Prószyński i S-ka 2021
536 str
Lwowska odyseja tom I
Lilka jest normalną dziewczyną. Dorasta, kocha, przejmuje
się wyglądem i maturą. Spotyka się z koleżankami, marzy, śmieje się, przyjaźni
się z całym tyglem narodowości, który za swój dom uważa Lwów. Aż nagle Żyd to
wróg, Ukraińcy coraz bardziej są niezadowoleni z obecnej sytuacji i na dodatek
wybucha wojna. Co się stanie z Lilką i jej rodziną? Co stanie się z
przedwojennym Lwowem?
Akcja książki mogła dziać się w każdym mieście. Bo w każdym
mieście w czasie wojny ludzie tak samo się bali, tak samo kombinowali, by
przeżyć kolejny dzień, tak samo walczyli. Jednak autorka wybrała Lwów i dzięki
temu książka jest szalenie ciekawa nie tylko historycznie, ale przede wszystkim
społecznie i psychologicznie. Cały wstęp o nastrojach ludności, o wzajemnych
animozjach lub przyjaźniach, a tym, jak wszystko zaczęło się kotłować jest
fenomenalnym zabiegiem. Idziemy krok w krok za bohaterami, towarzyszymy im w
szczęśliwych chwilach, przez wybuch wojny, kapitulację Lwowa i okupację
rosyjską. Widzimy, jak się zmieniają, jak inaczej patrzą na otaczający ich
świat i ludzi. To tutaj wychodzą najczarniejsze zakamarki duszy ludzkiej i
błyska człowieczeństwo. Autorka nie jest delikatna. Bo i wojna taka nie była.
Nie szczędzi okrutnych opisów, brutalnej wojennej rzeczywistości przed którą
nie ucieknie ani starzec, ani niewinne dziecko. Tu rządzą silniejsi, ci z
układami, a te układy czasem drogo kosztują.
Historia mówi o suchych faktach. Magdalena Kawka mówi o
emocjach, o naturze ludzkiej, która prowadzi bohaterów w różne miejsca i rządzi
nimi w poszczególnych okolicznościach. W sposób okrutny, ale nader prawdziwy
pokazuje, jak wojna może odczłowieczyć, jak człowiek może być dla drugiego
obcy, choć niedawno byli, jak bracia. I jak władza potrafi odebrać najmniejsze
ludzkie odruchy. Jednak nie bójcie się, są też jasne gwiazdy na tym ciemnym
niebie, są iskierki nadziei wśród okupantów, wśród żołnierzy i zwykłych ludzi.
Jest tu też dużo dyskusji o patriotyzmie, trudnych, czasem zupełnie przewracających
nasz punkt widzenia. Ale to także cenne. Przez tę książkę nie da się przejść ot
tak, bez zamyślenia. Ona porusza w człowieku wszystko, emocje, rozum i każe na
nowo się zastanowić nad rzeczami zdawać by się mogło już dawno ugruntowanymi.
To przepiękna opowieść o starych, ale i o młodych, o
pokoleniu naznaczonym śmiercią, bólem i rozpaczą. „Tak się dorasta do trumny,
jakeśmy w czasie dorośli” pisał Baczyński, wspominany parokrotnie w książce, w
wierszu „Pokolenie”. To jego pokolenie, wiedział co pisze. Oni tak dorastali,
szybko, gwałtownie, intensywnie.
To przepiękna opowieść o uczuciach. Uczuciach w każdym
odcieniu, każdym wydaniu i o każdej mocy. Mamy tu ogromną zazdrość, nienawiść,
przyjaźń, oddanie, współczucie… Wszystko. Lwów był miejscem, gdzie stykały się
narodowości i kultury, to zawsze budzi emocje, to nigdy nie jest nijakie, ale
mocno jakieś.
Dziękuję autorce, że tak pięknie opisała, co w ludziach
siedzi, że wplotła to w prawdę historyczną i dała nam kolejną lekcję tolerancji
i braterstwa. Bo nie ważna jest narodowość, ważne jest, co siedzi w człowieku.