyna nie rozstaje się ze szkicownikiem. Jej marzenie jest ciągle widoczne. Tak samo, jak praca, która zdaje się ją od tego marzenia oddalać. Każde wydarzenie, na którym pojawia się Sophie jest osobną częścią, każdemu poświęcony jest inny kwiat, w żartobliwy sposób opisany na samym początku. Nie sposób nie wspomnieć też o grafice z kwiatów, która temu towarzyszy. Książką nie tylko pokazuje kwiaty, przez ten zabieg zdaje się nimi pachnieć. Na każdym z tych eventów pojawia się też Andrew, zdaje się wymarzony kandydat choćby na przyjaciela, bo tyle mógłby Sophie opowiedzieć o wielkim mieście, o realiach tam panujących, wprowadzić ją jakoś. Jednak dziewczyna od początku zdaje się go nie lubić, ciągle sobie dogryzają i choć z czasem ich relacja się zmienia, złośliwości zostają. Ta para nie potrafi utrzymać języka za zębami w swojej obecności. A oliwy do ognia dolewa również przyjaciółka Sophie, Micah. Jest zupełnym przeciwieństwem kwiaciareczki, jej największym marzeniem jest pozostanie w miasteczku i praca w restauracji ojca. I na tym tle zaczyna się konflikt między przyjaciółkami. Ignorowany narasta, aż w końcu nic nie może ich uratować przed wielkim "buuum". Jak wyjdą dziewczyny z tej próby? Jak zakończy się równie burzliwa znajomość z Andrew, który po roku ma się przeprowadzić, sam nie wie dokąd? To już trzeba przeczytać samemu. Dla zachęty dodam, że nie jest to tylko płytki romans, bo miłości i chemii to tam za wiele nie jest. To bardziej powieść o marzeniach i dążeniu do nich, o różnych drogach, które do tego prowadzą, a w końcu o tym, że marzenia mogą nam przysłonić nie tylko teraźniejszość, ale i luki we własnym zachowaniu. Bardzo mi się podobał sposób, w jaki autorka odkrywa kolejne aspekty historii, zupełnie, jakby rozkwitał kwiat i odsłaniał kolejne płatki, by w końcu odkryć sam środek.
Książka jest typową literaturą młodzieżową, ale nada się również dla starszego czytelnika. Mnie osobiście uprzyjemniła czas oczekiwania i ani się obejrzałam, a minęło popołudnie, książka się skończyła a czas upłynął bardzo przyjemnie. To opowieść o odnajdywaniu siebie, poznawaniu prawdziwej siebie, o związkach w rodzinie, które niekoniecznie są naprawdę takie, jakie je widzimy. Kasie West pokazuje również, że każda rzecz, każda praca może nas prowadzić do przyszłości, być inspiracją lub początkiem, a kroki innych, niekoniecznie dla nas zrozumiałe mogą nam otwierać drogę. Tylko, jak zawsze, trzeba wyjść poza czubek własnego nosa i posłuchać innych, zobaczyć w nich ludzi, a nie wrogów i uwierzyć w swój plan.

Za książkę dziękuję
Feeria Young i

30 - 2019 Jeśli tam jesteś Katy Loutzenhiser

IUVI 2019
304 str
Tłumaczyła Joanna Dziubińska



Priya wyprowadziła się do Kalifornii i zerwała kontakt nie tylko ze swoją najlepszą przyjaciółką, chłopakiem, ale zdawać by się mogło, że ze swoim dotychczasowym życiem. Tylko Zan wydaje się to podejrzane, nie dają jej spokoju posty na Instagramie i zaczyna prowadzić śledztwo, w którym nikt jej nie chce pomóc. Aż do pojawienia się Logana.

Pojawianie się Logana mogłoby być pikantnym szczegółem, jakąś odskocznią od introwertycznej Zan, ale jest najsłabszym ogniwem tej książki. Chłopak za szybko, za mocno i zdecydowanie bez żadnych wątpliwości zaczyna pomagać Zan. Owszem, to w dalszej części książki jest wyjaśnione, ale do mnie nie przemówiło i gdyby nie to, że historia jest naprawdę intrygująca nie wiem, czy by mnie nie zniechęciło do reszty. Na szczęście w miarę rozwoju wydarzeń otrzymujemy nie tylko obraz paranoi Zan, ale też dowody na to, że dziewczyna mogła mieć rację, a całość z literatury młodzieżowej przeradza się w niezły kryminał, a na pewno w powieść przygodową z elementami szpiegowskimi. A potem wszystkie teorie upadają, w jednym rozdziale autorka zmiata wszystko kilkoma zdaniami. Świetnie opisana magia przyjaźni, której nie pokonuje odległość, brak kontaktu i intrygi, przyjaźń, która zrobi wszystko, by wyjaśnić, zrozumieć i dać szansę. Jednak nie tylko o przyjaźni jest ta książka. W tle, choć w niezmiernie wyrazisty sposób, pokazuje różne modele rodziny począwszy od rodziny rozbitej, gdzie ojciec szuka drogi powrotnej po zerwaniu więzi po całkiem nowoczesną tworzoną przez dwie kobiety. Znajdziemy tu cały wachlarz zachowań ludzkich, różne sposoby radzenia sobie z kłopotami i codziennością. Miłość odmieniana przez wszelkie przypadki i osoby przemawia do nas obrazami, które dużo dłużej zostają w pamięci, niż główny wątek. Przynajmniej na mnie historia Logana wywarła ogromne wrażenie i jest on moją ulubioną postacią w tej książce. Wyrazisty, choć nie prosty, z tajemnicami, ciemną przeszłością, która nie przesłania mu przyszłości. Prawdziwy przyjaciel, a w końcu chłopak, któremu Zan ufa na tyle, by wyjść ze swojej skorupy. I zacząć kochać. Choć akurat wątek romantyczny jest tu potraktowany bardzo pobocznie, ale przez to książka zyskuje, nic nie jest nachalne, wszystko ma swój czas i swoje miejsce.
Jeśli tam jesteś mówi też o ważnym problemie jakim jest istnienie w sieci i jego ulotność, a może  raczej kłamliwość. W sieci możemy być każdym, możemy udawać kogo chcemy, ale musimy pamiętać, że gdzieś tam jest ktoś, kto zna prawdę, kto zna nas na tyle, by odkryć oszustwo. I takiego przyjaciela, jakim była Zan dla Pri Wam życzę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
DużeKa i
IUVI

29 - 2019 Facet do poprawki Joanna Sykat

Replika 2018
280 str



Gunda jest byłą policjantką, która wykorzystuje tamtą wiedzę i umiejętności, zaprawiając je pomysłowością i odrobiną, no dobra, dużą ilością złośliwości pomagając kobietom bezboleśnie rozwieść się z partnerami. Jeśli się ma niewiernego, kombinującego małżonka, lepiej z nią nie zadziewać. Wszystko udowodni i jeszcze skasuje na odpowiednią sumkę.
To nie jest zwykła kobieta, choć przyznaje się do noszenia sukienek. Jednak poza tym hoduje pająka, poluje na złodziei i niewiernych mężów i niejeden facet drży na myśl o niej. Lub chce ją zamordować za to, co mu zrobiła. A jednak Gundy nie da się nie lubić. Jest wcieleniem tego, o czym marzy niejedna tłamszona, i nie tylko, kobieta. To synonim siły, pewności siebie i wiary w to, że świat da wszystko, po co ma się odwagę sięgnąć. Szalenie zabawna, ironiczna powieść, która umiliła mi kilka chwil. Kilka, bo czyta się jednym tchem i żal odłożyć. Krótkie historie kolejnych zleceń, a w tle prywatne życie Gundy do tego stopnia przypadły mi do gustu, że nie przeszkadzał mi nawet Kune i jego chwilowa towarzyszka, a te stworzenia nie należą do moich ulubionych. Jedna historia przez to mnie osobiście mroziła krew w żyłach, ale Joanna Sykat opisała to w tak zabawny sposób, że dałam radę i świetnie się bawiłam.
Autorka sama zaznacza, że należy tę powieść traktować z przymróżeniem oka. To tak odmienne od stylu, jaki do tej pory nam pokazała, że ciekawość miesza się ze strachem, czy będzie równie dobre. Jest inne. Ironiczne, zabawne, miejscami prześmiewcze, ale po głębszym rzuceniu tego przymróżonego oka na treść nadal znajdujemy wrażliwą, inteligentną autorkę, która za śmiechem ukrywa sporo prawd życiowych. Opakowanych w lekką formę, idealną na wakacje, a jednak zostawiającą malutki ślad, który potrafi rozejść się w wielką ścieżkę.
Czytajcie, kobietki, szukajcie siebie, poprawiajcie błędy, które dostrzeżecie, czerpcie siłę z siły Gundy. I panowie, czytajcie. I strzeżcie się. Bo kto poznał Gundę, już nigdy nie będzie taki sam, a zemsta najlepiej zasmakuje na zimno. Nie znacie dnia, ani godziny.

28 - 2019 Z otchłani Martyna Senator

Czwarta Strona 2018
332 str



Czy pięć lat związku to dużo, czy mało i czy po takim czasie rozstanie może nie boleć? Czy można zatrzeć pierwsze wrażenie i dać szansę komuś, kto proponuje seks zamiast zwyczajowego "dzień dobry"? Czy można wybaczyć przyjaciółce, która za plecami zakłada konto na Tinderze i umawia na wspomniany wyżej seks? Kaśka nie ma łatwego orzecha do zgryzienia, a upór i urok osobisty Szymona nie ułatwiają sprawy.
Z otchłani jest kontynuacją poprzedniej części, jednak bardzo luźną. Rzecz dzieje się później i dotyczy najlepszej przyjaciółki Sary, Kaśki. Spokojnie można więc zacząć od tej książki, choć osobiście polecam czytanie po kolei, daje to całościowy obraz i nie psuje zabawy. Poza tym, jak już wiecie, Z popiołów jest wspaniała, po co więc pozbawiać się przyjemności? Ale tyle tytułem wstępu, czas napisać coś więcej o książce.
Zacznę od obrony Szymona, bo choć początkowo nie da się określić inaczej niż "dupek", "cham", "prostak" i tego typu epitetami, to ma w sobie taki urok i sprawa tak naprawdę nie jest jego winą, że są to oskarżenia osłodzone uśmiechem. Słodki drań, który działa na kobiety i mnie też uwiódł. I ta aura tajemnicy, którą autorka wokół niego stworzyła... Ach, cudo, miałam wiele teorii, a okazało się, że nie wpadłam na najprostsze rozwiązanie.
Przyznaję za to, że na początku nie lubiłam Kaśki. A może inaczej, bo lubiłam ją w poprzedniej części, ale w tej jest tak niezdecydowana, tak niepewna i irytująco pogubiona, że zamiast jej współczuć, miałam ochotę nią potrząsnąć i kazać się ogarnąć. Jest to zabieg celowy, nie każdy zachowuje się świetnie po informacji o zdradzie wieloletniego partnera i pod tym względem wszystko się udało, ale jednak dawno nie spotkałam tak irytującej bohaterki. Na szczęście później się bierze w garść i zachowuje racjonalnie, gdy wymaga tego sytuacja.
To nie jest prosta książka, bo nie da się mówić prosto o uczuciach, które są z całego serca chciane, ale z całą siłą rozumu wypierane i odrzucane. Tym razem to mężczyzna wnosi do teraźniejszości przeszłość i wcale przez to nie jest łatwiej. Martyna Senator pięknie pokazuje, że siła mężczyzny czasem tkwi w jego słabości i że wcale nie tak łatwo być wyrachowanym i nieczułym. Pokazuje też, jak łatwo oszukać otoczenie, jak łatwo jest mu sprzedać bajkę, a prawdę schować gdzieś głęboko i jak trudno jednocześnie wpuścić kogoś poza granice idealnie wykreowanego świata.
To kolejna książka o tym, że nie ograniczają nas konwenanse czy opinia ludzi, ale my sami, nasze obawy i to, co kiedyś się zdarzyło. I o tym, jak wielką siłę ma zaufanie, otwarcie na drugiego człowieka i miłość. To opowieść o zdradzie, zarówno fizycznej i emocjonalnej i radzeniu sobie z nią. Jednak najważniejsze przesłanie, jakie niesie ze sobą ta książka jest takie, że dorosłość przychodzi czasem długo po tym, jak podjęliśmy pierwszą dorosłą decyzję.

27 - 2019 Z popiołów Martyna Senator

Czwarta Strona 2017
336 str
Cykl Z popiołów



Sara niesie ze sobą bagaż doświadczeń, o którym nie chce mówić nawet z przyjaciółką. Zamyka się w swoim kokonie, ma plan na życie, który realizuje. Niechętnie spotyka się z rodzicami, na szczęście ma to miejsce tylko kilka razy do roku, za to chętnie spędza czas z babcią. Pewnego dnia zostaje zaczepiona przez szóstkę dresów a w jej obronie staje barman z pobliskiego pubu. Przypadek splótł ich losy, jednak czy obojgu wystarczy sił, by iść wyznaczoną ścieżką dalej?

Po książki Martyny Senator sięgam w ciemno. Są delikatne, subtelne, ale w pewnym momencie robią taki przewrót, że oddech więźnie z piersi, a oczy rozszerzają się ze zdumienia. Nie ma książki, w której by mnie nie zaskoczyła i ta nie jest wyjątkiem. Co prawda gdzieś tam między wierszami można doczytać się prawdy, ale objawianie zawsze przychodzi nagle i niespodziewanie powodując chwilową niemoc czytelniczą. I tak też jest w tej książce. Nienachalnie, spokojnie opowiada o rzeczach, które powodują niedowierzanie i chęć wymazania ich z pamięci. O przemocy mówi tak, że nie jest czymś, co dzieje się zawsze obok, ale może stać się naszym udziałem. Co ważniejsze, Martyna Senator nie skupia się na samej przemocy, nie skupia się na rozpamiętywaniu, które do niczego nie prowadzi. Z popiołów jest również receptą, bo pokazuje, jak się bronić, obnaża tajniki samoobrony, mówi o niej w sposób szczególny i pokazuje, że to ma sens, że na przemoc nie trzeba odpowiadać przemocą, by się obronić. I choć początkowo buntowałam się, zupełnie jak Sara, która chciała od razu przechodzić do ciosów, to rozum podpowiadał, że to jest słuszne, że siła płynie z wewnątrz, a nie z pięści.
Dzięki tej książce spojrzałam również inaczej na kwestię tatuaży. Powiem tylko tyle, że zawsze uważałam je za ozdobę, jakąś zachciankę, kaprys. Nie miałam do nich negatywnego nastawienia, ale nie widziałam w nich niczego nadzwyczajnego. Ta książka pokazała mi zupełnie inny punkt widzenia. Dziękuję.
Martyna Senator nie pisze o uczuciach, one je maluje słowem, sprawia, że z kartek przechodzą prosto do wnętrza, ożywają a serce dygocze z nadmiaru wrażeń. Ja zupełnie się w tej opowieści zatraciłam, pokochałam bohaterów, kibicowałam im od samego początku i z przyjemnością patrzyłam jak coś, co miało być tylko przyjaźnią rozkwita w piękne uczucie. Równie cudownie było obserwować, jak każde z nich otwiera się przed drugą osobą, jak budują zaufanie i pozwalają, przede wszystkim sobie samym, na miłość. Całkiem zawojował mnie Michał, jego mądrość życiowa, mimo młodego wieku powinna być drogowskazem dla każdego zakochanego. Czekanie na ukochaną, aż będzie gotowa jest piękne i wierzę, że nie jest tylko fikcją literacką. Równie ważny jest wątek rodziców Sary, który na końcu bardzo zaskakuje i choć nie przekonuje mnie to wszystko, to wierzę, że będzie dobrze. Bo każdy zasługuje na szansę.
Nie bez znaczenia jest fakt, że akcja dzieje się w moim ukochanym Krakowie. Spacerowanie z bohaterami znanymi uliczkami sprawia, że stają się jeszcze bliżsi, jak przyjaciele. Czy w książce są w związku z tym jakieś minusy? Ja ich nie widzę, ale musicie wybaczyć, jestem zakochana ;)
Z popiołów to powieść o otwieraniu się na drugiego człowieka, o dawaniu sobie pozwolenia na szczęście, budowaniu więzi i pokonywaniu problemów. Dla kogo? Dla każdego, kto się w życiu pogubił i uważa, że nie zasłużył na miłość. Zawsze znajdzie się ktoś, kto znajdzie wytrych do zamka w sercu, od którego wyrzuciliśmy klucz.

Łączna liczba wyświetleń