Znak Literanova 2022
416 str
Krzysztof, Barbara i Stefania. Trzy serca a między nimi
miłość i dramat. Nie tylko wojny, ale też uprzedzeń, żali, pretensji i
niezrozumienia. Walki między żoną, a matką. A w tle wojna i uciekający czas.
Czytałam „Ty jesteś moje imię” i uważałam, że nie da się
piękniej, nie da się mocniej, nie da się bardziej. I myliłam się i jestem
szalenie wdzięczna autorce, że po raz kolejny weszła do tej samej rzeki. Nie
zawsze jest to zła decyzja, czasem musi trochę wody upłynąć, by ta rzeka wydała
się głębsza, dała więcej. I tak właśnie jest. Ta książka jest głosem na trzy
serca, pisana bólem, rozpaczą i nadzieją trójki ludzi, którzy chcieli tylko
kochać. I o ile wyobrażamy sobie bez trudu miłość Krzysia i Basi, dokładamy jej
romantyzmu i wzniosłości to głos Stefy dodaje tej historii więcej głębi i
dramatyzmu. Jej głos jest szalenie ważny, ale jednocześnie wyciskający jeszcze
więcej łez i wyrzutów, bo jak tak można, dlaczego i po co robiła tak, a nie
inaczej. To rzuca zupełnie nowe światło na relację dwójki młodych ludzi, którzy
chcieli zdążyć ze swoją miłością.
Oczywiście nie bez znaczenia jest historia w tle, nie tylko
ta podręcznikowa, sucha, ale taka, z obawami, nadziejami, oszustwami i życiem,
zwyczajnym życiem w niezwyczajnych czasach. To przez wielką wojnę to wszystko
się stało, to przez nią życie toczyło się szybciej i pod strachem, to ona
ukształtowała zarówno poetę, jak i jego żonę, zmieniła matkę. I choć dla tej
drugiej staram się mieć cień zrozumienia i strasznie jej współczuję tego, co
przeszła po wojnie, to jednak jest ona dla mnie „tą złą” w tej opowieści.
To wspaniały powrót do miłości Krzysia i Basi. Razem z
poprzednią książką o nich wspaniale się uzupełniają, pokazując poetę jako
normalnego mężczyznę, z jego wielkimi miłościami w tym z tymi dwoma
największymi, które jednocześnie przysparzały mu najwięcej bólu i zmartwień. To
rozpisany na trzy głosy dramat, którego sceną jest wojenna Warszawa i jej
okolice, w której trzech aktorów odegrało role swego życia. I nic już nie da
się poprawić, a nam zostaje podziwiać i wyciągać wnioski, uczyć się i
zapamiętywać. To poruszająca na każdym możliwym poziomie książka, która
przybliży Krzysia, nie Krzysztofa Kamila, ale właśnie Krzysia i jego Baś –
ludzkich, nie wyidealizowanych.
Jeśli ktoś czytał „Ty jesteś moje imię” może spokojnie
przeczytać również tę powieść. Dla znawców życia Baczyńskiego nie będzie to nic
nowego, jedynie w nowej odsłonie. Dla tych, którzy nie znają, polecam obie, w
obojętnej kolejności, bo przecież opowiadają o tym samym. Choć „Szklane ptaki”
są zdecydowania mocniejsze, głębiej wchodzą w życie bohaterów i pokazują inne
aspekty. Każdemu za to gwarantuję ogrom wzruszeń.
Za egzemplarz dziękuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz