47 - 2020 Frigiel i Fluffy Powrót smoka Kresu Frigiel i Nicolas Digard

 Wydawnictwo RM

Tłumaczenie Magdalena Łachacz

Ilustracje Thomas Frick

302 str

Frigiel i Fluffy tom I


Frigiel cieszy się, bo ma przy sobie dziadka, psa, jest święto i niczym nie musi się przejmować. Aż tu nagle nad spokojną wioskę przylatuje smok i pragnie zrównać ją z ziemią. Ernald, dziadek chłopaka postanawia z nim walczyć, powierzając wnukowi zadanie, na wypadek, gdyby nie wrócił. Chłopak po wszystkim znajduje tylko złamany diamentowy miecz i ruszy w drogę ze smutkiem w sercu, tajemniczą skrzynką i wiernym psim towarzyszem u boku.

Tak zaczyna się pełna przygód podróż do Puaby. A potem jest tylko lepiej pod względem tego, co i jak szybko się dzieje. I choć byłam dość sceptyczna i nieufna w stosunku do sześciennego świata, wskoczyłam w przygodę na główkę i zostałam oczarowana. Owszem, dopiero przy jakimś tekście o bloczkach przypominam sobie specyfikę uniwersum, poza tym czasem bohaterowie są dla mnie zupełnie „normalni”, ale w niczym to nie przeszkadza. Bloczkowi, czy nie, bohaterowie są świetnie wykreowani, świat jako taki jest stworzony i w miarę opanowany, a więc nie ma co kombinować i psuć. Jednak najbardziej widać, że ten świat jest świetnie znany autorom, ale nic w tym dziwnego, bo jeden w nich ma kanał na YouTube, gdzie pokazuje swe przygody w uniwersum. Na każdej stronie widać pasję, miłość i znajomość gry. A że autor sam jest bohaterem powieści, co więcej, pies Frigiela z kart powieści ma swój odpowiednik w świecie realnym, to postacie są wykreowane perfekcyjnie. Jednak nie tylko to stanowi o sile książki. O jej sile i ponadczasowości, bo spodobała się zarówno mnie, jak i moimi dzieciom, stanowi to, o czym opowiada. Pod przykrywką przygody Powrót Smoka Kresu to cudowna  opowieść o sile przyjaźni budowanej na początkowej nieufności wynikłej z różnicy w światopoglądzie. To trudna nauka przezwyciężenia tego, co było wpajane od dzieciństwa. To również nauka odwagi i trwania przy celu, gdy wszystko zawodzi, a świat wali się na głowę.

Jednak żeby nie było tak mocno patetycznie to należy wspomnieć, że wszystko to jest ubrane w świetny humor. Już nawet pominę fakt, jak bardzo mnie śmieszy sześcienny kościotrup, bo dla fanów Minecraft będzie to naturalne, a moje podejście może być wręcz obraźliwe, ale jest mnóstwo humoru sytuacyjnego. Takiego zwykłego, normalnego, w tych trudnych chwilach, które spotykają bohaterów, który potrafi rozładować atmosferę i sprawić, że książka chwilami straszna, nie śni się po nocy.

Dla fanów gry ta książka nie lada gratka, ale i dla kompletnego laika przygoda powinna stać się świetną rozrywką. Kompletnie oderwaną, choć jednak ściśle z grą związaną. Ja bawiłam się świetnie, a końcówka sprawiła, że od razu sięgnęłam po drugi tom. Takie przygody to coś, co lubię najbardziej.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu oraz



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń