11 - 2018 Kłopoty mnie kochają Joanna Szarańska

Czwarta Strona 2018
303 str

Zojka to tak naprawdę Zofia Tuszyńska używająca innego imienia ze względu na kuzynkę urodzoną tegoż samego dnia i nosząca takież samo miano przez rodzinny pęd do spadku. Ma wielkie aspiracje na zostanie dziennikarką, ale ma też niepokorną babunię chętną do bicia i przerażonych tym faktem rodziców. Cóż było robić? Jedzie do Lipówki z misją ratunkową, tylko nie do końca wiadomo, kogo przed kim ma ratować.
Chcąc pomóc sympatycznej staruszce wsiada do pociągu i ... ściąga na siebie kłopoty, przemiłego aspiranta Chochołka, zołzowatą prokurator Niewiadomską i lokalną prasę.
Po zabawnej serii o Kalinie i wzruszających Czterech płatkach śniegu z lekkim niepokojem czekałam na Kłopoty mnie kochają. Nie, nie bałam się, że się rozczaruję. Zastanawiałam się tylko, czy przyjdzie mi śmiać się, czy płakać. Wyszło jedno i drugie, bo przy tej książce nie da się nie płakać ze śmiechu. Zojka jest tak cudownie roztargniona, rozkojarzona i niezdarna, że nie da się jej nie lubić, a to, co robi i mówi od razu budzi sympatię. Do tego świetnie wykreowana na nieszkodliwą czarownicę - dobrą wróżkę babunia Łyczakowa i powstaje mieszanka wybuchowa. Te dwie Zośki nie dadzą sobie w kaszę dmuchać.
Książkę czyta się z przyjemnością i mimo zabawnych scen, z rosnącym napięciem. Podejrzewałam prawie każdego, a i tak nie domyśliłam się, kto stoi za Zojkowymi kłopotami z prawem. Zazwyczaj instynkt mnie nie zawodzi, a tu chyba poszedł na wakacje, bo w scenie finałowej rozdziawiłam buzię ze zdziwienia.
Kłopoty mnie kochają jest oprócz tego ciepłą opowieścią o babcinej miłości, trosce i opiece, choć czasem przykrytej srogą miną i wywijaniem siekierką. Ciepło mi się robiło na sercu, jak babcia robiła herbatę, czy kolejne smakołyki. Inna sprawa, że od razu czułam się głodna. I nurtuje mnie jedno pytanie. Jak wygląda Zojka? Bo co prawda ten tamten redaktorzyna coś wspomina o niebrakujących kilogramach, jednak czyni to w chwili, gdy Zojka staje mu na stopę. Ale babcia też wspomina, że nie wygląda na zagłodzoną. Która babcia powie tak do wnuczki?!
Słyszałam, że część osób narzeka, że wątek uczuciowy został zepchnięty na dalszy plan. Jak to? Przecież jest nawet scena łóżkowa. Jaka? Przekonajcie się sami, choć długo będziecie na nią czekać. Mnie kompletnie zaskoczyła, rozczuliła i zachwyciła.
Czy polecam? Oczywiście. To bardzo dobry kryminał, choć z gatunku lekkich, cudowna komedia, która wywoływała salwy śmiechu nie tylko u mnie. Na chandrę, na przerwę, na odstresowanie, na skołatane nerwy i żeby poczuć zapach placków ziemniaczanych.

10 - 2018 48 tygodni Magdalena Kordel

Prószyński i S-ka 2005
151 str

Natasza ma dziecko, jedno i wystarczy i męża, który proponuje jej drugie, żeby miała cel w życiu. A jej celem stała się praca, którą zdobyła i w której się realizuje. Oprócz tego są dziadkowie, koledzy i dość dużo humoru.
Przygodę z książkami Magdaleny Kordel zaczęłam od serii Malownicze, które powodowało salwy śmiechu, tu poziom jest zdecydowanie niższy. Kilkadziesiąt kartek wyrwanych z pamiętnika Nataszy, jej przemyślenia, jej punkt widzenia są śmieszne, zajmujące, ale nie zapadające w pamięć. Szybka, przyjemna lektura, która nie wymaga myślenia, jest rozrywką prostą i podaną bezpośrednio. To zdecydowanie nie jest wada, czasem potrzeba właśnie takich książek.

9 - 2018 Inna bajka Kasia Bulicz-Kasprzak

Świat Książki 2015
271 str

Karolina ma cudownych przyjaciół, plany na przyszłość i dwie kreski na teście ciążowym. A nawet sześć kresek, bo bardzo chciałaby, żeby to nie była prawda. Brzuch rośnie, problemy również. Wynikają z poczucia winy, zakłamania, niezdecydowania i tego, co Karolina uważa, a co niekoniecznie jest zgodne z prawdą.
Książkę czyta się naprawdę przyjemnie, co widać po tempie, połknęłam ją w jeden dzień. Jest to ciepła, zabawna powieść o dorastaniu, odpowiedzialności i przerażeniu dziewczyny, która nie do końca wierzy, że faktycznie jest w ciąży. Jest cudownie rozkojarzona, beczy co chwilę, boi się i jest zdeterminowana. Wszystko na raz. Polubiłam ją od pierwszych stron, nieraz wybuchnęłam śmiechem, czasem ukradkiem otarłam zbłąkaną łzę, jak przypomniałam sobie swoje ciążowe przygody. Jedynie opis badań ginekologicznych nie przypadł mi do gustu, nie, nie przez to, że jest coś obrzydliwego, czy niesmacznego, badania są najczęściej śmieszne, ale takie niedzisiejsze. A może to ja miałam super lekarza, który robił USG, a nie obmacywał brzuch i na tej podstawie wyrokował, że ciąża jest i jaki jest jej wiek. A może to kwestia braku doświadczenia, sześćdziesięcioletniego, u lekarza Karoliny?
Inna bajka to ciepła, przezabawna opowieść o niedobraniu, innych bajkach i jednak szczęśliwych zakończeniach. Ale nie może być inaczej, skoro nad wszystkim czuwa cudowna, rozmodlona, a jednak bardzo postępowa babcia?

8 - 2018 Drzewa szumiące nadzieją Edyta Świętek

Replika 2017
491 str
Saga Spacer Aleją Róż, część 3

Czytając poprzednią część uznałam, że nie jest tak drastyczna, jak pierwsza. Tu od pierwszych stron przywitała mnie groza, strach i niepokój. A potem się tylko nasilało. Niebezpieczne czasy zomowców, dawnego wroga, który przybył za Szymczakiem do Nowej Huty, by szukać zemsty oraz ogólnych zamieszek przy krzyżu nowohuckim sprawiły, że od książki nie dało się oderwać, a nie sposób było ją czytać dalej bez drżących rąk i lęku w sercu.
Ta historia się zdarzyła, uczyłam się o niej w szkole, była spisem dat, nazwisk i opisem wydarzeń. I sobie była, istniała gdzieś daleko, choć w niedalekiej przeszłości. A tutaj weszłam w tą historię wraz z bohaterami, których zdążyłam polubić, choć czasem mnie denerwowali. Z żywymi ludźmi, którzy kochali, zdradzali, śmiali się, chadzali do kina i Stylowej. Wraz z nimi stałam na placu, przecierałam oczy piekące od gazu i wraz z nimi płakałam.
Edyta Świętek pisze obrazowo, bardzo plastycznie, bohaterowie żyją, a bezpieczny dom zamienia się w niebezpieczną Nową Hutę czasów PRL. Tego nie da się przeczytać ot tak, lekko, w to wchodzi się w całości, przeżywa od wewnątrz, jakby działo się na naszych oczach.
Niezmiennie polecam i z niecierpliwością czekam na zakończenie, czwarty tom ma dziś premierę, chętnie wezmę go w ręce.

7 - 2018 Łąki kwitnące purpurą Edyta Świętek

Replika 2017
382 str
Saga Spacer Aleją Róż, część 2

Brutalna książka o brutalnej rzeczywistości czasów PRL. A wśród tego błota, kurzu i codziennego strachu o to, co powiedzieć, a co przemilczeć przebija się nadzieja, wiara i miłość. Walka o tych, których się kocha, a nowy dzień, o Boga i kościół. Bo ciągle coś można, bo jeszcze się tli nadzieja, przy kolejnych zmianach. Zmienia się kolejny przywódca, ale nie zmienia się nic w Polsce. Rodzinie Szymczaków wiedzie się raz lepiej, raz gorzej, na jaw wychodzą kolejne tajemnice, które mnie osobiście zszokowały, nie tego się spodziewałam, nie tego.
Czytałam z zapartym tchem i choć znalazłam jedną nieścisłość odnośnie obrączki, która najpierw jest na lewej dłoni, a potem bohater rozważa, że może powinien przełożyć ją, zamiast zdjąć, to nie przeszkadzała mi w odbiorze całości. Specjalnie nie piszę, kto to, by nie odebrać przyjemności tym, którzy jeszcze nie czytali. Drugi tom zdecydowanie trzyma poziom, choć jest mniej brutalny, a może ja już przywykłam.
Natomiast zakończenie - majstersztyk, cudowne, wbijające w fotel i pozostawiające ogromny niedosyt, chęć czytania dalej, by się dowiedzieć, co się będzie działo.

Ostatnio w bibliotece rozmawiałam ze znajomą bibliotekarką o tej właśnie sadze. Obie spodziewałyśmy się pięknej, delikatnej powieści obyczajowej. Obie dostałyśmy powieść piękną, ale zdecydowanie nie lekką i przyjemną.
Saga jest opowieścią o rzeczywistości, która się zdarzyła i której nie wolno nam zapomnieć, która powinna być opowiedziana, by nigdy więcej się nie powtórzyć.

6 - 2018 Cień burzowych chmur Edyta Świętek

Replika 2017
350 str
Saga Spacer Aleją Róż, część 1

Szymczakowie we wsi byli kimś. Przed wojną ustępowali jedynie Pawłowskim, panom z dworu, po wojennej zawierusze stali się pierwszymi gospodarzami we wsi. Nadal jednak pozostali solą w oku Bartka Marczyka, który upatrzył sobie dwie panny Szymczak. I o ile jedna chętna była na amory, to za drugą dostał porządnie po pysku.
A potem przyszedł komunizm, Szymczakom zabrał wszystko, prócz honoru, a prostackiego Marczyka wyniósł do roli pana spółdzielni. Mając brata ubeka stał się nietykalny i z tej władzy bardzo chętnie korzystał, dla swojego własnego dobra i dla pogrążenia Szymczaków.
Najstarszy brat, Bronek wyjeżdża za chlebem budować Nową Hutę, bo w rodzinnej wsi nie ma już czego szukać. Może zemsty jedynie.
Edyta Świętek nie pisze książek spokojnych, delikatnych i naiwnych. Każda jej książka, z którą miałam przyjemność obcować wywoływała lawinę emocji i zostawała w głowie na długi czas. A Cień burzowych chmur jest jeszcze lepszy. Rzetelny opis ponurej komunistycznej rzeczywistości, oparty na dogłębnych poszukiwaniach, poparty odniesieniami do źródeł stanowi fabularną wersję historii, która do tej pory budzi ogromne emocje. Wszak od komunizmu dzieli nas nie tak znów dużo czasu. Dla mnie dodatkowo jest to książka szczególna, bo znam Kraków, może Nową Hutę mniej, ale to tak niedaleko, że jakby na wyciągnięcie ręki. Pewne sformułowania użyte w tekście nie są dla mnie gwarą, a codziennością, dzięki czemu książka jest jeszcze bliższa.
Przekleństwa sypią się często, bo to brutalny świat, tu prędzej spotyka człowieka kradzież, pobicie, gwałt, zagrabienie mienia i ostra ręka idioty na stanowisku, niż jakikolwiek ratunek i współczucie. Przodownicy pracy, zapatrzeni w komunizm stoją ramię w ramię z ludźmi myślącymi, którzy widza, że wspólne znaczy niczyje. Historia przeplata się z fikcją, tworząc piękną, mądrą, skłaniającą do refleksji opowieść o tych, który wstając spod buta hitlerowców napotkali kolejny but.
W książce jest bardzo wielu bohaterów, tych pozytywnych, których nie da się nie lubić, albo choćby szanować, ale też tych negatywnych, którzy budzą wstręt i oburzenie. Są też postacie pośrednie, płynące z prądem, poddające się, nie walczące. Czasem to dobre, czasem złe. Ogromny przekrój postaci i brawa za dopracowanie każdej. Zachowanie każdej z nich można łatwo przewidzieć i nie jest to zarzut, a komplement, dojrzali, ukształtowani przez wojnę ludzie, którzy mają swoje zasady, poglądy i zamierzenia i są im wierni.
Mnie jednak najbardziej do gustu przypadła Dorotka, choć cicha, spokojna, postać prawie drugoplanowa, dla mnie wybija się ponad wszystkich. Mam nadzieję, że w kolejnej części będzie mi dane poczytać więcej właśnie o niej.
Powiedzenie, że jest to książka tylko dla kobiet, to zrobienie krzywdy lekturze i autorce. To powieść dla wszystkich. Tych, którzy kochają historię, nienawidzą jej i po prostu tym, którzy mają ochotę przespacerować się Aleją Róż.

Łączna liczba wyświetleń