13 -2021 Pora westchnień, pora burz Magdalena Kawka

 Prószyński i S-ka 2021

536 str

Lwowska odyseja tom I


Lilka jest normalną dziewczyną. Dorasta, kocha, przejmuje się wyglądem i maturą. Spotyka się z koleżankami, marzy, śmieje się, przyjaźni się z całym tyglem narodowości, który za swój dom uważa Lwów. Aż nagle Żyd to wróg, Ukraińcy coraz bardziej są niezadowoleni z obecnej sytuacji i na dodatek wybucha wojna. Co się stanie z Lilką i jej rodziną? Co stanie się z przedwojennym Lwowem?

Akcja książki mogła dziać się w każdym mieście. Bo w każdym mieście w czasie wojny ludzie tak samo się bali, tak samo kombinowali, by przeżyć kolejny dzień, tak samo walczyli. Jednak autorka wybrała Lwów i dzięki temu książka jest szalenie ciekawa nie tylko historycznie, ale przede wszystkim społecznie i psychologicznie. Cały wstęp o nastrojach ludności, o wzajemnych animozjach lub przyjaźniach, a tym, jak wszystko zaczęło się kotłować jest fenomenalnym zabiegiem. Idziemy krok w krok za bohaterami, towarzyszymy im w szczęśliwych chwilach, przez wybuch wojny, kapitulację Lwowa i okupację rosyjską. Widzimy, jak się zmieniają, jak inaczej patrzą na otaczający ich świat i ludzi. To tutaj wychodzą najczarniejsze zakamarki duszy ludzkiej i błyska człowieczeństwo. Autorka nie jest delikatna. Bo i wojna taka nie była. Nie szczędzi okrutnych opisów, brutalnej wojennej rzeczywistości przed którą nie ucieknie ani starzec, ani niewinne dziecko. Tu rządzą silniejsi, ci z układami, a te układy czasem drogo kosztują.

Historia mówi o suchych faktach. Magdalena Kawka mówi o emocjach, o naturze ludzkiej, która prowadzi bohaterów w różne miejsca i rządzi nimi w poszczególnych okolicznościach. W sposób okrutny, ale nader prawdziwy pokazuje, jak wojna może odczłowieczyć, jak człowiek może być dla drugiego obcy, choć niedawno byli, jak bracia. I jak władza potrafi odebrać najmniejsze ludzkie odruchy. Jednak nie bójcie się, są też jasne gwiazdy na tym ciemnym niebie, są iskierki nadziei wśród okupantów, wśród żołnierzy i zwykłych ludzi. Jest tu też dużo dyskusji o patriotyzmie, trudnych, czasem zupełnie przewracających nasz punkt widzenia. Ale to także cenne. Przez tę książkę nie da się przejść ot tak, bez zamyślenia. Ona porusza w człowieku wszystko, emocje, rozum i każe na nowo się zastanowić nad rzeczami zdawać by się mogło już dawno ugruntowanymi.

To przepiękna opowieść o starych, ale i o młodych, o pokoleniu naznaczonym śmiercią, bólem i rozpaczą. „Tak się dorasta do trumny, jakeśmy w czasie dorośli” pisał Baczyński, wspominany parokrotnie w książce, w wierszu „Pokolenie”. To jego pokolenie, wiedział co pisze. Oni tak dorastali, szybko, gwałtownie, intensywnie.

To przepiękna opowieść o uczuciach. Uczuciach w każdym odcieniu, każdym wydaniu i o każdej mocy. Mamy tu ogromną zazdrość, nienawiść, przyjaźń, oddanie, współczucie… Wszystko. Lwów był miejscem, gdzie stykały się narodowości i kultury, to zawsze budzi emocje, to nigdy nie jest nijakie, ale mocno jakieś.

Dziękuję autorce, że tak pięknie opisała, co w ludziach siedzi, że wplotła to w prawdę historyczną i dała nam kolejną lekcję tolerancji i braterstwa. Bo nie ważna jest narodowość, ważne jest, co siedzi w człowieku.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu oraz



12 - 2021 W blasku dnia Alter ego II Edyta Świętek

 Replika 2021

368 str

Alter ego tom II











Czy da się pokochać kogoś ze snu? To pytanie już chyba padło, prawda? Nie, to nie jest recenzja pierwszego tomu, choć nadal mamy dużo magii, romantyzmu i miłości.

Trudno opisać drugi tom tak, by nie zdradzić części fabuły z pierwszego, więc na tym etapie napiszę, że należy przeczytać pierwszy, by zrozumieć i mieć radość z drugiego. A teraz proszę osoby, które nie czytały pierwszej części o nieczytanie dalej.

Nina się zmienia, próbuje wyjść ze swej skorupy, choć wcale nie jest to łatwe. Ale ma przy sobie przyjaciół. Choć i oni idą dalej, bo świat nie stoi w miejscu. I to z jednej strony jest dla Niny błogosławieństwo, bo czas może nie leczy ran, ale pomaga na tęsknotę, ale jednocześnie przekleństwo, bo przydałoby się iść dalej. To piękna opowieść o wierności, nawet po śmierci, o próbie układania sobie życia bez zamykania rozdziału. To też opowieść o próbie zawierzenia drugiej osobie i o ogromnej dozie niepewności, którą można nosić w sobie. Nina ma podwójny powód, jest wszak czarownicą, a słowa babci o tym, że czarownice mają problem z prawdziwym uczuciem. Zawsze z tyłu głowy jest myśl, że ktoś został zaczarowany. A Kordian nie popuszcza. Dodatkowo niepewność budzą obrazy mężczyzny. I choć wierzy mu, ze ją wyśnił, to całość jest naprawdę nie z tej ziemi.

To nie jest książka dla osób, które nie wierzą w zjawiska nadprzyrodzone. Nie znajdą w niej przyjemności, choć z mojej strony serdecznie zachęcam je do sięgnięcia po „W blasku dnia”. Wszak miłość też ma w sobie magię, a o niej chętnie czytamy. Dla mnie ta powieść jest, jak z bajki, ale takiej, w której bez problemu można się znaleźć. To nie jest wielka magia, raczej jej subtelna odmiana, wnosząca nadzieję, radość i promienie słońca w szarą rzeczywistość. A jednocześnie jest szalenie życiowa, bo każdy z nas może się borykać ze stratą, odrzuceniem, czy wykorzystaniem przez innych. Ten tom jest ogromnie emocjonalny. Rodzi mnóstwo pytań. Czy można być szczęśliwym, jak już kiedyś miało się szczęście na własność? Jak zbudować życie, kiedy runęło, zanim naprawdę się zaczęło? Dodatkowo autorka nie oszczędza swoich bohaterów, a końcówka zrodziła we mnie naprawdę brzydkie uczucia. Tak się nie robi, nie wolno tak traktować swoich bohaterów i czytelników. Myślałam, że serce mi wyskoczy. Jednak dla mnie to też taki moment przełomowy, takie odczarowanie rzeczywistości, gdy wszystko wskakuje na swoje tory. Bez tego nie byłoby pełnego zamknięcia historii.

Będę wracać do historii Niny. By poczuć magię, by znaleźć odpowiedzi na pytania, które pojawiają się na różnych etapach życia, by poczuć, że zawsze jest jakieś wyjście. A sceptykom powiem, że każda bajka ma ziarno prawdy.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz



Łączna liczba wyświetleń