Replika 2021
368 str
Alter ego tom II
Czy da się pokochać kogoś ze snu? To pytanie już chyba
padło, prawda? Nie, to nie jest recenzja pierwszego tomu, choć nadal mamy dużo
magii, romantyzmu i miłości.
Trudno opisać drugi tom tak, by nie zdradzić części fabuły z
pierwszego, więc na tym etapie napiszę, że należy przeczytać pierwszy, by
zrozumieć i mieć radość z drugiego. A teraz proszę osoby, które nie czytały
pierwszej części o nieczytanie dalej.
Nina się zmienia, próbuje wyjść ze swej skorupy, choć wcale
nie jest to łatwe. Ale ma przy sobie przyjaciół. Choć i oni idą dalej, bo świat
nie stoi w miejscu. I to z jednej strony jest dla Niny błogosławieństwo, bo
czas może nie leczy ran, ale pomaga na tęsknotę, ale jednocześnie przekleństwo,
bo przydałoby się iść dalej. To piękna opowieść o wierności, nawet po śmierci,
o próbie układania sobie życia bez zamykania rozdziału. To też opowieść o
próbie zawierzenia drugiej osobie i o ogromnej dozie niepewności, którą można
nosić w sobie. Nina ma podwójny powód, jest wszak czarownicą, a słowa babci o
tym, że czarownice mają problem z prawdziwym uczuciem. Zawsze z tyłu głowy jest
myśl, że ktoś został zaczarowany. A Kordian nie popuszcza. Dodatkowo niepewność
budzą obrazy mężczyzny. I choć wierzy mu, ze ją wyśnił, to całość jest naprawdę
nie z tej ziemi.
To nie jest książka dla osób, które nie wierzą w zjawiska
nadprzyrodzone. Nie znajdą w niej przyjemności, choć z mojej strony serdecznie
zachęcam je do sięgnięcia po „W blasku dnia”. Wszak miłość też ma w sobie
magię, a o niej chętnie czytamy. Dla mnie ta powieść jest, jak z bajki, ale
takiej, w której bez problemu można się znaleźć. To nie jest wielka magia,
raczej jej subtelna odmiana, wnosząca nadzieję, radość i promienie słońca w
szarą rzeczywistość. A jednocześnie jest szalenie życiowa, bo każdy z nas może
się borykać ze stratą, odrzuceniem, czy wykorzystaniem przez innych. Ten tom
jest ogromnie emocjonalny. Rodzi mnóstwo pytań. Czy można być szczęśliwym, jak
już kiedyś miało się szczęście na własność? Jak zbudować życie, kiedy runęło,
zanim naprawdę się zaczęło? Dodatkowo autorka nie oszczędza swoich bohaterów, a
końcówka zrodziła we mnie naprawdę brzydkie uczucia. Tak się nie robi, nie
wolno tak traktować swoich bohaterów i czytelników. Myślałam, że serce mi
wyskoczy. Jednak dla mnie to też taki moment przełomowy, takie odczarowanie
rzeczywistości, gdy wszystko wskakuje na swoje tory. Bez tego nie byłoby
pełnego zamknięcia historii.
Będę wracać do historii Niny. By poczuć magię, by znaleźć
odpowiedzi na pytania, które pojawiają się na różnych etapach życia, by poczuć,
że zawsze jest jakieś wyjście. A sceptykom powiem, że każda bajka ma ziarno
prawdy.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu oraz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz